Bez fajerwerków
Wygraną zakończyli 2014 rok hokeiści JKH GKS Jastrzębie, którzy w meczu 29. kolejki pokonali Naprzód Janów 4:2. Dwa gole dla naszego zespołu zdobył Artem Bondarew, a w samej końcówce kibiców rozgrzała bójka na pięści z udziałem Łukasza Nalewajki.
Po pierwszej bezbramkowej tercji trochę emocji dostarczyła odsłona numer dwa. Zaczęło się od niespodziewanego prowadzenia Naprzodu. W 22. minucie Davida Zabolotnego pokonał Michał Gryc, pakując krążek do bramki pod parkanem golkipera JKH. Jastrzębianie odpowiedzieli po czterech minutach trafieniem Artema Bondarewa, który skutecznie dobił uderzenie Mateusza Rompkowskiego. Goli dla JKH powinno paść jeszcze więcej, ale nawet dwie gry w przewadze nie zakończyły się kolejnymi bramkami dla miejscowych. Po 40 minutach wynik wciąż był nierozstrzygnięty.
Trzecia odsłona trochę zrekompensowała kibicom dwie poprzednie. Już po niespełna trzech minutach gry prowadzili jastrzębianie. Z krążkiem do bramki Naprzodu wjechał Michal Plichta, wykorzystując ogromne zamieszanie przed świątynią Jewhena Napnenki.
W 51. minucie było już 3:1 po indywidualnej akcji Radosława Nalewajki. Nie oznaczało to końca emocji, które zapewnił kontaktowy gol autorstwa Łukasza Podsiadły. Chwilę później kibiców rozgrzał krótki pojedynek na pięści stoczony przez Łukasza Nalewajkę (JKH) i Wojciecha Stachurę (Naprzód). Jednogłośnie na punkty wygrał napastnik gospodarzy, który wyprowadził kilka celnych ciosów na głowę sporo wyższego rywala. Sędziowie byli bardzo łaskawi, nakładając tylko podwójne kary mniejsze.
Losy wygranej ważyły się do ostatnich sekund. Dopiero sześć sekund przed końcową syreną wszystko się wyjaśniło, gdy Artem Bondarew posłał gumę do pustej już bramki Naprzodu. Trafienie Ukraińca umknęło uwadze sędziom, którzy uznali gola po krótkiej chwili. Zawiniła siatka, która po mocnym uderzeniu po prostu się przerwała i krążek wyleciał z bramki. Trzy punkty zostały na Jastorze, choć janowianie tanio skóry nie sprzedali.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Klisiak,trener Naprzodu: - Nasza forma po ostatnich zawirowaniach była wielką niewiadomą. Nie trenowaliśmy przez kilka dni na lodzie, stąd nie wiedzieliśmy jak to będzie wyglądało. Nie było najgorzej. Zawodnicy zostawili sporo serca na lodzie. Przy stanie 1:1 opadliśmy trochę z sił i podarowaliśmy rywalowi prezenty. Wynik do samego końca był jednak sprawią otwartą, z czego choć trochę mogę być zadowolony. Korzystając z okazji życzę kibicom wszystkiego dobrego z okazji zbliżającego się Nowego Roku.
Róbert Kaláber, trener JKH: - Ja nie mogę być zadowolony po takim meczu. Całe spotkanie zagraliśmy bardzo źle. W momencie, kiedy mieliśmy grać kombinacyjnie, strzelaliśmy, a wtedy, gdy trzeba było strzelać, graliśmy kombinacyjnie. Musimy nad tym popracować. Jedynym pozytywem są tylko trzy punkty, które wywalczyliśmy. Chciałbym także złożyć kibicom najlepsze życzenia na nadchodzący 2015 rok. Mam nadzieję, że kibice będą mieli więcej powodów do radości z naszej gry.
JKH GKS Jastrzębie - Naprzód Janów 4:2 (0:0, 1:1, 3:1)
0:1 - Gryc - Frączek, Klemientjew (21:49),
1:1 - Bondarew - Rompkowski, Ałeksiuk (25:46),
2:1 - Plichta - Danieluk, Steber (42:17)
3:1 - R. Nalewajka - Przygodzki (50:41),
3:2 - Podsiadło - Jakubik, Działo (53:08, 4/3),
4:2 - Bondarew - Laszkiewicz (59:57, 5/6)
Sędziowali: Sebastian Molenda (główny) - Grzegorz Klich, Piotr Matlakiewicz (liniowi).
Minuty karne: 10-14.
Strzały: 50-16.
Widzów: 700
JKH GKS Jastrzębie: Zabolotny - Ałeksiuk, Rompkowski; Laszkiewicz, Bondarew, Urbanowicz - Protivný, Bryk; Świerski, Steber (2), Danieluk - Němeček, Pastryk; Plichta, Ł. Nalewajka (6), Drzewiecki (2) - Górny, Kantor; Marzec, R. Nalewajka, Przygodzki.
Trener: Róbert Kaláber
MUKS Naprzód Janów: Napnenko - Działo, Podsiadło; Stachura (6), Jakubik, Sękowski - Vrana (2), Klemientjew; Gryc, Frączek (2), Pohl - Rasikoń, Kossakowski; Holy, Piper (2), Ł. Elżbieciak - Sarna, Kulik; Radwan, Rajski (2), Sośnierz.
Trener: Waldemar Klisiak
Komentarze