Hokej.net Logo

Felieton kibica: Jest nieźle, będzie jeszcze gorzej. Czyli upadku polskiego hokeja ciąg dalszy

Felieton kibica:  Jest nieźle, będzie jeszcze gorzej. Czyli upadku polskiego hokeja ciąg dalszy

Mistrzostwa Świata w Krakowie już niestety powoli zacierają się w pamięci kibiców. Można powiedzieć, że zakończyły się sukcesem sportowym. Polska reprezentacja zrealizowała swój plan utrzymania się w grupie IA, posiadając szansę na awans do elity do ostatniego meczu. Po tym święcie można było mieć nadzieję, że władze hokejowe (czytaj PZHL) wydadzą z siebie jakiś optymistyczny komunikat na temat przyszłości polskiego hokeja, jednak nic takiego nie nastąpiło. Przez prawie trzy miesiące środowisko działaczy, zawodników i kibiców, nie usłyszało niczego nie tylko w kwestii rozwoju organizacyjnego dyscypliny, poprawy jej finansów na poziomie związkowym, ale również nie doczekało się określenia liczby drużyn w PHL, czy regulaminu tych rozgrywek. Na sponsora tytularnego ligi nikt nie czekał, bo t

W ostatnich dniach doczekaliśmy się jednak informacji o dozwolonej liczbie obcokrajowców w klubach, czy ostatecznej, nie wiadomo. Co ważniejsze jednak w przepisach znalazł się też punkt mówiący o konieczności podpisywania dwuletnich kontraktów przez hokeistów, którzy posiadają polskie obywatelstwo, lub mają polskie pochodzenie i o obywatelstwo będą się starać. Dotyczy to przede wszystkim graczy z Ameryki Północnej. Jak się okazuje, zapis ten jest równie „mądry”, jak ten który nakazuje, aby w trakcie sezonu zasadniczego 50% spotkań stał w bramce polski golkiper. Oba zapisy są swego rodzaju egzemplifikacją braku woli PZHL we wprowadzaniu zdrowych zasad rywalizacji w polskiej lidze hokejowej i są raczej przykładem działań pozorujących chęć wprowadzania zmian. Można nawet powiedzieć, że nie byłoby w tym nic złego, lepiej pozorować działania nieszkodliwe, niż realnie działać i szkodzić. Jak się jednak okazuje, to działanie przyniesie szkody i ma na celu służyć interesom PZHL, a nie całej dyscyplinie. Na taką opinię działania Związku, odnośnie przywołanych przepisów, zasługują z kilku powodów, które w sposób zwięzły postaram się przedstawić.


Po pierwsze, zapis o grze polskiego bramkarza w połowie meczów sezonu zasadniczego wydaje się mieć racjonalne przesłanki. Jak mówią inicjatorzy zapisu, pozwoli to zadbać o jakość w polskiej bramce, zwłaszcza tej reprezentacyjnej. Byłoby tak rzeczywiście, gdyby szkolenie bramkarzy odbywało się na właściwym poziomie, i przede wszystkim ich liczba byłaby odpowiednia. Przynajmniej taka, która pozwalałaby na obsadzenie każdej ligowej bramki na rzeczywiście ekstraligowym poziomie. Tak niestety nie jest. Polskich bramkarzy, którzy taki poziom gwarantują jest obecnie 3-4, jeśli uwzględnimy Przemysława Odrobnego, który właśnie polską ligę opuścił. W zaistniałej sytuacji, w sposób poważny wypaczona zostanie ligowa rywalizacja, która objawia się tym, że kluby posiadające w obecnej chwili polskiego bramkarza na dobrym poziomie zyskują przewagę, którą daje im do ręki PZHL. Oczywiście nie jest to zarzut w stronę tych klubów, dobrze że polscy bramkarze u nich grają i przy okazji reprezentują wysoki poziom, problem polega jednak na tym, że większej liczby takich graczy z polskim obywatelstwem nie ma, i to powoduje, że rywalizacja w takiej lidze, przy uwzględnieniu tego zapisu, staje się nieuczciwa. Jak zatem pomysłodawcy tej regulacji widzą atrakcyjność ligi, a w perspektywie zainteresowania potencjalnych sponsorów, skoro w większości drużyn na bramce będzie wisiał przysłowiowy ręcznik. Słowa brutalne, ale niestety prawdziwe.


Po drugie, kontynuując w kwestii zapisów dotyczących bramkarzy, jak PZHL zamierza dbać o podnoszenie poziomu ligi, skoro wymusza na klubach, aby sprowadzani przez nich golkiperzy przymusowo odsiadywali połowę sezonu na ławce? Pytam się zatem, który poważny zawodnik reprezentujący wysoki poziom, będzie chciał zgodzić się na takie rozwiązanie? Czy PZHL myśli, że takie przepisy będą bez wpływu na jego formę sportową? Wreszcie, dlaczego kluby mają płacić pełnowartościowy kontrakt komuś, kto nie gra w spotkaniach z przyczyn pozasportowych? Oczywiście można powiedzieć, to niech nie sprowadzają bramkarzy z zagranicy, ale wtedy wracamy do punktu wyjścia, czyli pytania o to czy w naszym interesie jest liga z 3 drużynami, które rywalizują na stosunkowo wysokim poziomie, i całą resztą (7 czy 9 drużyn, tego PZHL też nie wie), która tylko statystuje? Który sponsor klubowy, czy potencjalny dla całej ligi, będzie zainteresowany opłacaniem takiego cyrku, będącego w rzeczywistości imitacją prawdziwej rywalizacji? Nie warto już pytać o to, co zrobić kiedy polski bramkarz odniesie kontuzję? Myślę, że w PZHL nikt sobie tych pytań nigdy nie zadał, natomiast pod płaszczykiem dbałości o interes polskiego hokeja wprowadzono w sposób prymitywny, a wiec bez uwzględnienia polskich realiów, zapisy obowiązujące w Rosji. Potwierdzeniem moich słów są wypowiedzi całego szeregu osób związanych z hokejem w Polsce, że wymienię tu tylko Martina Klempę, czy Jacka Szopińskiego.


Względem przepisu o przymusowych dwuletnich kontraktach dla zawodników polskiego pochodzenia wątpliwości wydaje się być jeszcze więcej. Dlaczego? Oto moja argumentacja.


Po pierwsze, sprowadzanie zawodników zza oceanu do Polski nie jest sprawą łatwą. Jeśli zawodnicy ci godzą się na takie rozwiązanie to dzieje się to zwykle pod wpływem rodziny, z chęci poznania kraju swoich przodków, lub niestety po prostu możliwości zwiedzenia przy okazji Europy. Nie bez znaczenia są też względy finansowe. Najsłabszym magnesem wydaje się być poziom sportowy polskiego hokeja. Polska liga jest dla nich jedną wielką niewiadomą, zaś tym którzy stają u progu zawodowej kariery, taki wyjazd może nawet zaszkodzić. Dlatego stawianie dodatkowej bariery w postaci dwuletniego kontraktu jest moim zdaniem niepotrzebnym ograniczaniem napływu tego rodzaju zawodników. Podkreślam, nie mówię tu o typowych obcokrajowcach, ale o graczach będących dziećmi lub wnukami Polaków, którzy przed laty wyjechali do Ameryki. Stawia to pod dużym znakiem zapytania intencje PZHL, który deklaruje chęć wzmocnienia takimi zawodnikami naszej reprezentacji, a z drugiej strony, każe płacić kary w wysokości 25 tysięcy złotych w przypadku zakończenia kontraktu przed okresem dwóch lat. Pytam zatem, czy chodzi tu o dobro reprezentacji, czy też o zapełnianie pustej kasy PZHL?


Po drugie, jakim prawem PZHL narzuca klubom i zawodnikom okres umowy o pracę. Dlaczego pracodawca, aby uniknąć kary finansowej musi utrzymywać zawodnika, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei, lub zawodnik ten nie chce dłużej grać w Polsce, bo otrzymał korzystniejszą ofertę, lub źle się czuje w naszej lidze, o co może nie być trudno, zważywszy jej poziom sportowy? A co z zawodnikiem, który zmieni po roku, w ramach naszej ligi, klub? Co jeśli umowa zostanie rozwiązana z winy zawodnika? Ktoś odpowie, to zapiszmy w kontrakcie, że zawodnik płaci w takim wypadku karę finansową. Ale ta odpowiedź rodzi kolejne pytanie, który zawodnik będzie chciał podpisać taką umowę? Rynek północnoamerykański jest tak bogaty nie tylko w kluby, ale i w ligi hokejowe, że nikt nie jest tam tak zdesperowany, aby podpisywać tego rodzaju kontrakty, zwłaszcza w Polsce. Warto tu przytoczyć przykład Dawida Kostucha, Kanadyjczyka o polskim rodowodzie, który podczas dwóch sezonów był zawodnikiem Cracovii, po czym zakończył karierę sportową bardziej ceniąc sobie pracę zawodową, choć gdyby został w Polsce zapewne miałby szansę na grę w reprezentacji Polski. Kształt umowy, który proponuje PZHL dla takich zawodników, może co najwyżej wzbudzić u nich uśmiech politowania.


