Drzewiecki: – Do Tychów jeszcze wrócimy
Po porażce 2:4 z GKS-em Tychy Comarch Cracovia potrzebuje już dwóch zwycięstw, by wyrównać stan rywalizacji w finale play-off. – Nie jesteśmy jeszcze przegrani, jest przecież 0:2. Teraz rywalizacja przenosi się do Krakowa i postaramy się wygrać. Na pewno jeszcze wrócimy do Tychów – mówi strzelec jednej z bramek dla Comarch Cracovii Filip Drzewiecki.
Comarch Cracovia po raz drugi nie sprostała rywalom z Tychów i w serii finałowej przegrywa już 0:2. W meczu numer dwa uwidoczniły się błędy z poprzedniego spotkania ikrakowianie po dobrych dwudziestu minutach oraz jednobramkowym prowadzeniu dali wydrzeć sobie zwycięstwo. Tyszanie w drugiej i trzeciej odsłonie zaaplikowali rywalom trzy gole i to oni mogli cieszyć się z wygranej.
–Pierwszą odsłonę zagraliśmy dobrze. Mamy jednak problem z drugimi tercjami. Już w drugim spotkaniu tak się zdarzyło i musimy z tego wyciągnąć wnioski. Nie jesteśmy jeszcze przegrani, jest przecież 0:2. Teraz rywalizacja przenosi się do Krakowa i postaramy się wygrać. Na pewno jeszcze wrócimy do Tychów – mówi napastnik Comarch Cracovii Filip Drzewiecki w wywiadzie dla klubowej telewizji.
Prawoskrzydłowy drugiej formacji mistrzostw Polski popisał się fenomenalnym strzałem na osiem sekund do końca pierwszej odsłony czym dał prowadzenie swojej drużynie. Napastnik przy próbie dogrania na lewo, uderzeniem z bekhendu zaskoczył Štefana Žigárdy’ego, notując jednego z najpiękniejszych goli w tegorocznych play-offach.
–Oprócz gola miałem jeszcze dwie stuprocentowe sytuacje, niestety nie udało się ich wykorzystać. Wtedy ta pierwsza tercja mogła wyglądać jeszcze lepiej, ale taki jest sport. Znowu czegoś nam zabrakło, ale w Krakowie już tak nie będzie – wyjaśnia zawodnik.
Mowa tutaj o sytuacjach z 8. i 9. minuty. W pierwszej z nich Drzewiecki spudłował będąc sam na sam z tyskim bramkarzem, a w drugiej Žigárdy zdołał wyłapać strzał krakowianina. Dopatrując się przyczyn porażki należy zwrócić też uwagę na sporą liczbę wykluczeń graczy Comarch Cracovii. Podopieczni trenera Rudolf Roháčka zanotowali aż 22 karne minuty w tym dziesięć za niesportowe zachowanie Krystiana Dziubińskiego.
–Nie chciałbym się wypowiadać na temat kar, bo wszyscy widzimy co się dzieje. Materiał można zobaczyć w telewizji, ale rzecz jasna musimy się tego wystrzegać – twierdzi popularny „Drzewko”. – Jesteśmy dobrą drużyną i mamy chęć zwycięstwa. Musimy to pokazać i z pewnością zostawimy serce na lodzie – zapewnia.
Kolejne spotkania odbędą się 25 i 26 marca w Krakowie.
Komentarze