GKS Tychy wyjeżdża z Opola z trzema punktami (WIDEO)
Mimo całkiem dobrej gry, PGE Orlik ponosi już drugą z rzędu porażkę. Emocji na Toropolu jednak nie zabrakło.
Piątkowa wysoka porażka w Krakowie najwidoczniej podziałała motywująco na graczy Orlika, bowiem dzisiejszy mecz zaczęli naprawdę solidnie. Mimo ich dobrej gry, rażąco rzucał się w oczy brak skuteczności. Strzałów opolanom nie brakowało, ale większość z nich była zbyt lekka lub kompletnie niecelna. Goście lepiej potrafili wykorzystać wypracowane sobie sytuacje. W 15 minucie meczu Jaroslav Kristek otworzył wynik spotkania po asyście Vozdeckiego i z jednobramkowym prowadzeniem tyszanie zakończyli pierwszą tercję.
Druga odsłona była dosyć wyrównana, ale to goście oddali w niej więcej strzałów. W bramce Orlika bardzo dobrze spisywał się jednak John Murray, i po czterdziestu minutach gry, dalej było 0:1 dla tyskiego GKS-u.
Mimo niewielkiej straty do rywala, gospodarze nie byli w stanie dobrze rozpocząć trzeciej tercji meczu. Przez to w 48 minucie przegrywali już 2:0 po golu Witeckiego, który doskonale wykończył piękną akcję. Niedługo później po mocnym starciu na bandzie z Jaredem Brownem poważnie ucierpiał doświadczony Michał Woźnica. Jak się później okazało, został po meczu przewieziony do szpitala z podejrzeniem obrażeń kostnych prawego oczodołu.
Kiedy niemalże wszystkie już nadzieje fanów i zawodników Orlika na zdobycie w tym meczu punktów stopniały, tyszanom nieco zagotowało się w głowach i na ławkę kar zostali odesłani Ciura i Kristek. Takiej sytuacji orły nie mogły zmarnować i w podwójnej przewadze bramkę zdobył rosły Kanadyjczyk, Grant Toulmin (czas – 55:05). Przy jego golu asystował inny Kanadyjczyk, Alex Szczechura, który w tym sezonie ma już osiemnaście kluczowych podań i w tej statystyce jest najlepszy w PHL. Niespełna 5 minut przed końcem trzeciej tercji opolanie złapali kontakt z przeciwnikiem i bardzo chcieli wyrównać, lecz znowu widoczny był brak skuteczności i nie pomogło im nawet ściągnięcie bramkarza.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Majkowski (drugi trener GKSu Tychy): - Zagraliśmy dobre spotkanie. Jedyne czego możemy żałować to stracona bramka ponieważ mogliśmy zachować w drugim kolejnym meczu czyste konto. Obie drużyny stworzyły sobie dogodne sytuacje ale to my byliśmy skuteczniejsi i wywozimy 3 punkty. To ważne zwycięstwo w perspektywie walki w Pucharze Kontynentalnym.
Doug McKay (trener PGE Orlika Opole): - Zagraliśmy kolejny ciężki mecz. Drużyna potwierdziła, że ciągle się rozwija. Jeśli zagramy w taki sposób w kolejnych spotkaniach z pewnością zaczniemy punktować. Dziś zawodnicy bardzo dobrze się pokazali przeciwko najlepszym zawodnikom w tej lidze. Jestem bardzo dumny z postawy drużyny ale jednocześnie zawiedziony, że nie zdobyliśmy punktów.
PGE Orlik Opole – GKS Tychy 1:2 (0:1, 0:0, 1:1)
0:1 - Jaroslav Kristek - Martin Vozdecký (14:19),
0:2 - Jakub Witecki - Mateusz Bepierszcz, Miroslav Zatko (47:28),
1:2 - Grant Toulmin - Alex Szczechura, Bartłomiej Bychawski (55:05).
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk (główny) - Artur Hyliński, Rafał Noworyta (liniowi).
Minuty karne: 18-10.
Strzały: 38-34.
Widzów: 810.
PGE Orlik Opole: Murray (Nobis - n/g) – Bychawski, Kostek, Toulmin, Cichy, Szczechura – Paryzek, Rantanen, Guzik, Brown, Kulmala – Sordon, Sznotala, F. Stopiński, Szydło, Kostecki – M. Stopiński, Gawlik, Gorzycki.
GKS: Žigárdy (Kosowski – n/g) - Kuboš, Ciura, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zatko, Kotlorz, Bepierszcz, Galant, Witecki – Bryk, Górny, Vozdecky, Kristek, Kogut – Horzelski, Pociecha; Woźnica, Rzeszutko, Bagiński.
Komentarze