Po trzecie, jeśli nie chcemy rozszerzać liczby obcokrajowców grających w polskiej lidze, skoro pogardliwie się o nich wyrażamy, pomimo tego, że w każdym roku to oni tworzą ścisłą czołówkę w tabeli punktacji kanadyjskiej, wreszcie, skoro stawiamy takie ograniczenia dla zawodników polskiego pochodzenia, to znów wraca pytanie o to kto ma grać w polskiej lidze, aby miała ona znośny dla widza poziom dając jednocześnie zawodnikom możliwość rozwoju? Ktoś powie, że mają grać młodzi zawodnicy, to ja znów zadaję pytanie, gdzie oni są, skoro wiele klubów nie uważa za stosowne aby ich szkolić, a inne które to robią borykają się notorycznie z kłopotami finansowymi. A może mają to być gracze I ligi, proszę bardzo, tylko dlaczego do tej pory nie znaleźli się w ekstraklasie, odpowiedź jest prosta, to jednak nie ten poziom sportowy. Nawet, gdyby zrealizować ten plan i włączyć ich wszystkich do klubów ekstraklasy, to przekreślamy istnienie zarówno I ligi, jak i CLJ, bardzo wątłych sportowo. Nawiasem mówiąc ekstraklasa nie powinna być miejscem, w którym młodzi zawodnicy, przed dwudziestym pierwszym rokiem życia zdobywają doświadczenie, jak mówią tak zwani znawcy, ogrywają się. W każdym rozwiniętym hokejowo kraju są specjalne miejsca dla takich zawodników, oczywiście poza wybitnymi młodzieńcami, którzy w wieku 18 lat są gotowi do gry np. w NHL. W Ameryce Północnej są to ligi AHL i ECHL, ligi uniwersyteckie, w Rosji będzie to VHL, w Niemczech DEL 2. Najwyższa klasa rozgrywkowa ma gromadzić zawodników gotowych do gry, co nie znaczy nie rozwijających się. Z tego powodu należy zadbać w Polsce o ligę juniorską, a zwłaszcza I ligę, która jest traktowana po macoszemu. Dlatego bałamutne są twierdzenia lansowane przez znanego (nie wiedzieć dlaczego) redaktora internetowego, że ograniczanie liczby obcokrajowców na polskich lodowiskach jest ratunkiem dla polskiego hokeja. Świadczą one o archaicznym myśleniu, nie przystającym do nowoczesnego modelu organizacyjnego, który został wypracowany już dawno przez rozwinięty hokejowo świat. Czemu zatem nie chcemy się otworzyć na normalnych warunkach na zawodników zza oceanu polskiego pochodzenia? Jest to niepowtarzalna szansa na podniesienie poziomu ligi, jak również reprezentacji. Zapewne nie stanie się to od razu, być może na początku nie będą to zawodnicy najwyższych lotów, być może część z nich wyjedzie po roku, ale z czasem można liczyć na to, że w miarę wzrostu poziomu sportowego ligi i stabilności finansowej klubów, zaczną napływać gracze o wyższych kwalifikacjach z przeszłością w najlepszej lidze świata, lub na jej zapleczu. Ktoś może zapytać, dlaczego poziom ligi miałby się podnieść? Właśnie dzięki tym graczom. Dzięki wyrównaniu się poziomu sportowego klubów, które będą mogły bez szykan finansowych włączyć się do rywalizacji o wyższe cele. To zwiększa szansę przyciągnięcia potencjalnych sponsorów, a co za tym idzie daje większą zasobność klubom, to wreszcie pomoże przyciągnąć, mitycznego już, sponsora tytularnego ligi, co w konsekwencji zachęci graczy o większych umiejętnościach do gry w Polsce. Mamy zatem okazję zbudować mechanizm, który będzie sprzyjał rozwojowi polskiego hokeja, ale rękami działaczy PZHL taką szansę sobie odbieramy.


Po czwarte, myliłby się ten kto sądzi, że napływ graczy polskiego pochodzenia rozwiąże wszystkie problemy polskiego hokeja. Aby do tego doszło należy spełnić dwa kluczowe warunki. Pierwszy, należy zacząć szkolić w dużej liczbie i na wysokim poziomie rodzimych zawodników. Jest to warunek bezwzględnie konieczny do realizacji, który choć przyniesie korzyści reprezentacji i klubom w dłuższej perspektywie czasowej, to już dziś powinien być realizowany z całym zaangażowaniem. Drugi warunek, to profesjonalne zarządzanie polskim hokej, zarówno na poziomie klubów, jak również reprezentacji. Realizacja tego postulatu musi być wstępem do osiągnięcia pierwszego warunku. Na dzień dzisiejszy, żaden z nich nie jest spełniony. W tym kontekście należy traktować możliwość nieskrępowanego zatrudniania zawodników amerykańskich polskiego pochodzenia, jako rozwiązanie przejściowe, które pomoże dyscyplinie wydostać się z przysłowiowego dołka, tak aby wzbudziła zainteresowanie sponsorów i szerszego społeczeństwa.


