Tyszanie wygrali w Oświęcimiu
W pierwszej w tym sezonie odsłonie hokejowej „Świętej Wojny” Unia Oświęcim przegrała na własnym lodzie z GKS Tychy 2:4. - O końcowym wyniku zdecydowała druga tercja, w której strzeliliśmy dwie bramki i nie straciliśmy żadnej - stwierdził Mikołaj Łopuski, który dwukrotnie znalazł sposób na Michala Fikrta.
Początek w wykonaniu obu ekip był bardzo nerwowy. Tyszanie złapali cztery kary, a oświęcimianie mieli problem z wykorzystaniem gier w przewadze. Udało im się to dopiero, gdy swoje wykluczenie odsiadywał Dawid Majoch. Marcin Jaros wycofał krążek na linię niebieską do Jerzego Gabrysia, a ten uderzył bez przyjęcia. Do odbitego przez Štefana Žigárdy'ego krążka najszybciej dopadł Wojciech Wojtarowicz i umieścił go w siatce.
Tyszanie odpowiedzieli błyskawicznie. 46 sekund później do wyrównania doprowadził Mikołaj Łopuski, który zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym.
- Szkoda, że tak szybko straciliśmy tego gola. Gdybyśmy dotrzymali jednobramkową zaliczkę do końca pierwszej odsłony, może to spotkanie ułożyłoby się inaczej - zaznaczył Wojtarowicz.
Tuż po rozpoczęciu drugiej tercji karę zarobił David Bajanik, a tyszanie pokazali na czym polega wykorzystanie gry w przewadze. PavelMojžíšpociągnął z nadgarstka, a absorbujący uwagę Michala Fikrta Mikołaj Łopuski, znakomicie zmienił lot krążka. -Guma dzisiaj mnie szukała- uśmiechnął się 28-letni skrzydłowy. - Szkoda, że nie udało mi się skompletować hat-tricka, bo okazje ku temu były.
Oświęcimianie mogli wrócić do meczu w 28. minucie, ale Wojciech Wojtarowicz nie zdołał wykończyć akcji Marcina Jarosa.
Niewykorzystana sytuacja się zemściła się na nich już kilkadziesiąt sekund później. Zawodnikom trzeciej formacji wydawało się, że spalili akcję, ale sędzia nie użył gwizdka. Tyszanie wyszli z kontrą, którą precyzyjnym strzałem wykończył Maksim Kartoszkin. - Nie było gwizdka, więc trzeba było grać. Mocny rywal potrafi takie prezenty wykorzystać - tłumaczyłJosef Doboš, trener Unii.
To był kluczowy moment spotkania, po którym układ sił został zachowany, choć w trzeciej odsłonie oba zespoły strzeliły jeszcze po jednym golu. Dla tyszan trafił Jakub Witecki (po pięknym dograniu Adriana Parzyszka), a dla oświęcimian Wojciech Wojtarowicz.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS Tychy: - Wywieźliśmy trzy punkty z gorącego terenu. Oświęcimianie byli bardzo zmotywowani, bo tak to jest, jak następuje zmiana trenera i gra się pod jego wodzą po raz pierwszy na własnej tafli. W takich przypadkach bywa tak, że zawodnicy dają z siebie 120 procent. Unia dzisiaj walczyła i postawiła nam wysoko poprzeczkę, chociaż całe spotkanie nie było wyjątkowe pod względem poziomu sportowego.
W pierwszej tercji złapaliśmy zbyt dużo kar, przez co nasza gra była mocno szarpana. Plusy tej tercji? Chyba to, że dobrze broniliśmy się w osłabieniu i szybko odpowiedzieliśmy na gola rywali. Druga odsłona była zdecydowanie najlepsza w naszym wykonaniu. Wypracowaliśmy przewagę bramkową, której nie oddaliśmy do samego końca. Później tempo gry spadło i wydaje mi się, że obie drużyny czekały już na końcową syrenę.
Josef Doboš, trener Unii: - Dobrze zaczęliśmy to spotkanie. W pierwszej tercji udanie przeciwstawiliśmy się tyszanom, których skład naprawdę jest bardzo mocny. Graliśmy zdyscyplinowanie, od tyłu i objęliśmy prowadzenie. Szkoda tylko, że przed przerwą straciliśmy bramkę... Swoich szans szukaliśmy także w drugiej tercji, ale byliśmy bardzo nieskuteczni.
Słabo radziliśmy sobie podczas gier w przewadze, ale jeszcze nie mieliśmy okazji popracować nad tym elementem.
Unia Oświęcim - GKS Tychy 2:4 (1:1, 0:2, 1:1)
1:0 - Wojtarowicz - Gabryś, Jaros (18:39, 5/4),
1:1 - Łopuski - Vitek, Ferenc (19:25),
1:2 - Łopuski - Mojžíš (21:55, 5/4),
1:3 - Kartoszkin - Kolusz (28:10),
1:4 - Witecki - Parzyszek,Guzik(48:28),
2:4 - Wojtarowicz - Piekarski, Tabaček (59:43).
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk (główny) – Patryk Kasprzyk, Wojciech Moszczyński (liniowi).
Minuty karne: 12-12
Strzały: 28-38.
Widzów: ok.1800.
Unia: Fikrt - Gabryś, Vizvary; Jaros, Tabaček, Wojtarowicz (2) - Zukal, Ciura; Adamus, Komorski, Szewczyk – Kasperczyk, Bajanik (4); Piotrowicz, Filo, Bepierszcz (2) – Piekarski (4); Paszek, Malicki, Fiedor.
Trener: Josef Doboš
GKS: Žigárdy - Sokół, Pociecha; Woźnica, Galant (2), Bagiński - Ferenc, Mojžíš; Łopuski (4), Kolusz, Vitek - Besch, Kotlorz; Guzik (2), Parzyszek, Witecki - Wanacki; Majoch (2), Kartoszkin (2) oraz Różycki.
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze