„Pasy” wykonały zadanie. Awansowały do finału (WIDEO)
Hokeiści Comarch Cracovii postawili dziś ostatni krok w kierunku awansu do finału play-off. Podopieczni Rudolfa Roháčka w meczu numer 4 pokonali na wyjeździe TatrySki Podhale Nowy Targ 3:1.
Szukając sposobu na przerwanie „czarnej” serii meczów z Cracovią, trener Podhala Marek Rączka dokonał istnej rewolucji w składzie. Przemeblowaniu uległa każda z formacji ofensywnych. Niestety na nic to się zdało. W grze „Szarotek” trudno było dostrzec jakąkolwiek poprawę. Determinacji w poczynaniach nowotarżan było jak zwykle bardzo dużo, ale w grze niestety więcej „dymu niż ognia”.
W składzie Cracovii jedyną niespodzianką był brak bohatera sobotniego spotkania Lukasa Ziba, który narzekał na ból w pachwinie. W trzeciej formacji zastąpił go Rafał Dutka.
Pierwsza tercja pod wyraźne dyktando Cracovii. Co prawda „Pasy” nie wykorzystały dwukrotnie okresów gry w liczebnej przewadze, ale w 17. minucie, kiedy obie drużyny grały w komplecie, goście dopięli swego i objęli prowadzenie. Mateusz Rompkowski spod bandy dograł krążek do stojącego przed bramką Podhala Damiana Kapicy, który takich sytuacji zwykł nie marnować.
W drugiej tercji długo nie zapowiadało się aby coś miało się zmienić. Cracovia kontrolowała mecz i stwarzała sobie kolejne bramkowe okazje. Najlepszą z nich miał Andrew McPherson, który jednak przegrał starcie sam na sam z Marisem Jučersem. Ataki Podhala z kolei przypominały bicie głową w mur. „Szarotki” sporadycznie stwarzały zagrożenie pod bramką Cracovii. A jednak w 36. minucie gospodarze – gając w liczebnej przewadze - zdołali wyrównać. Kasper Bryniczka mocnym strzałem trafił między parkany Rafała Radziszewskiego.
Losy spotkania i tym samym półfinału rozstrzygnęły się w tercji trzeciej. W 46. minucie „Pasy” wyprowadziły zabójczą kontrę, którą celnym strzałem sfinalizował Adam Domogała. Wygraną krakowian przypieczętował w 59. minucie Damian Słaboń, który zaraz po wyjściu z kar,, trafił do pustej już bramki Podhala po tym jak chwilę wcześniej zjechał z nich Jucers.
– Myślę, że to była kopia wczorajszego meczu. Gole można powiedzieć padały niemalże w tych samych minutach. Cały czas wierzyliśmy w zwycięstwo i udało się nam to osiągnąć. Cieszymy się z awansu do finału. Patrząc na końcowy wynik można sugerować, że było łatwo, a jednak w każdym meczu musieliśmy mocno zapracować na zwycięstwo. Podhale wyjątkowo nam w tym sezonie „leży” i to się potwierdziło w tym półfinale. Może nie wygrywamy w jakiś przekonujących rozmiarach, ale zawsze tą jedną, czy dwiema bramkami byliśmy lepsi. Jestem dobrej myśli przed finałem–powiedział po meczu Rafał Radziszewski, bramkarz Cracovii, jeden z bohaterów półfinałowej rywalizacji.
– Czujemy przede wszystkim żal, bo wydawało się że w trzeciej tercji powoli przejmowaliśmy inicjatywę i jesteśmy w stanie „złamać” to spotkanie. Niestety w prosty sposób daliśmy się skontrować. Po raz kolejny potwierdziło się, że play-off nie wybacza błędów. My go popełniliśmy, a jego konsekwencje były bardzo surowe. Powiem szczerze, że jestem rozczarowany takim przebiegiem tych półfinałów. Liczyłem, że mocniej postawimy się Cracovii. Niestety stało się inaczej. Taki jest sport – ocenił Jarosław Różański, kapitan Podhala.
– Kolejny ciężki mecz za nami. Na pewno musimy podziękować Rafałowi Radziszewskiemu bo miał bardzo duży udział w tej wygranej. W trzeciej tercji wiedzieliśmy że ten który popełni pierwszy błąd, przegra to spotkanie. Przytrafił się on Podhalu, a my potrafiliśmy go wykorzystać. Dziękuje zawodnikom za tę serię i awans do finału, co było naszym głównym celem. Teraz już koncertujemy się na meczach z GKS Tychy – powiedział po spotkaniu trener Cracovii, Rudolf Roháček.
– Przede wszystkim chciałem pogratulować Cracovii awansu do finału. Postawiliśmy dzisiaj wszystko na jedną kartę. Powiedzieliśmy sobie, że musimy zrobić wszystko by wygrać chociaż to jedno spotkanie. Niestety znów się nie udało. Znów czegoś zabrakło. Przegraliśmy serię 0:4, ale większych pretensji do zespołu nie mam. Teraz można już zdradzić, że część z nich grała z dosyć poważnymi kontuzjami. Mimo to walczyli, na tyle na ile było ich stać. Teraz musimy troszkę odpocząć i popracować nad motywacją do meczów o trzecie miejsce. Zrobimy wszystko by sięgnąć po ten medal – podsumował trener Podhala, Marek Rączka.
Rywalem „Szarotek” w walce o brąz będzie Tempish Polonia Bytom, która w półfinale także w czterech meczach uległa GKS Tychy.
TatrySki Podhale Nowy Targ - Comarch Cracovia 1:3 (0:1, 1:0, 0:2)
0:1 - Damian Kapica - Mateusz Rompkowski, Petr Šinágl (17:09),
1:1 - Kasper Bryniczka - Jarmo Jokila, Artem Iossafov (34:35, 5/4),
1:2 - Adam Domogała - Andrew McPherson (46:35),
1:3 - Damian Słaboń (58:42).
Sędziowali: Tomasz Radzik, Zbigniew Wolas (główny) - Marcin Polak, Tomasz Przyborowski (liniowi).
Minuty karne: 12-6.
Strzały: 36-38.
Widzów: ok. 1200.
Podhale: Jučers - Jaśkiewicz, Haverinen; Wielkiewicz (2), Zapała (2), Różański (2) - Tomasik, Radzinski (2); Hattunen, Bryniczka, Jokila (2) - Kamil Kapica, Sulka; M. Michalski, Neupauer (2), Iossafov - Wojdyła, Mrugała; P. Michalski, Daniel Kapica, Siuty.
Trener: Marek Rączka.
Cracovia: Radziszewski - Novajovský, Rompkowski; Šinágl, Dziubiński, Damian Kapica (2) - Kruczek, Wajda; Urbanowicz (2), Słaboń (2), Drzewiecki - Dąbkowski (2), Zíb; Sýkora, McPherson, Domogała - Noworyta, Dutka; Kisielewski, Chovan, Paczkowski.
Trener: Rudolf Roháček.
Komentarze