Po piąte, napływ „świeżej krwi” pozwoliłby na wyrównanie poziomu ligi. Dzisiaj kluby, które zakontraktowały najlepszych polskich graczy, dzięki rozwiązaniom PZHL zyskują dodatkowy bonus, który czyni całą rywalizację mniej sensowną i mniej sprawiedliwą. Dlaczego? Bo rywalizacja w lidze, gdzie 2-3 drużyny mają miażdżącą przewagę nad resztą stawki nikogo nie interesuje, ani kibiców, ani potencjalnych sponsorów. Wiedzą to od dziesięcioleci w Ameryce Północnej i dbają, aby poszczególne ligi miały wyrównany poziom, aby żadna z drużyn w jej ramach nie zyskała zdecydowanej przewagi. U nas ten fakt nie jest zauważany, dlatego wyniki dwucyfrowe są na porządku dziennym. Pytam zatem jeszcze raz, który sponsor będzie zainteresowany tego rodzaju cyrkiem? Rywalizacja jest niesprawiedliwa dlatego, że skromna liczba ligowców na przyzwoitym poziomie, skłania te drużyny, które mają ambicje sportowe do poszukiwania graczy za granicą, bo krajowych zwyczajnie nie wystarcza. Zatem, aby włączyć się w walkę o najwyższe cele, według dzisiejszego projektu władz hokeja w Polsce, muszą ponosić dodatkowe ryzyko do którego są przymuszane. Czyli, albo podpisują kontrakt z zawodnikami polskiego pochodzenia na 2 lata, z dużym ryzykiem kary finansowej, na którą już czeka PZHL, albo płacą dodatkową opłatę za nadmierną liczbę pozostałych graczy zza granicy. Kto na tym korzysta? Oczywiście PZHL, rodzime „gwiazdy” podbijając kontrakty na poziom nieadekwatny do umiejętności. A może to one dyktują PZHL-owi takie rozwiązania regulaminowe, chroniąc swoje interesy? Kto na tym traci? Kluby, które mają ambitne cele sportowe i kibice, którzy skazywani są na bylejakość. Wreszcie, kto za to płaci? Nieliczni sponsorzy, na barkach których stoi cały polski hokej. Ktoś powie, niech nie sprowadzają zza granicy zawodników, jak nie chcą płacić. Ale tu znów wracamy do podstawowego pytania, czy jesteśmy zainteresowani oglądaniem meczów gdzie wynik jest z góry ustalony i ma wartość dwucyfrową? Czy sponsorzy chcą na taki spektakl wykładać swoje pieniądze? Zatem koło się zamyka. PZHL stworzył system, który można nazwać „błędnym kołem”, a który podyktowany jest jego chciwością. Pomimo tego, że zdążył się już przekonać, że w myśl powiedzenia, chytry dwa razy traci. Problem polega na tym, aby owe błędne koło zamienić na „koło zamachowe” rozwoju hokeja w Polsce. Pierwszym krokiem, o krótkoterminowej perspektywie, mogłoby być skorzystanie na normalnych, a nie na zbójeckich warunkach, z graczy polskiego pochodzenia. Można upiec w ten sposób dwie pieczenie przy jednym ogniu, czyli podnieść poziom ligi i przysporzyć graczy reprezentacji.


Jakie są szansę na realizację choćby części z tych postulatów? Jasno trzeba powiedzieć, że żadne. Jest to niestety brutalna prawda. Wystarczy spojrzeć na postawę PZHL, nie tylko w ostatnich kilku latach, ale całego ćwierćwiecza. Punktem kulminacyjnym, w sensie negatywnym, są tu ostatnie 3 lata. Rezultat tego jest taki, że pod koniec lipca nie znamy terminarza rywalizacji ligowej, jak również liczby drużyn, które w tej lidze wystartują. Przypadek ten nie jest wyjątkiem. Wszystko to dzieje się w roku, w którym Polska była organizatorem hokejowych mistrzostw Świata. Otrzymała zatem niepowtarzalną szansę na rozwój tej dyscypliny w naszym kraju, którą działacze PZHL zmarnowali w sposób właściwy sobie. Impreza ta powinna być impulsem dla powstania spójnego i przemyślanego projektu rozwojowego hokeja w Polsce, lub chociażby do zwykłej jego promocji. Najlepszym świadectwem niewykorzystania tej szansy były puste trybuny krakowskiej Tauron Areny na większości spotkań wspomnianych mistrzostw, a teraz jest stan przygotowań organizacyjnych do sezonu ligowego. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest? Można przywołać wiele wątków odpowiedzi. Jednym z głównych jest fakt, że PZHL nie jest po prostu zainteresowany rozwojem polskiego hokeja, podobnie jak działacze klubowi, a zaryzykowałbym też tezę, że również najlepsi polscy zawodnicy tego nie oczekują, chroniąc w ten sposób swoje ciepłe posadki. Także w środowisku dziennikarskim znajdą się takie osoby. Środowisko to mogłoby odegrać ważną rolę, wywierając nacisk na rządzących polskim hokejem w kierunku pozytywnych zmian. Mogłoby stać się źródłem dobrych pomysłów i projektów reform, lub chociażby forum do twórczej wymiany poglądów. Niestety, nie jest to na dzień dzisiejszy element na tyle mocny, by okazać się skutecznym. Tym bardziej, że są w tym środowisku osoby zajęte bardziej lansowaniem wybranych klubów lub samych siebie niż rzeczową dyskusją o problemach polskiego hokeja. Mam tutaj na myśli między innymi Michała Białońskiego z Interii, którego punkt widzenia zmienia się w zależności od punktu siedzenia. Dla niego jedne kluby wzmacniają się graczami zza granicy, a inne, robiąc to samo są oskarżane o ściąganie „zagranicznego szrotu”, który blokuje miejsca zdolnej polskiej młodzieży. Wedle tej logiki jedne kluby „zaczynają zatrudniać poważnych zawodników” inne graczy „wysysających” polski hokej z pieniędzy (czyżby ci poważni zawodnicy grali za darmo?) Innymi słowy są kluby równe i równiejsze. Do tych drugich należą te, które potrafią rzeczonego redaktora postraszyć sądem, w rezultacie nawet słaba praca z młodzieżą w ich wydaniu (co jest szczególną troską redaktora Białońskiego) nie znajduje jakoś jego zainteresowania. Taka interpretacja pokazuje wyjątkowo złą wolę tego redaktora i brak obiektywizmu, który powinien przyświecać każdemu szanującemu się dziennikarzowi. Podobnych przykładów można podać więcej. Nie o to tu jednak chodzi. Ważniejszy jest fakt, że w środowisku dziennikarskim są osoby, na które w reformowaniu polskiego hokeja nie można liczyć, które potęgują jedynie negatywny zamęt, zamiast lansować pozytywne rozwiązania. Przywołany tu przykład pokazuje, że takim osobom bliżej poziomem raczej do rządzących polskim hokejem, niż do tych którym jego dobro leży na sercu.


