Komorski: Gdybaniem i rozpaczą wiele nie zmienimy
Hokeiści GKS-u Tychy przegrali w piątym meczu półfinału play-off z TatrySki Podhalem Nowy Targ 3:4 po dogrywce. Tyszanie pomimo prowadzenia 3:1, w trzeciej odsłonie dali strzelić sobie dwie bramki, a w dogrywce nie upilnowali Krzysztofa Zapały, który zdobył złotego gola dla swojego zespołu.
Tyszanie prowadzili przez cały mecz, ale to nie wystarczyło, aby wygrać to spotkanie. Na 22 sekundy przed końcową syreną stracili bramkę dającą wyrównanie.
– Przegraliśmy wygrany mecz. Możemy mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Zagraliśmy dobrze pierwszą tercję, także dobrze zakończyliśmy drugą odsłonę, w której mieliśmy mnóstwo sytuacji strzeleckich. W trzeciej tercji los się od nas odwrócił i to rywale strzelali bramki – ocenił 27-letni środkowy.
Stare sportowe porzekadło mówi, iż niewykorzystane okazje się mszczą. Tyszanie mieli kilka naprawdę stuprocentowych sytuacji, lecz bramka Przemysława Odrobnego była niemal jak zaczarowana.
– Mieliśmy kilka groźnych sytuacji na kilka minut przed końcem. Na pewno żałujemy tego, ale taki jest hokej. Teraz już nic nie możemy zrobić. Zepsuliśmy to, a teraz nie pozostaje nam nic jak pojechać do Nowego Targu i wygrać mecz, aby przenieść serię do Tychów – powiedział Filip Komorski.
– Z Gdańskiem też przegrywaliśmy już 3:2. Teraz musimy wyczyścić głowy. Gdybaniem i rozpaczą wiele nie zmienimy. Musimy wziąć się w garść i pojechać do Nowego Targu po zwycięstwo – dodał.
Komentarze