Wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności
– Sezon zasadniczy już za nami i nie ma sensu go rozpamiętywać. Skupiamy się więc na najważniejszych meczach w tym sezonie i chcemy sprawić w nich niespodziankę – mówi Peter Tabaček, napastnik Unii Oświęcim. Jego zespół w ćwierćfinale play-off zmierzy się z Comarch Cracovią, czyli urzędującym mistrzem Polski.
HOKEJ.NET: – W sobotę rozpocznie się faza play-off. Zapytam wprost: jesteście gotowi?
Peter Tabaček, środkowy Unii Oświęcim: – Przez ostatnie dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy nad tym, aby jak najlepiej przygotować się do tych spotkań. Trenowaliśmy dwufazowo, nie zabrakło też zajęć typowo taktycznych, do których nasz trener przywiązuje ogromną wagę. Wierzymy, że to wszystko przyniesie skutek i w starciach z urzędującym mistrzem Polski sprawimy niespodziankę. A sport bywa czasami nieprzewidywalny.
W zeszłym roku na tym etapie sezonu również zmierzyliście się z Cracovią. Wygraliście jeden mecz na wyjeździe, ale potem dość pechowo przegraliście dwa spotkania na własnym lodzie kolejno po rzutach karnych i dogrywce.
– Na pewno te mecze są dla nas pewnym materiałem poglądowym, bo ekipa Cracovii niewiele się zmieniła. Były to niezwykle wyrównane spotkania, ale przegraliśmy tę serię 1:4. Po meczach w Krakowie był remis 1:1, ale później przegraliśmy dwie konfrontacje na własnym lodzie. Rywale znaleźli się w niesamowicie komfortowej sytuacji i znakomicie ją wykorzystali. Wygrali mecz numer pięć i awansowali do półfinału.
Działacze Unii mieli sporo pretensji do arbitrów meczu numer cztery, czyli Bartosza Kaczmarka i Macieja Pachuckiego, którzy ich zdaniem prowadzili zawody niekonsekwentnie.
– Było w tym starciu kilka zapalnych momentów. Pamiętam, że dwa razy częściej od rywali graliśmy w osłabieniu. Ale Tobie zapewne chodzi o sytuację z zamknięciem krążka w rękawicy przy wyniku 2:1 dla nas.
Dokładnie. Sędziowie odesłali za to zagranie Jerzego Gabrysia na ławkę kar, a podczas rozgrywania tej przewagi krążek złapał też Tomáš Sýkora. Tyle, że sędziowie w tym przypadku puścili grę. Efekt tego był taki, że chwilę później straciliście prowadzenie. Doszło do dogrywki, w której złotego gola zdobył Maciej Urbanowicz.
– Trudno było się pogodzić z wynikiem tego spotkania, bo zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Chyba najbardziej wkurzony tym faktem był nasz ówczesny trener Josef Doboš. Nie szczędził on cierpkich słów pod adresem arbitrów.
Cracovia jest teraz słabszym zespołem niż w poprzednim sezonie?
– Myślę, że porównywalnym. W jej składzie doszło do kilku korekt, ale trzon zespołu od pewnego czasu jest ten sam. Cel również się nie zmienił, bo zapowiadają walkę o mistrzostwo.
Tuż przed zamknięciem okienka transferowego szefostwo krakowskiej drużyny zdecydowało się na kilka korekt w składzie. Rozwiązano umowy z dwoma ofensywnie usposobionymi defensorami Lukášem Zíbem i Peterem Novajovským.
– Wydaje mi się, że w przypadku tych dwóch graczy nie chodziło raczej o aspekt sportowy, bo obaj dużo dawali zespołowi. Ale to tylko moje zdanie. W ich miejsce zostali sprowadzeni dwaj obrońcy o odmiennej charakterystyce. Skupiający się głównie na zabezpieczeniu tyłów czy grze fizycznej. Dołączył też rosyjski środkowy Pawieł Worobjow, który ma wzmocnić zespół podczas gier w przewadze.
Trzeba też przyznać, że pod wodzą Jiříego Šejby udanie rywalizujecie z Cracovią. W dwóch meczach zdobyliście cztery punkty.
– Tak naprawdę mieliśmy spore szanse, aby wygrać oba te spotkania. Po zwycięstwie na własnym lodzie, przegraliśmy po rzutach karnych w Krakowie, choć w dogrywce mieliśmy kilka świetnych szans, by zgarnąć dwa punkty. Niestety nie udało się.
Nie da się jednak ukryć, że krakowianie w tym sezonie nie grzeszyli formą. Zgubili sporo punktów w meczach ze słabszymi rywalami.
– Sezon zasadniczy już za nami i nie ma sensu go rozpamiętywać. Skupiamy się więc na najważniejszych meczach w tym sezonie i chcemy sprawić w nich niespodziankę. Nie będę odkrywczy, jeśli powiem, że gra w fazie play-off to całkiem inna para kaloszy. Żeby przejść dalej, trzeba wygrać cztery mecze, a nie jeden. Nic nie jest tu dziełem przypadku. Zasada jest prosta: jeśli jesteś dobry, to zwyciężasz i grasz dalej.
Jak zatem trzeba zagrać z„Pasami”, by sprawić niespodziankę?
– Każdy doskonale wie, że nasze dobre wyniki związane są z dyspozycją Michala Fikrta. Jeśli ma on swój dzień, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym z faworytów. Do tego dochodzi konsekwentna realizacja założeń taktycznych i oczywiście unikanie niepotrzebnych kar. Jak pokazują statystyki, najlepiej idzie nam podczas gry pięciu na pięciu. W przewagach nie radzimy sobie najlepiej, zresztą nie od dziś. W ostatnim czasie sporo bramek straciliśmy także podczas gry w osłabieniu.
Wiele będzie zależało także od postawy Twojej formacji. To właśnie Ty z braćmi Ondřejem i Martinem Kasperlikami zdobyliście aż 6 z 12 bramek strzelonych przez Unię.
– Fajna ciekawostka, jednak największą uwagę przywiązuję do dobra całego zespołu. Ono zawsze było dla mnie priorytetem. Myślę, że w starciu z „Pasami” każdy z nas musi się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności i należycie podejść do każdego meczu.
Prawdziwy sprawdzian formy dopiero przed Wami.
– Dokładnie. Jesteśmy gotowi na trudy tej rywalizacji i zrobimy wszystko, by w każdym ze spotkań zaprezentować się z dobrej strony. Z tego miejsca chciałbym zaapelować do naszych kibiców, by trzymali za nas kciuki, a w środę i czwartek w jak największej liczbie zjawili się w hali przy Chemików 4. Liczymy na wasz doping.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Komentarze