Podsumowując, mam poważne wątpliwości, czy którekolwiek z wymienionych tu środowisk lub osób, często działających w polskim hokeju od wielu lat, zadało sobie choć jedno z pytań, które padły w tym artykule, nie mówiąc już o sensownej próbie sformułowania na nie odpowiedzi. Świadczą o tym ich czyny. Jednym słowem, środowisko czuje się ze sobą dobrze, nie potrzebuje zatem nikogo z zewnątrz. Tym bardziej zamożnych sponsorów, którzy zaprowadzą korporacyjne, racjonalne formy zarządzania, będą określali cele i wymagali ich realizacji, którzy będą formułowali oczekiwania, a następnie z nich rozliczali. To wszystko wymagałoby intelektualnego i organizacyjnego wysiłku, na który w większości obecnego środowiska hokejowego w Polsce nie stać, ani teraz, ani w przyszłości. Jest tak dlatego, że ci wszyscy ludzie, którzy obecnie decydują o kształcie polskiego hokeja stracili by w nim rację bytu, albo ich pozycja byłaby dalece zmarginalizowana, gdyby nastały nowe, korzystne warunki organizacyjne i finansowe. Nie potrzebują zatem reform, potrzebują pojedynczych fajerwerków (np. mistrzostw świata) po to, aby utrzymać swoja władzę, żeby powiedzieć otoczeniu, że coś robimy. Tak można wytłumaczyć pomysły PZHL dotyczące omawianych w tym artykule przepisów regulaminowych i jest to wytłumaczenie najbardziej korzystne dla władz polskiego hokeja.

Czy sytuacja jest zatem beznadziejna? Niezupełnie. Są w Polsce ludzie, którzy mają wizję rozwoju dyscypliny sportowej o której mówimy. Takich osób i środowisk jest sporo (potencjalni kandydaci na stanowisko szefa PZHL, niektórzy działacze klubowi, przedstawiciele mediów), jednak pozostają one w wyraźnej defensywie i rozproszeniu. Warto zatem podjąć próbę zjednoczenia sił w celu dokonania pozytywnego przesilenia na rzecz polskiego hokeja. Warto wyłonić spośród nich lidera, który skutecznie walczyłby o przejecie władzy w hokejowej centrali, a później konsekwentnie realizował reformy. Powinien on otrzymać mocne wsparcie tych, którzy chcą zmian w kierunku normalności. Musi się to dziać w sposób otwarty, nie zakulisowy. Sformułowany program powinien być przedstawiony całemu środowisku hokejowemu i kibicom już teraz, a nie w trakcie obrad takiego czy innego zjazdu. Hokej jest bowiem własnością wszystkich tych, którzy się tą dyscypliną interesują i są z nią związani, a nie garstki działaczy, która sprawuje w danym momencie władzę. Takiej postawy, popartej dobrym programem reform, oczekuje opinia publiczna.


