Nie przejmuje się brakiem powołania do kadry
Bramkarz Comarch Cracovii Rafał Radziszewski ocenił przegrane 0:3 spotkanie z JKH GKS Jastrzębie. Krakowski golkiper skomentował także brak powołania do kadry na listopadowy turniej EIHC w Janowie.
Porażka z niżej notowanym rywalem
Po przegranym 0:3 meczu z JKH GKS Jastrzębie trener Rudolf Roháček zamknął się w szatni ze swoimi zawodnikami i przez długi czas nikt nie opuszczał pomieszczenia. Można jedynie snuć domysły co działo się za zamkniętymi drzwiami, z pewnością jednak tego wieczoru hokeiści nie usłyszeli słów pochwały.
- Już po drugiej tercji ostro rozmawialiśmy w szatni, by wyjść i powalczyć - wyjaśnia golkiper "Pasów" Rafał Radziszewski. - Nie mieliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji. Trzeba przyznać, że Jastrzębie zagrało dobre spotkanie. Nie pozwolili nam na zbyt wiele i w trzeciej tercji zadali ten decydujący cios jakim była bramka na 1:0. Po tym golu rozkręcili się, my chcieliśmy wyrównać, ale się nie udało - dodaje.
Łatwy gol
Popularny "Radzik" przez całą swą karierę nie schodzi poniżej pewnego poziomu, tym razem jednak popełnił błąd przy drugiej bramce strzelonej przez Richarda Bordowskiego. Czech oddał lekki strzał po lodzie, po którym krążek wtoczył się do bramki między parkanami golkipera Cracovii. Ten gol obciąża konto krakowskiego bramkarza.- Sędzia zasygnalizował karę, Leszek Laszkiewicz wjechał do tercji, ale nie uderzył zbyt czysto. Krążek zdołał się jeszcze odbić i wpadł do bramki. Takie gole się zdarzają, trzeba wyciągnąć z tego wnioski i przygotować się do kolejnych meczów - mówi Radziszewski.
Wymuszony odpoczynek
W niedzielę Comarch Cracovia uda się do Nowego Targu na mecz z Tatryski Podhalem, a we wtorek na własnym lodzie podejmie Ciarko PBS Bank STS Sanok. W piątek 30 października krakowianie udadzą się do Sosnowca na mecz ze "Szkółką" po czym rozgrywki ligowe czeka dwutygodniowa przerwa. Jest ona spowodowana turniejem z cyklu EIHC, który odbędzie się w Janowie. Dla Rafała Radziszewskiego mecz z Sanokiem może być ostatnim przed przerwą. Nie jest wykluczone, że trener w tym spotkaniu da szansę Michaelowi Łubie i Sebastianowi Kowalówce. Krakowski bramkarz nie został także powołany do reprezentacji.
- Do tej pory broniłem 99 procent meczów, teraz mam trochę więcej odpoczynku - twierdzi bramkarz. - Nie przejmuję się brakiem powołania do kadry. Trener wybrał taki skład, a nie inny i nikt nie ma do niego żalu, że nie jedzie na to zgrupowanie. Każdy chce się pokazać w kadrze, ale najważniejsze powołania będą oczywiście przed mistrzostwami świata.
Brak powołania dla zawodnika "Pasów" wywołał lawinę spekulacji. Podejrzewano, że brak Radziszewskiego w kadrze może być efektem kary meczu jaką bramkarz otrzymał w pierwszym spotkaniu krakowskiego czempionatu w kwietniu. Przypomnijmy: Golkiper za uderzenie w głowę zawodnika Włoch musiał udać się do szatni. Po tym spotkaniu Jacek Płachta zdecydował się na niecodzienny manewr i w kolejnym spotkaniu desygnował do gry tylko jednego bramkarza. - Po tamtej karze trener był na mnie zły, ale jeśli by mi nie zaufał to do gry wpuściłby Kamila Kosowskiego, a dla mnie ten turniej by się zakończył. Stało się jednak inaczej. Jestem za to wdzięczny selekcjonerowi - twierdzi zawodnik.
O powołaniu Dantona
Sporo kontrowersji wywołało powołanie do kadry Michaela Dantona, który słynie z niekonwencjonalnych zachowań. Rafał Radziszewski nie obawia się jednak, że Kanadyjczyk starający się o polski paszport zakłóci dobrą atmosferę w drużynie. - Myślę, że nic takiego się nie zdarzy. Jest to jednostka i z pewnością drużyna mu na to nie pozwoli. On też z pewnością nie będzie się tak zachowywał. Jest to zawodnik inteligentny, który na lodzie robi swoje, ale niestety w szatni już niekoniecznie. Prędzej to on opuści kadrę niż cała drużyna - tłumaczy Rafał Radziszewski.
Komentarze