Tyszanie górą, choć łatwo nie było (WIDEO)
GKS Tychy po ciężkim boju pokonał PGE Orlik Opole 3:0, choć jeszcze dwie minuty przed końcową syreną trójkolorowi nie mogli być pewni zwycięstwa. Bohaterem meczu niewątpliwie był bramkarz tyszan Štefan Žigárdy.
– Byliśmy przygotowani na to, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Wiedzieliśmy, że to nie jest drużyna słaba, ma więcej spokoju w grze, lepiej rozgrywa swoje akcje. Cieszymy się, że zagraliśmy na zero z tyłu. Świetny mecz zaliczył Štefan Žigárdy, nasi obrońcy również pokazali się z bardzo dobrej strony – powiedział Kamil Kalinowski. – Myślę, że kluczem do zwycięstwa była dobra gra w defensywie oraz kawał serca, które włożyliśmy w ten mecz, a najbardziej w grze w osłabieniu. Największym naszym mankamentem w dzisiejszej grze były troszkę niepotrzebne kary, które wybijały nas z rytmu, ale daliśmy radę i najważniejsze, że zdołaliśmy wygrać ten ciężki mecz – dodał.
W pierwszej tercji kibice oglądali hokejowe „szachy” z obu stron. Drużyny postawiły na grę defensywną. Dziać się zaczęło dopiero od siódmej minuty. kiedy to Orlik Opole przycisnął gospodarzy. Bardzo blisko pokonania Žigárdy'ego był Kacper Guzik, który próbował zaskoczyć strzałem w krótki róg. Kilka minut później Booras miał przed sobą pustą bramkę, ale "Žigy" jakimś sposobem zdołał odbić uderzenie Amerykanina. Następnie do głosu doszli gospodarze, kiedy to Bagiński i Vitek próbowali pokonać Johna Murraya, lecz ich strzały były zbyt słabe jak na bramkarza tej klasy.
Druga odsłona meczu przyniosła już o wiele więcej emocji. Tyszanie jednak mieli problem z wykończeniem swoich akcji. Groźniejsze akcje mieli natomiast goście. Alex Szczechura dwukrotnie próbował zaskoczyć tyskiego golkipera, jednak swój dzień miał dzisiaj Štefan Žigárdy, który bronił jak w transie. W 30. minucie Mateusz Bepierszcz ostro zaatakował Michaela Cichego, który zalał się krwią. Za to zagrania tyski napastnik został ukarany karą meczu. Kilka minut później do boksu kar poszedł jeszcze Petr Kuboš. Opolanie zerwali się do ataku, jednak ich próby spełzły na niczym, a to wszystko za sprawą bramkarza oraz dobrej gry tyskiej defensywy. Tyszanie mogli jeszcze zdobyć gola w podwójnym osłabieniu, a mianowicie Jaroslav Kristek znalazł się sam na sam z bramkarzem, lecz John Murray nie dał się pokonać w tej próbie sił. Po pięciominutowej dominacji gości tyszanie wyprowadzili kontrę, która okazała się być skuteczna. Kamil Kalinowski po strzale Martina Vozdecky’ego zdołał wbić krążek do siatki drużyny z Opola i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Trzecia tercja zaczęła się od ostrego faulu Jona Boorasa na Mateuszu Bryku. Przewaga jednak została źle rozegrana przez tyszan, ponieważ nie zagrozili poważnie bramkarzowi Opola. Tyszanie z czasem przejęli inicjatywę. Szansę na powiększenie rezultatu mieli Witecki, Vozdecky oraz Kogut, lecz żaden z nich nie zamienił swego strzału na bramkę. Trójkolorowi starali się kontrolować spotkanie co było widać poprzez powolne rozgrywanie akcji, a Opolanie próbowali grać z kontry, jednak to nie przyniosło oczekiwanego efektu w postaci gola. Pod koniec spotkania wynik ustalić mógł Bartłomiej Jeziorski, który poszedł „na przebój”, jednak jego strzał zatrzymał się na Arkadiuszu Kostku. Następnie trener PGE Orlika Opole wziął czas po czym ściągnął bramkarza. Po wygranym wznowieniu przez Orlik Kacper Guzik próbował po lodzie pokonać Stefana Žigárdy'ego lecz strzał był zbyt słaby. Następnie Jakub Witecki umieścił krążek w pustej bramce, a zaraz po nim to samo zrobił Mateusz Bryk, który ustalił wynik spotkania.
– Z naszej strony był to dobry mecz. Zabrakło finalizacji naszych ofensywnych akcji, chociaż mieliśmy ich sporo, lecz brakowało też troszeczkę szczęścia, jednak nie było to spotkanie złe i potrafiliśmy się postawić silniejszej drużynie – powiedział John Murray, bramkarz Orlika.
Powiedzieli po meczu:
Jason Morgan (trener PGE Orlika Opole): - Mecz był bardzo wyrównany i twardy. Gospodarze wykazali się lepszą grą defensywną, co dało im zwycięstwo. Powinniśmy wykorzystać karę 5 na 3. Dzisiaj gra w przewadze była naszym największym problemem. Na największe wyróżnienie zasługuje dzisiaj gra Johna Murraya, który niejednokrotnie ratował nam skórę.
Jiri Šejba (trener GKS Tychy): - Wiedzieliśmy, że Orlik Opole to mocna drużyna, która posiada w swoim składzie kilku Kanadyjczyków, którzy stanowią o jej sile. Zagraliśmy dobrze w defensywie, a Opole grało z kontry, lecz dzisiaj bramkarz stanowił pewny punkt drużyny. W trzeciej tercji goście trochę nas przycisnęli, ale nie daliśmy się złamać. Kluczowym momentem było obronione osłabienie w drugiej tercji, po którym padł gol dla nas.
GKS Tychy – PGE Orlik Opole 3:0 (0:0, 1:0, 2:0)
1:0 – Kamil Kalinowski – Martin Vozdecky, Miroslav Zatko (35:58),
2:0 – Jakub Witecki – Radosław Galant, Miroslav Zatko (58:04, 4/6, do pustej bramki),
3:0 – Mateusz Bryk – Patryk Kogut (59:41, 5/6, do pustej bramki).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Grzegorz Cudek, Wiktor Zień (liniowi)
Minuty karne: 33 (w tym kara meczu dla Mateusza Bepierszcza) - 8.
Widzów: 1300.
GKS Tychy: Žigárdy – Kuboš (2), Ciura; Jeziorski, Komorski, Vitek – Zatko, Kotlorz; Bepierszcz (25), Kalinowski, Galant – Bryk, Pociecha; Vozdecky, Kristek, Kogut (2) – Górny, Gazda (2); Witecki, Rzeszutko, Bagiński (2).
Trener: Jiri Šejba
PGE Orlik Opole: Murray (2) – Bychawski, Guzik (2), Cichy, Szczechura – Paryzek, Smith; Toulmin, Booras (2), Brown – Kostek (2), Sznotala; F. Stopiński, Szydło, Ceslik – M.Stopiński, Gorzycki
Trener: Jason Morgan
Komentarze