GF

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Ligota_GKS: Na przełomie wieku do Was jeździliśmy, ale wiadomo jak to wtedy wyglądało i czym się kończyło
  • Młodziutki: W kurniku będzie 1400 u nas 4000 niezła proporcja
  • Kudlaczenko: No i?
  • Simonn23: wstyd żeby w Katowicach nie było porządnego lodowiska
  • omgKsu: Po co jak na lidze te marne 1400 mieli ciezko uzbierac
  • Ligota_GKS: w Oświęcimiu też tłumy nie chodziły na zasadniczy. Przykład Sosnowca pokazał, że potrzebne są nowoczesne obiekty, żeby podnieść frekwencję
  • unista55: Marketingowo lepiej, by to Unia grała w LM... pokazalibyśmy przynajmniej Europie, że w Polsce i 4000 może przyjść na mecz. Ale co ma być to będzie :)
  • PanFan1: Szkoda że nie da się zorganizować chociaż finałowych meczy w spodku, bo się nie da prawda ?
  • Paskal79: Panowie dlatego trzeba coś zrobić ,by projekt który wygrał na remont naszego lodowiska nie wszedł na życie ,bo pamiętajmy już nigdy nowego lodowiska ,czy nowoczesnego nie będzie , jakie to ważne dla miasta , mieszkańców i zawodników, przykład Sosnowca pokazuję jakie to ważne,wtedy można organizować praktycznie wszystkie ważne imprezy hokejowe i nie tylko! A tak będziemy mieli taką,, starą babę ''która była u kosmetyczki i się podrobiła a w środku dalej starość i ruiną składowisko 60 la
  • omgKsu: Amen.
  • Paskal79: To fakt jakby przyszło nawet ok 2500-3000 tyś na LM i taka oprawa to na pewno by na tych europejskiej działaczach zrobiło wrażenie,bo nie ukrywajmy LM w Europie niee ciszy się uznaniem i niee wiem czy 30/40 %pojemnosci lodowisk są wypełniane no i łatwiej skusić zawodników do podpisania kontraktów,bo kasa b ważna,ale to już jakiś argument, choć droga ciężka i daleka do tego Ale ja stawiam 4:2 w serii dla Uni:-)
  • Paskal79: No pewnie w spotku trzeba zarezerwować termin wcześniej , choć może być wolny,ale koszty zamrożenia lodu i zrobienia lodowiska i band to duże koszty, raczej ciężko do ogarnięcia, choć było by super,dla kibiców pewnie na takie final w spotkaniu przyszło by 5-7tys a może i więcej no i goście by się zmieścili:-)
  • hanysTHU: Zawsze można grać w Sosnowcu. Teren neutralny;)
  • PanFan1: Toronto: po meczu Leeafs, potrzebują czterech godzin i 21 osób obsługi, żeby przygotować halę dla Raptors - ludzie dlaczego u nas nie może być normalnie ??? Może my po prostu zbyt mało wymagamy od swoich pryncypałów ? Łatwo nas zbyć tanią bajeczką że się nie opłaca i nie da (qoorwa wszędzie się da, tylko nie u nas)
  • PanFan1: https://youtu.be/UTnnX6M5K-4?si=75N-m8pm58Tj0st2
  • hanysTHU: Madison Square Garden też w momencie się przeobraża.
  • hanysTHU: Ale takie podejście,że się nie da. Płacę podatki to kujwa wymagam.
  • hanysTHU: Ale na komisje, audyty audytów to ja nie chcę płacić
  • TenHasek;): Szkoda ,że w Oświęcimiu nie ma hali jak w Ameryce . Myślę ,że lekko zapełnili by hale na 60 tysięcy . Bilety by się sprzedały w pół dnia i jeszcze trza bilbordy w "centrum" " miasta " postawić
  • Paskal79: Szkoda faknie było by spodek odwiedzić na takim finałowym meczu,no trudno, choć atmosfera tu i tu będzie gorącą to pewne
  • PanFan1: Powiem Ci Paskal że chętnie bym się wybrał, akurat w PL będę i myślę że spodek byłby pełny.
  • PanFan1: Dokładnie to mam na myśli Hanys, śmierdzi mi w tym wszystkim zwykłym lenistwem, a nie to że się nie da.
  • Paskal79: Nie lenistwem kasa panowie kasa,i może termin bo kto na początku roku,zarezerwuje spodek na finał w hokeju!?, jakby Katowice niee weszły to straty byłby ogromne,bo ani meczy ani innych imprez nie było by
  • Paskal79: Panfan a może były pełny dużo kibiców z Katowic by było mogłoby z Oświęcimia też przyjechać,a w dodatu pewnie trochę kibiców z innych drużyn i miast z okolic by wpadło na finał,bo zapowiada się bardzo ciekawa batalia.....
  • PanFan1: ... ale jak trzeba wiec dla aktywu partyjnego, z darmowym kateringiem, gorzałą i [****]mi ogarnąć, to się terminy znajdują od ręki ? 😉
  • PanFan1: ... dziewczynkami...
  • PanFan1: Łatwiej byłoby zapełnić spodek poczas finału THL, niż np. na mecze Repry.
  • Arma: Żeby zapełniać cokolwiek to najpierw kibicom trzeba pokazać ten sport bo poza Południem i Toruniem to mało kto wie że w PL jest hokej. Jak nie było klubu z ekstraklasy w mieście to raczej nowy widz się nie dowie o tym sporcie.
  • PanFan1: I tak i nie Arma, jak byłem w styczniu u siebie, spotkałem młode małżeństwo z trójką dzieci u nas na hali przed meczem - poznaniacy - przyjechali w koszulkach "koziołków", bo chcieli obejrzeć polską ligę i Podhale. W Nottingham (na MŚ) była masa Polaków z Gdańska, ale i z Bydgoszczy byli i wrocławiaków spotkałem, nie jest zaś tak że ten nasz hokej jest całkiem nieznany
