Komorski: Ta wygrana była nam bardzo potrzebna
- Możemy się cieszyć, że po raz drugi z rzędu pokonaliśmy ekipę Mistrza Polski. To był ciężki bój - tymi słowami Filip Komorski podsumował dzisiejsze starcie z Ciarko PBS Bank KH Sanok. Biało-niebiescy wygrali 4:3, a 23-letni środkowy zdobył zwycięskiego gola.
HOKEJ.NET: - Można by rzec, że dzisiejszym zwycięstwem z sanoczanami, odkupiliście winy po piątkowej porażce z Naprzodem.
Filip Komorski, środkowy Unii Oświęcim: - Zgadza się. Ta wygrana była nam bardzo potrzebna, bo Orlik Opole goni nas w ligowej tabeli. W tym sezonie z Sanokiem gra nam się bardzo dobrze, czego nie możemy powiedzieć o spotkaniach z Janowem.
Cóż, możemy się cieszyć, że po raz drugi z rzędu pokonaliśmy ekipę Mistrza Polski. To był ciężki bój. Każdy z chłopaków zostawił dzisiaj na lodzie serce i sporo zdrowia. Budujący jest także fakt, iż zdołaliśmy odwrócić losy tego spotkania. Ostatecznie wygraliśmy 4:3, choć przegrywaliśmy już 1:3.
Jednak do beczki miodu, trzeba włożyć łyżkę dziegciu. Dwa błędy przy zmianach, w ciągu zaledwie 63 sekund, po prostu nie powinny Wam się przydarzyć.
- To prawda. Zaczęliśmy to spotkanie nieco nerwowo. Zapewne wynikało to z faktu, że mieliśmy w głowach jeszcze porażkę z Naprzodem. Jak najbardziej te błędy były ewidentne, a na dodatek niewymuszone.
Z psychologicznego punktu widzenia najważniejsze okazało się trafienie Damiana Piotrowicza, które pozwoliło Wam złapać kontakt z rywalem.
- Dokładnie. Po trzecim golu zdobytym przez sanoczan, troszkę zeszło z nas powietrze. Bramka Damiana przywróciła nam nadzieję i pokazała, że ten mecz w dalszym ciągu jest do wygrania. Złapaliśmy wiatr w żagle i potem radziliśmy sobie coraz lepiej. Duża w tym zasługa kibiców, którzy dzisiaj dopisali i pomogli nam swoim dopingiem. Przyznam szczerze, że po wpadce z Janowem spodziewaliśmy się mniejszej frekwencji na trybunach.
Zdradź jeszcze, w jaki sposób strzeliłeś zwycięskiego gola...
- Pitton próbował zamrozić gumę, ale ta wytoczyła mu się spod parkanów. Przepchnąłem defensora rywali i poszukałem okazji do strzału. Cieszę się, że się udało.
We wtorek zmierzycie się na wyjeździe z GKS-em Tychy. Z uwagi na sytuację w tabeli, przydałoby się urwać im choć punkt.
- W tym sezonie z GKS-em jeszcze nie ugraliśmy żadnego punktu, więc mamy nadzieję, że przełamiemy tę fatalną passę. Zrobimy wszystko, by się tak stało. Warunek jest jeden - musimy zagrać konsekwentnie i dać z siebie sto procent.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Komentarze