  • PanFan1: Poza tym wracając do finału THL, mecze będą w TVP, będą zapowiedzi, gdyby było to ogarnięte w spodku, masz pełną halę na bank, was z Oświęcimia przyjechałoby "legion", Gieksy na pewno nikt nie musiałby namawiać, a i takich wolnych strzelców jak w tym przypadku mnie, dwa razy powtarzać nie trzeba by było, no tylko trzeba wpierw się za to było zabrać
  • m1chas: Biletów na sobotę online już nie ma 🙂
  • Arma: Bilety na spodek by się wyprzedały od razu ale zabezpieczenie takiej imprezy to byłby horror dla służb.
  • PanFan1: Arma proszę cię, nie wymyślaj, skoro inne dyscypliny można zorganizować i wszędzie indziej można, to i hokej by się dało, tylko trzeba najpierw chcieć.
  • J_Ruutu: Problemem nie jest zabezpieczenie spodka, lecz zrobienie i utrzymanie tam lodu.
  • PanFan1: kiedyś się robienie lodu w spodku udawało, chyba że teraz aparatura już niedomaga ?
  • hubal: władzom się nie opłaca , mniej kasy do zajumania
  • hokej_fan: Bilety online na sobotni mecz w Oświęcimiu wyprzedane
  • hokej_fan: Będzie się działo
  • Hokejowy1964: Aparatura, w trakcie ostatniego remontu, została że to tak ujmę "zdekompletowana". To po pierwsze. Po drugie biletów sprzedało by się max 3, w porywach 4 tysiące i taka liczba w Spodku słabo wygląda. Duża część biletów trafiłaby do kibiców sukcesu i oni już nie stworzą takiej atmosfery jaką mamy na małej hali. Spodek jest we władaniu tak zwanego "operatora" a oni nie są skorzy do współpracy z Klubem, Del karnie mówiąc. W wielkim skrócie to tyle.
  • hokej_fan: Biletów na mecze sobota-niedziela w Oświęcimiu, online już niema. Rozeszły się w kilka godzin.
  • Arma: Ale kibic sukcesu nie ma stworzyć atmosfery. Ma kupić bilet, kupić jedzenie i być liczbą w sprawozdaniu. Niestety ale dla żywotności dyscypliny, kibice sukcesu są najważniejsi. Każdy kto chodzi na hokej regularnie, będzie chodzić dalej, to bańka tak wąska i zamknięta na nowe osoby. Kiedyś jak ta dyscyplina się nie zawinie w kraju, będzie trzeba zburzyć małe obiekty i zbudować większe dla kibiców którzy przyjdą na mecz raz w miesiącu albo od świeta
  • uniaosw: Zakładając że było 2000(na pewno nie mniej) biletów online na każdy dzień online to dzisiaj poszło w sumie 4000 biletów, Brawo
  • uniaosw: Bez tego drugiego online oczywiście
  • omgKsu: Brawo kibice z miast finalistów :)
  • hokej_fan: Hasło się sprawdza. "Oświęcim - tu się dzieje"
  • PanFan1: To o tym Hokejowy nie wiedziałem, czyli w spodku lodu nie uświadczy. Ale co do możliwej ilości sprzedanych biletów na taki event to z Tobą zapolemizuję, myślę że ze 3K to sam Oświęcim by łykał, u nich nikogo na hokej zapraszać nie trzeba, a mają blisko do Kato. Waszych też przecież byłoby dużo, no i jeszcze wonych strzelców też by było sporo.
  • Hokejowy1964: PanFan moim zdaniem w naszych realiach jest niewykonalne to co proponujesz.. Nie przy tej mentalności kibiców.
  • PanFan1: Masz ich na co dzień, więc trudno mi z Tobą o tych sprawach dyskutować, chociaż tyscy i nowotarscy pokazali ostatnio że da się.
  • Hokejowy1964: Wy kibicowsko jesteście inaczej postrzegani. Nie wyobrażam sobie takiego klimatu za kilka dni na meczach finałowych. Za dużo naleciałości kibolskich z piłeczki skopanej niestety....
  • Luque: Nitrasa zaproście do młyna... polansuje się chłop trochę ;p
  • rober03: A ja bym tak obejrzał finał przy piwku pokomentował nawet trochę sobie nawzajem podokuczał a potem pogratulował zwycięzcy i wrócił do domu
  • KOS46: Myślę, że "Spodek" przy tym zainteresowaniu wydarzeniem wśród kibiców, to mógłby zostać szczelnie wypełniony. Już na PP z Tychami w Krynicy oświęcimianie zdominowali trybuny, i nie myślę tu jedynie o sektorze kibolskim. W Katowicach, do których mamy blisko to myślę, ze przy takim głodzie sukcesu to 3000 mogłoby się wybrać. A i nasi kibole mają tam wielu przyjaciół. Mogłoby być grubo... Miejscowych też przyszłoby dużo więcej niż do małej hali.
  • tombot64: To na szczęście czysta fantastyka i pobożne życzenia, najwięcej kibiców Unii to by przyjechało wyremontować spodek z Chorzowa haha, zapomnijcie.
  • hanysTHU: Jeszcze bilety w rozsądnej cenie i byłoby pełno. Byłem na zagranicznych gwiazdach ligi vs repra i było pełno. Bilety były wtedy po dychę;) Z górnych miejsc nie widać krążka ale był full.
  • flashki80: ale na co komu "kibice" kerzy nawet kolory linii by pomylili? Dla Małopolan: ci z chorzowa wam przetłumaczą
  • flashki80: P.S. oby ten głód nie został zaspokojony...
  • PanFan1: Ludzie o co tu chodzi z tym Chorzowem ?
  • Luque: O to, że Unia z kibolami Ruchu się przyjaźni ;)
  • Andrzejek111: Nie Unia, tylko kibole Unii
  • PanFan1: Przecież Chorzów ma nie wiele wspólnego z hokejem, choć kibicować każdemu wolno.
  • hubal: Ruch 3yma z Wisłą K a Unia Oś kibicuje Wiśle PanieF1
  • Luque: Jeśli chodzi o sport to kiedyś przed meczem reprezentacji chciałbym usłyszeć prawdziwy hymn Polski
  • Luque: https://m.youtube.com/watch?v=PsUIGY_b99M&pp=ygUEUm90YQ%3D%3D
  • S'75: Nie Unia Oświęcim kibicuje Wiśle...tylko kiedyś dużo osób jeździło na Wisłę i był to raczej FC niż jakaś zgoda ...czy jak tam zwał...
  • RafałKawecki: Ja tam kibicuję tym co aktualnie grają z GTS Wisła. Ten klub zawsze będzie mi się kojarzył z milicją.
  • TenHasek;): Ogólnie to [****] WRWE i tyle w temacie piłkarskim 🤣
  • hanysTHU: https://zrzutka.pl/wvffcv
  • hanysTHU: Kiedyś nie do pomyślenia żabskocygański układ idealny. Bez napinki...
  • PanFan1: dzięki Hubi ino po co to się do hokeja pcho ?
  • hanysTHU: Nie tylko przez Wisłę, pod koniec lat osiemdziesiątych na Cichej często skandowano na trybunach Unia Oświęcim. A z Wisłą wtedy była kosa. Sztamę Ruch miał z Jagiellonią. A ta Unia na Ruchu mogła być przez Waldka Waleszczyka wychowanka Zatorzanki ,który grał później w Unii z której przeszedł do drużyny niebieskich i zdobył z nią tytuł mistrza Polski w pamiętnym 1989 roku.
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Szewczyk
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Waleszczyk
  • S'75: To chyba o Miecia Szewczyka Ci bardziej chodziło:)
  • S'75: A tu jeszcze taka ciekawostka że strony kibiców Widzewa Łódź...
    Innym przykładem takiego wczesnego „układu” byli kibice Unii Oświęcim. Jesienią 1988r. podczas pamiętnego meczu w Białymstoku Jagiellonia – Widzew (debiut Jagi w I lidze) na trybunach pojawiło się także 3 kibiców Unii Oświęcim, która w tamtym czasie miała zgodę z kibicami Ruchu Chorzów. Goście z Oświęcimia chcieli wówczas zrobić zgodę z „Jagą” i przy okazji nawiązali także przyjazne stosunki z obecnymi na tym spotkaniu kib
  • S'75: Kontaktów szerszych raczej nie było, choć watro podkreślić, że gdy na początku lat 90tych ŁKS grał w ramach rozgrywek hokejowych (słynny come back Stopczyka) to przybyli na halę fani Unii przychylnie wyrażali się o Widzewie, co z oczywistych względów nie podobało się gospodarzom, więc były ganianki na hali. Wśród gości raczej fanów Widzewa nie było (lub pojedyncze osoby) dlatego też relacje te „umarły” śmiercią naturalną
  • hanysTHU: Tak jest!!! Pomyliłem zawodnika. Czuwaj!
  • hanysTHU: Skąd ten Waldemar mi się wziął?
  • hanysTHU: Jeżeli ktoś to pamięta to ma prawo do lekkiej sklerozy ;)
  • PanFan1: S'75 - nikogo nie obrażając, ale to co tu odpisujesz, jakieś nawiązywanie zgód itd. - dla mnie osobiście - jest kompletnie idiotyczne. Po co to komu ?
  • hanysTHU: Historia panie, historia!
  • hanysTHU: Nawiązanie do dzisiejszych zgód i układów.
  • PanFan1: Przyjeżdżam na mecz w koszulce drużyny której kibicuję, zajmuję kulturalnie wykupioną i przeznaczoną dla mnie miejscówkę, nikogo nie obrażam, zachowuję się kulturalnie, po cholerę jakieś "zgody" i inne takie ... ? Tyscy i nowotarscy kibice parę dni temu udowodnili że w Polsce to również jest możliwe.
  • PanFan1: Mam nadzieję że to rozejdzie się szerzej po innych hokejowych obiektach, a kopana niech robi co chce, mam na nią całkowicie wyepane ;)
  • emeryt: jest tu jakiś detektorysta?
  • hanysTHU: W grupach lepszy doping a pikniki niech siadają gdzie chcą 😛
  • Oilers: Widzieliście logo orlen na koszulkach litvinowa?
  • omgKsu: Oczywiście.
  • hanysTHU: I na tafli.
  • narut: Trzyniec zmógł Budziejowice w 7 meczu...
  • Oilers: teraz sparta, czy będą losować?
  • Paskal79: Sparta -Triniec i Pardubice -Litvinov,a w Szwecji Farjestad (1)-Rogle (9)awans 9 drużyny to Ci niespodzianka
  • Paskal79: W Szwajcarii na cztery pary, to w trzech jest 3:3 w meczch i będą 7 spotkania
  • Simonn23: 6-7 kwietnia i w Oświęcimiu, i w Trzyńcu mecze najwyższej rangi
  • Oilers: Z tymi biletami na ms to jest niezła ściema, wydaje sie ze na mecze Polaków zostało juz niewiele biletów, a prawda jest taka że Słowacy kupili całodniowe
  • Giovanni: Ludzie ktoś ma archiwalne tabele 2 liga 94/95 Znicz,CKH Cieszyn, oraz rezerwy TTH i Stoczniowca ale co było z Krynicą ??
  • JARASSTO: @Giovanni: Tam jeszcze zdaje się Boruta Zgierz wtedy w lidze grała.
  • TenHasek;): Masz rację Simon . 7 kwietnia ważne 3 zwycięstwo Mistrza Polski z rzędu i feta GKS Katowice na lodzie w Oświęcimiu
  • Giovanni: @Jarrasto Boruta to padła tak 2 sezony wcześniej :) jeszcze BTH II.Kurcze żeby kilkanaście ekip więcej wtedy grało w 2 lidze i więcej TV było
  • Giovanni: Tak chciałoby się cofnąć czas
  • Giovanni: Moim zdaniem na początku lat 90 to powinno być tak ze 40 ekip hokejowych co daje 1 i 2 ligę po 10 drużyn a 3 liga to powinna być podzielona na 4 grupy (Północ,Centrum,Południe i Śląsk) razem z rezerwami ponad 50 drużyn
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe