Hokej.net Logo

Wybitni hokeiści gośćmi Tyskiej Galerii Sportu

Wybitni hokeiści gośćmi Tyskiej Galerii Sportu

Tyska Galeria Sportu zorganizowała w ramach obchodów 50-lecia ligowego hokeja w Tychach spotkanie z dwoma wybitnymi zawodnikami Trójkolorowych. O swoich karierach opowiadali barwnie i długo Henryk Gruth oraz Mariusz Czerkawski.

Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród kibiców, którzy z uwagą słuchali co do powiedzenia mają dwie wybitne osobistości polskiego sportu hokejowego, a następnie nie stronili od zadawania pytań, nie tylko łatwych i przyjemnych, ale także tych najtrudniejszych, dotyczących przyszłości tej dyscypliny sportu w naszym kraju.


Henryk Gruth z tyskim hokejem związany jest od 1980 roku, gdzie zawitał do drużyny Piasta po spadku GKS-u Katowice do drugiej ligi. Chcąc dalej być reprezentantem kraju musiał związać się z zespołem z ekstraklasy. Prężnie działający włodarze tyskiego klubu postarali się o to, aby Gruth trafił właśnie do ich drużyny.


Obraz może zawierać: 3 osoby, uśmiechnięci ludzie, football


Po pięciu latach gry w „piwnym mieście” wyjechał na rok do szwajcarskiej NLA, gdzie reprezentował barwy Zürcher SC. Od sezonu 1986/87 ponownie przywdziewał bluzę Trójkolorowych przez następne trzy kampanie ligowe. Później znów wyjechał do znanej mu już szwajcarskiej drużyny, której najpierw pomógł w play-offach wydostać się z NLB, a następnie rozegrał w jej barwach jeden sezon w ekstraklasie. Powrót do polskiej ligi przypadł na rozgrywki 1990/91. Gruth jeszcze przez 4 sezony zadziwiał publiczność w Tychach swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami.


Jedyny jak dotąd Polak w Galerii Sław IIHF miał przyjemność spotkać się zarówno w roli zawodnika, jak i trenera z Czerkawskim, który z uwagi na bardzo dobrą grę w NHL uważany jest za jedną z ikon polskiego hokeja.


Słynny „Mario” wspominał, że choć pozostawaliśmy mocno w tyle za światową czołówką, zarówno sprzętowo, jak i technicznie, to mieliśmy wybitnych fachowców, którzy nie mając dostępu do najświeższych nowinek świetnie wykonywali swoją pracę. Jednym z nich był Tomasz Kurzawa odpowiedzialny za treningi łyżwiarskie w GKS-ie.


Kiedy pojechałem do NHL to pytano kto ze mną robił power skating – wspomina Czerkawski. – Powiedziałem im, że u nas nie było czegoś takiego, ale to, że tak dobrze jeżdżę na łyżwach zawdzięczam panu Kurzawie.


Skoro spotkanie miało charakter wspomnieniowy to nie mogło zabraknąć tematu słynnego meczu katowickich mistrzostw świata, w którym Polska 8 kwietnia 1976 roku sensacyjnie pokonała Związek Radziecki 6:4. Gruth był wtedy bardzo młodym zawodnikiem, na którym spotkanie z „Sowietami” wywarło ogromne wrażenie.


W trzeciej tercji Kordian Jajszczok złamał rękę. Trener Kurek rzucił tylko krótkie „Heniu grzej się”. To był szok–wspomina Gruth. – Dla mnie jako dla chłopaka, który wtedy chodził jeszcze do liceum to było praktycznie nie do zrobienia, żeby wyjść na lód w hali „Spodka” przy pełnych trybunach podjąć walkę z „Ruskimi” przy stanie bodajże 4:2 dla nas. Tak się bałem zrobić błąd, że co wyszedłem na lód, to od razu z niego zjeżdżałem. Pojawiłem się na tafli chyba ze dwa razy. Nie dotknąłem krążka. Nie wyjechałem za niebieską linię, ale brałem udział w tym meczu. W protokole jestem wpisany.


Jako jeden z piękniejszych momentów swojej kariery Gruth wspomina nie tyle samo spotkanie w „Spodku”, ale wydarzenia bezpośrednio następuje po nim, które rozegrały się w sosnowieckim „Novotelu”, gdzie spały wszystkie drużyny – oprócz reprezentacji USA – biorące udział w tamtym czempionacie.


Siedzieliśmy na kolacji w jednej sali, my i hokeiści radzieccy – opowiada Gruth. – U nich przy stole cisza jak makiem zasiał, a u nas śmiechy, radość, nie wspominając już o gestach, które posyłaliśmy w ich stronę. Niesamowite uczucie, kiedy mogliśmy popatrzeć się na tych, którzy zawsze lali nas naście do zera, a teraz musieli uznać naszą wyższość i to na mistrzostwach świata. Siedzieliśmy, patrzeliśmy na nich i pytaliśmy z uśmiechami na ustach „no i co teraz? Co powiecie?”


Wybitny reprezentant Polski zauważył, że zawsze szeroko komentowane i wspominane jest zwycięstwo nad Związkiem Radzieckim, a zapomina się o innym wielkim sukcesie naszej kadry, w którym on sam miał udział. W 1986 roku biało-czerwoni pokonali 2:1 w meczu otwarcia czempionatu Czechosłowaków, którzy wtedy przyjechali do Moskwy bronić tytułu najlepszej drużyny globu.


Czerkawski ze szczególnym sentymentem wspomina rozgrywane w Oświęcimiu i Tychach na przełomie 1990/91 Mistrzostwa Świata Juniorów Grupy B, podczas których biało-czerwoni przy pełnej hali rywalizowali o awans do grona czołowych ekip globu. Jeżeli chodzi o najlepszy występ indywidualny to bezsprzecznie wskazuje na spotkanie z reprezentacją RFN podczas Mistrzostw Europy U18 z 1990 roku w szwedzkim Örnsköldsvik.


To był mecz, który zadecydował o naszym pozostaniu w najwyższej grupie, a poza tym dzięki tej wygranej nie musieliśmy przenosić się do innego miasta, za co zebrałem spore podziękowania od kumpli – wspomina Czerkawski. – Trener rywali przyszedł do mnie osobiście po spotkaniu pogratulować. Powiedział, że czegoś takiego jeszcze nie widział, żeby zawodnik sam pokonał całą drużynę. Wygraliśmy 8:6, a ja zdobyłem 7 goli i zaliczyłem asystę przy bramce Michała Garbocza. Strzelałem wtedy we wszystkich możliwych kombinacjach: w osłabieniu, w przewadze, w podwójnym osłabieniu, w podwójnej przewadze, z karnego, w grze czterech na czterech. To było coś niesamowitego. Po tym spotkaniu skoczyłem w klasyfikacji strzeleckiej zaraz za Pawła Bure i Jaromíra Jágra, co myślę, że otworzyło oczy wszystkim skautom i było dla mnie trampoliną do dalszej kariery.


Obraz może zawierać: 6 osób, ludzie siedzą


Urodzony w Radomsku hokeista w 1991 roku wyjechał do sztokholmskiego Djurgårdens IF, gdzie rozegrał dwa sezony w SHL, przedzielone rocznym pobytem w Hammarby IF na zapleczu szwedzkiej ekstraklasy. Dalszym krokiem w karierze była gra w najlepszej lidze świata. Jedenaście sezonów, w których rozegrał 745 spotkań fazy zasadniczej, strzelając 215 goli i zaliczając 220 asyst, co łącznie daje 435 punktów. Do tego doliczyć trzeba 42 spotkania play-off z 15 „oczkami” za 7 goli i 8 kluczowych podań. Na taflach NHL „Mario” reprezentował barwy Boston Bruins, Edmonton Oilers, New York Islanders, Montreal Canadiens i Toronto Maple Leafs.


Już po pierwszym sezonie w Djurgårdens IF zostałem zaproszony do Stanów Zjednoczonych na obóz – opowiada Czerkawski. – Zaprezentowałem się na tyle dobrze, że chcieli żebym już został, ale ja miałem do wypełnienia jeszcze dwa lata kontraktu w Szwecji. Nie musiałem wracać, bo NHL nie obowiązywały wtedy żadne umowy z ligami europejskimi. Zdecydowałem się jednak na powrót i wypełnienie swoich zobowiązań wobec pracodawcy.


Życie w komunistycznej Polsce przynosiło wiele ograniczeń, takich jak chociażby brak możliwości swobodnego podróżowania za granicę. Sportowcy z racji swoich obowiązków reprezentacyjnych mogli zasmakować nieco wielkiego świata, choć odbywało się to pod czujnym okiem PZPR-owskich dygnitarzy.


Zawsze na turniej jechał z nami tak zwany trzeci trener odnowy biologicznej – wspomina z uśmiechem Gruth. – Najczęściej były to osoby kompletnie nie mające pojęcia o sporcie, a o hokeju w ogóle. Na igrzyskach olimpijskich w Sarajewie w 1984 roku naszymi pierwszymi rywalami miała być drużyna Związku Radzieckiego. Postanowiliśmy sobie zażartować z naszego „opiekuna” głośno rozmawiając miedzy sobą, że dzisiaj znowu „wpierdzielimy Ruskim”, tak jak to zrobiliśmy w Katowicach w 1976. Wiadomo było, że nie ma na to najmniejszych szans, bowiem po tamtym zwycięstwie znów wszystko wróciło do normy i regularnie dostawaliśmy od nich naście do zera. Pilnujący nas „partyjniak” w końcu nie wytrzymał i poprosił mnie jako kapitana o rozmowę: „Panie Henryku, ja pana bardzo proszę, my nie możemy tak sobie wygrywać ze Związkiem Radzieckim. Proszę zrozumieć, jesteśmy w pewnym systemie i musimy uszanować zasady.” Odpowiedziałem mu ledwo powstrzymując śmiech: „Zobaczę co da się zrobić”. Kiedy opowiedziałem tę sytuację w szatni, to śmialiśmy się chyba z 10 minut. Mecz przegraliśmy 1:12. Schodząc z lodowiska po takiej porażce wiadomo, że nigdy nie jest miło, aż tu nagle wpada na mnie nasz „opiekun” i rozradowany wita mnie słowami „Panie Henryku, no nie trzeba było tego aż tak bardzo tego załatwiać”. Naprawdę potrafiło być wesoło w tamtych czasach.


Obraz może zawierać: 2 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie siedzą i w budynku


Gra za „żelazną kurtyną” to również problemy sprzętowe, które były normalnością wtedy. Dziś rzeczy nie do pomyślenia. Dla młodszego pokolenia brzmiące jak zmyślone historie. Realia tamtych czasów odkrył przed zebranymi Gruth.


Pierwszy raz na kadrę pojechałem w 1974 roku, mając 16 lat. Byłem najmłodszy w grupie, dlatego też w kolejce po sprzęt stałem ostatni – zaczął opowieść. –Kierownik reprezentacji pyta mnie jaki mam numer buta, na co odpowiedziałem, że 43. Usłyszałem „ale zostały tylko 42”. Grałem w nich przez rok. Skończyło się to problemami ze stopami, ale nie mogłem się odezwać, bo powiedzieliby, że się młodemu pomieszało w głowie, a radość z nowego sprzętu była tak duża, że jak przyszedłem do pokoju, to postawiłem te łyżwy pod kaloryferem i przez pierwsze 10 minut siedziałem wpatrując się w nie. W klubach można było pomarzyć o nowych łyżwach. W kadrze najpierw dostawało się sprzęt raz na 5 lat, potem co 2-3 lata, a dopiero później był taki luksus, że co roku było coś nowego.

Podczas spotkania w Tyskiej Galerii Sportu wspomniano jeszcze jednego zawodnika, który zrobił karierę międzynarodową, a pochodzi z „piwnego miasta”. Mowa o Krzysztofie Oliwie, jedynym Polaku zdobywcy pierścienia mistrzów NHL. Tyszanin rozegrał na taflach najlepszej ligi świata 410 spotkań fazy regularnej, zdobywając 45 punktów za 17 goli i 28 asyst. W play-offach rozegrał 32 mecze, strzelając w nich dwie bramki. Jego zadaniem było chronić najlepszych zawodników drużyny, a większą wagę niż do techniki jazdy na łyżwach i operowania kijem w jego przypadku przywiązywano do umiejętności czysto bokserskich, z których słynął. Najważniejsze liczby jego kariery w NHL to 1447 minut kar w sezonach regularnych oraz 47 minut w rozgrywkach postsezonowych. Oliwa wywalczył Puchar Stanleya z ekipą New Jersey Devils w 2000 roku.


Byliśmy na Mistrzostwach Świata Elity w 2002 roku w Szwecji. W sumie to zakończyło się źle, bo spadliśmy przez zawiłości regulaminowe, które gwarantowały Japończykom utrzymanie na tym najwyższym poziomie – rozpoczyna swoją opowieść Czerkawski. – Pamiętam taką zabawną historię z meczu ze Słowenią. Krzysiek Oliwa jeździł tam dookoła naszych rywali, straszył ich, wyzywał w najróżniejszy sposób. Pomagał mi, ponieważ Słoweńcy obijali mnie i faulowali. Walczył jak lew. „Jeszcze raz go dotkniesz to cię powieszę, złamię ci kark” i tego typu teksty puszczał cały czas. Tak mnie podbudował tą swoją postawą, że poczułem się trochę bezkarny w tym sensie, że mogłem swobodnie grać nie bojąc się nikogo, bo wiedziałem, że jakby co, to Krzysiek zaraz załatwi sprawę. No ale skończyło się tak, że rzucił jakiegoś przeciwnika na bandę i otrzymał karę meczu. Zostało jeszcze jakieś 38 minut gry, a mojego „ochroniarza” już nie ma. Zostałem sam. Przejeżdżam koło boksu Słoweńców i słyszę „i co teraz? Co powiesz?” W szatni śmiałem się do Krzyśka, że mógł poczekać chociaż do ostatniej minuty. Wyszło tak, że chronił mnie, ale tylko pierwszą tercję.


Obraz może zawierać: 22 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie siedzą


Oby jak najwięcej takich spotkań, na których można w miłej atmosferze wspominać, poznawać i przybliżać się do hokejowych osobistości. Wieczór w Tyskiej Galerii Sportu pokazał, że takie inicjatywy są wręcz konieczne. Po spotkaniu główni bohaterowie jeszcze długo nie mogli dotrzeć do drzwi wyjściowych. Rozmowom, autografom i zdjęciom nie było końca.


Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Ligota_GKS: w Oświęcimiu też tłumy nie chodziły na zasadniczy. Przykład Sosnowca pokazał, że potrzebne są nowoczesne obiekty, żeby podnieść frekwencję
  • unista55: Marketingowo lepiej, by to Unia grała w LM... pokazalibyśmy przynajmniej Europie, że w Polsce i 4000 może przyjść na mecz. Ale co ma być to będzie :)
  • PanFan1: Szkoda że nie da się zorganizować chociaż finałowych meczy w spodku, bo się nie da prawda ?
  • Paskal79: Panowie dlatego trzeba coś zrobić ,by projekt który wygrał na remont naszego lodowiska nie wszedł na życie ,bo pamiętajmy już nigdy nowego lodowiska ,czy nowoczesnego nie będzie , jakie to ważne dla miasta , mieszkańców i zawodników, przykład Sosnowca pokazuję jakie to ważne,wtedy można organizować praktycznie wszystkie ważne imprezy hokejowe i nie tylko! A tak będziemy mieli taką,, starą babę ''która była u kosmetyczki i się podrobiła a w środku dalej starość i ruiną składowisko 60 la
  • omgKsu: Amen.
  • Paskal79: To fakt jakby przyszło nawet ok 2500-3000 tyś na LM i taka oprawa to na pewno by na tych europejskiej działaczach zrobiło wrażenie,bo nie ukrywajmy LM w Europie niee ciszy się uznaniem i niee wiem czy 30/40 %pojemnosci lodowisk są wypełniane no i łatwiej skusić zawodników do podpisania kontraktów,bo kasa b ważna,ale to już jakiś argument, choć droga ciężka i daleka do tego Ale ja stawiam 4:2 w serii dla Uni:-)
  • Paskal79: No pewnie w spotku trzeba zarezerwować termin wcześniej , choć może być wolny,ale koszty zamrożenia lodu i zrobienia lodowiska i band to duże koszty, raczej ciężko do ogarnięcia, choć było by super,dla kibiców pewnie na takie final w spotkaniu przyszło by 5-7tys a może i więcej no i goście by się zmieścili:-)
  • hanysTHU: Zawsze można grać w Sosnowcu. Teren neutralny;)
  • PanFan1: Toronto: po meczu Leeafs, potrzebują czterech godzin i 21 osób obsługi, żeby przygotować halę dla Raptors - ludzie dlaczego u nas nie może być normalnie ??? Może my po prostu zbyt mało wymagamy od swoich pryncypałów ? Łatwo nas zbyć tanią bajeczką że się nie opłaca i nie da (qoorwa wszędzie się da, tylko nie u nas)
  • PanFan1: https://youtu.be/UTnnX6M5K-4?si=75N-m8pm58Tj0st2
  • hanysTHU: Madison Square Garden też w momencie się przeobraża.
  • hanysTHU: Ale takie podejście,że się nie da. Płacę podatki to kujwa wymagam.
  • hanysTHU: Ale na komisje, audyty audytów to ja nie chcę płacić
  • TenHasek;): Szkoda ,że w Oświęcimiu nie ma hali jak w Ameryce . Myślę ,że lekko zapełnili by hale na 60 tysięcy . Bilety by się sprzedały w pół dnia i jeszcze trza bilbordy w "centrum" " miasta " postawić
  • Paskal79: Szkoda faknie było by spodek odwiedzić na takim finałowym meczu,no trudno, choć atmosfera tu i tu będzie gorącą to pewne
  • PanFan1: Powiem Ci Paskal że chętnie bym się wybrał, akurat w PL będę i myślę że spodek byłby pełny.
  • PanFan1: Dokładnie to mam na myśli Hanys, śmierdzi mi w tym wszystkim zwykłym lenistwem, a nie to że się nie da.
  • Paskal79: Nie lenistwem kasa panowie kasa,i może termin bo kto na początku roku,zarezerwuje spodek na finał w hokeju!?, jakby Katowice niee weszły to straty byłby ogromne,bo ani meczy ani innych imprez nie było by
  • Paskal79: Panfan a może były pełny dużo kibiców z Katowic by było mogłoby z Oświęcimia też przyjechać,a w dodatu pewnie trochę kibiców z innych drużyn i miast z okolic by wpadło na finał,bo zapowiada się bardzo ciekawa batalia.....
  • PanFan1: ... ale jak trzeba wiec dla aktywu partyjnego, z darmowym kateringiem, gorzałą i [****]mi ogarnąć, to się terminy znajdują od ręki ? 😉
  • PanFan1: ... dziewczynkami...
  • PanFan1: Łatwiej byłoby zapełnić spodek poczas finału THL, niż np. na mecze Repry.
  • Arma: Żeby zapełniać cokolwiek to najpierw kibicom trzeba pokazać ten sport bo poza Południem i Toruniem to mało kto wie że w PL jest hokej. Jak nie było klubu z ekstraklasy w mieście to raczej nowy widz się nie dowie o tym sporcie.
  • PanFan1: I tak i nie Arma, jak byłem w styczniu u siebie, spotkałem młode małżeństwo z trójką dzieci u nas na hali przed meczem - poznaniacy - przyjechali w koszulkach "koziołków", bo chcieli obejrzeć polską ligę i Podhale. W Nottingham (na MŚ) była masa Polaków z Gdańska, ale i z Bydgoszczy byli i wrocławiaków spotkałem, nie jest zaś tak że ten nasz hokej jest całkiem nieznany
  • PanFan1: Poza tym wracając do finału THL, mecze będą w TVP, będą zapowiedzi, gdyby było to ogarnięte w spodku, masz pełną halę na bank, was z Oświęcimia przyjechałoby "legion", Gieksy na pewno nikt nie musiałby namawiać, a i takich wolnych strzelców jak w tym przypadku mnie, dwa razy powtarzać nie trzeba by było, no tylko trzeba wpierw się za to było zabrać
  • m1chas: Biletów na sobotę online już nie ma 🙂
  • Arma: Bilety na spodek by się wyprzedały od razu ale zabezpieczenie takiej imprezy to byłby horror dla służb.
  • PanFan1: Arma proszę cię, nie wymyślaj, skoro inne dyscypliny można zorganizować i wszędzie indziej można, to i hokej by się dało, tylko trzeba najpierw chcieć.
  • J_Ruutu: Problemem nie jest zabezpieczenie spodka, lecz zrobienie i utrzymanie tam lodu.
  • PanFan1: kiedyś się robienie lodu w spodku udawało, chyba że teraz aparatura już niedomaga ?
  • hubal: władzom się nie opłaca , mniej kasy do zajumania
  • hokej_fan: Bilety online na sobotni mecz w Oświęcimiu wyprzedane
  • hokej_fan: Będzie się działo
  • Hokejowy1964: Aparatura, w trakcie ostatniego remontu, została że to tak ujmę "zdekompletowana". To po pierwsze. Po drugie biletów sprzedało by się max 3, w porywach 4 tysiące i taka liczba w Spodku słabo wygląda. Duża część biletów trafiłaby do kibiców sukcesu i oni już nie stworzą takiej atmosfery jaką mamy na małej hali. Spodek jest we władaniu tak zwanego "operatora" a oni nie są skorzy do współpracy z Klubem, Del karnie mówiąc. W wielkim skrócie to tyle.
  • hokej_fan: Biletów na mecze sobota-niedziela w Oświęcimiu, online już niema. Rozeszły się w kilka godzin.
  • Arma: Ale kibic sukcesu nie ma stworzyć atmosfery. Ma kupić bilet, kupić jedzenie i być liczbą w sprawozdaniu. Niestety ale dla żywotności dyscypliny, kibice sukcesu są najważniejsi. Każdy kto chodzi na hokej regularnie, będzie chodzić dalej, to bańka tak wąska i zamknięta na nowe osoby. Kiedyś jak ta dyscyplina się nie zawinie w kraju, będzie trzeba zburzyć małe obiekty i zbudować większe dla kibiców którzy przyjdą na mecz raz w miesiącu albo od świeta
  • uniaosw: Zakładając że było 2000(na pewno nie mniej) biletów online na każdy dzień online to dzisiaj poszło w sumie 4000 biletów, Brawo
  • uniaosw: Bez tego drugiego online oczywiście
  • omgKsu: Brawo kibice z miast finalistów :)
  • hokej_fan: Hasło się sprawdza. "Oświęcim - tu się dzieje"
  • PanFan1: To o tym Hokejowy nie wiedziałem, czyli w spodku lodu nie uświadczy. Ale co do możliwej ilości sprzedanych biletów na taki event to z Tobą zapolemizuję, myślę że ze 3K to sam Oświęcim by łykał, u nich nikogo na hokej zapraszać nie trzeba, a mają blisko do Kato. Waszych też przecież byłoby dużo, no i jeszcze wonych strzelców też by było sporo.
  • Hokejowy1964: PanFan moim zdaniem w naszych realiach jest niewykonalne to co proponujesz.. Nie przy tej mentalności kibiców.
  • PanFan1: Masz ich na co dzień, więc trudno mi z Tobą o tych sprawach dyskutować, chociaż tyscy i nowotarscy pokazali ostatnio że da się.
  • Hokejowy1964: Wy kibicowsko jesteście inaczej postrzegani. Nie wyobrażam sobie takiego klimatu za kilka dni na meczach finałowych. Za dużo naleciałości kibolskich z piłeczki skopanej niestety....
  • Luque: Nitrasa zaproście do młyna... polansuje się chłop trochę ;p
  • rober03: A ja bym tak obejrzał finał przy piwku pokomentował nawet trochę sobie nawzajem podokuczał a potem pogratulował zwycięzcy i wrócił do domu
  • KOS46: Myślę, że "Spodek" przy tym zainteresowaniu wydarzeniem wśród kibiców, to mógłby zostać szczelnie wypełniony. Już na PP z Tychami w Krynicy oświęcimianie zdominowali trybuny, i nie myślę tu jedynie o sektorze kibolskim. W Katowicach, do których mamy blisko to myślę, ze przy takim głodzie sukcesu to 3000 mogłoby się wybrać. A i nasi kibole mają tam wielu przyjaciół. Mogłoby być grubo... Miejscowych też przyszłoby dużo więcej niż do małej hali.
  • tombot64: To na szczęście czysta fantastyka i pobożne życzenia, najwięcej kibiców Unii to by przyjechało wyremontować spodek z Chorzowa haha, zapomnijcie.
  • hanysTHU: Jeszcze bilety w rozsądnej cenie i byłoby pełno. Byłem na zagranicznych gwiazdach ligi vs repra i było pełno. Bilety były wtedy po dychę;) Z górnych miejsc nie widać krążka ale był full.
  • flashki80: ale na co komu "kibice" kerzy nawet kolory linii by pomylili? Dla Małopolan: ci z chorzowa wam przetłumaczą
  • flashki80: P.S. oby ten głód nie został zaspokojony...
  • PanFan1: Ludzie o co tu chodzi z tym Chorzowem ?
  • Luque: O to, że Unia z kibolami Ruchu się przyjaźni ;)
  • Andrzejek111: Nie Unia, tylko kibole Unii
  • PanFan1: Przecież Chorzów ma nie wiele wspólnego z hokejem, choć kibicować każdemu wolno.
  • hubal: Ruch 3yma z Wisłą K a Unia Oś kibicuje Wiśle PanieF1
  • Luque: Jeśli chodzi o sport to kiedyś przed meczem reprezentacji chciałbym usłyszeć prawdziwy hymn Polski
  • Luque: https://m.youtube.com/watch?v=PsUIGY_b99M&pp=ygUEUm90YQ%3D%3D
  • S'75: Nie Unia Oświęcim kibicuje Wiśle...tylko kiedyś dużo osób jeździło na Wisłę i był to raczej FC niż jakaś zgoda ...czy jak tam zwał...
  • RafałKawecki: Ja tam kibicuję tym co aktualnie grają z GTS Wisła. Ten klub zawsze będzie mi się kojarzył z milicją.
  • TenHasek;): Ogólnie to [****] WRWE i tyle w temacie piłkarskim 🤣
  • hanysTHU: https://zrzutka.pl/wvffcv
  • hanysTHU: Kiedyś nie do pomyślenia żabskocygański układ idealny. Bez napinki...
  • PanFan1: dzięki Hubi ino po co to się do hokeja pcho ?
  • hanysTHU: Nie tylko przez Wisłę, pod koniec lat osiemdziesiątych na Cichej często skandowano na trybunach Unia Oświęcim. A z Wisłą wtedy była kosa. Sztamę Ruch miał z Jagiellonią. A ta Unia na Ruchu mogła być przez Waldka Waleszczyka wychowanka Zatorzanki ,który grał później w Unii z której przeszedł do drużyny niebieskich i zdobył z nią tytuł mistrza Polski w pamiętnym 1989 roku.
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Szewczyk
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Waleszczyk
  • S'75: To chyba o Miecia Szewczyka Ci bardziej chodziło:)
  • S'75: A tu jeszcze taka ciekawostka że strony kibiców Widzewa Łódź...
    Innym przykładem takiego wczesnego „układu” byli kibice Unii Oświęcim. Jesienią 1988r. podczas pamiętnego meczu w Białymstoku Jagiellonia – Widzew (debiut Jagi w I lidze) na trybunach pojawiło się także 3 kibiców Unii Oświęcim, która w tamtym czasie miała zgodę z kibicami Ruchu Chorzów. Goście z Oświęcimia chcieli wówczas zrobić zgodę z „Jagą” i przy okazji nawiązali także przyjazne stosunki z obecnymi na tym spotkaniu kib
  • S'75: Kontaktów szerszych raczej nie było, choć watro podkreślić, że gdy na początku lat 90tych ŁKS grał w ramach rozgrywek hokejowych (słynny come back Stopczyka) to przybyli na halę fani Unii przychylnie wyrażali się o Widzewie, co z oczywistych względów nie podobało się gospodarzom, więc były ganianki na hali. Wśród gości raczej fanów Widzewa nie było (lub pojedyncze osoby) dlatego też relacje te „umarły” śmiercią naturalną
  • hanysTHU: Tak jest!!! Pomyliłem zawodnika. Czuwaj!
  • hanysTHU: Skąd ten Waldemar mi się wziął?
  • hanysTHU: Jeżeli ktoś to pamięta to ma prawo do lekkiej sklerozy ;)
  • PanFan1: S'75 - nikogo nie obrażając, ale to co tu odpisujesz, jakieś nawiązywanie zgód itd. - dla mnie osobiście - jest kompletnie idiotyczne. Po co to komu ?
  • hanysTHU: Historia panie, historia!
  • hanysTHU: Nawiązanie do dzisiejszych zgód i układów.
  • PanFan1: Przyjeżdżam na mecz w koszulce drużyny której kibicuję, zajmuję kulturalnie wykupioną i przeznaczoną dla mnie miejscówkę, nikogo nie obrażam, zachowuję się kulturalnie, po cholerę jakieś "zgody" i inne takie ... ? Tyscy i nowotarscy kibice parę dni temu udowodnili że w Polsce to również jest możliwe.
  • PanFan1: Mam nadzieję że to rozejdzie się szerzej po innych hokejowych obiektach, a kopana niech robi co chce, mam na nią całkowicie wyepane ;)
  • emeryt: jest tu jakiś detektorysta?
  • hanysTHU: W grupach lepszy doping a pikniki niech siadają gdzie chcą 😛
  • Oilers: Widzieliście logo orlen na koszulkach litvinowa?
  • omgKsu: Oczywiście.
  • hanysTHU: I na tafli.
  • narut: Trzyniec zmógł Budziejowice w 7 meczu...
  • Oilers: teraz sparta, czy będą losować?
  • Paskal79: Sparta -Triniec i Pardubice -Litvinov,a w Szwecji Farjestad (1)-Rogle (9)awans 9 drużyny to Ci niespodzianka
  • Paskal79: W Szwajcarii na cztery pary, to w trzech jest 3:3 w meczch i będą 7 spotkania
  • Simonn23: 6-7 kwietnia i w Oświęcimiu, i w Trzyńcu mecze najwyższej rangi
  • Oilers: Z tymi biletami na ms to jest niezła ściema, wydaje sie ze na mecze Polaków zostało juz niewiele biletów, a prawda jest taka że Słowacy kupili całodniowe
  • Giovanni: Ludzie ktoś ma archiwalne tabele 2 liga 94/95 Znicz,CKH Cieszyn, oraz rezerwy TTH i Stoczniowca ale co było z Krynicą ??
  • JARASSTO: @Giovanni: Tam jeszcze zdaje się Boruta Zgierz wtedy w lidze grała.
  • TenHasek;): Masz rację Simon . 7 kwietnia ważne 3 zwycięstwo Mistrza Polski z rzędu i feta GKS Katowice na lodzie w Oświęcimiu
  • Giovanni: @Jarrasto Boruta to padła tak 2 sezony wcześniej :) jeszcze BTH II.Kurcze żeby kilkanaście ekip więcej wtedy grało w 2 lidze i więcej TV było
  • Giovanni: Tak chciałoby się cofnąć czas
  • Giovanni: Moim zdaniem na początku lat 90 to powinno być tak ze 40 ekip hokejowych co daje 1 i 2 ligę po 10 drużyn a 3 liga to powinna być podzielona na 4 grupy (Północ,Centrum,Południe i Śląsk) razem z rezerwami ponad 50 drużyn
  • uniaosw: Oby Bagiński i Matczak też zostali
  • Luque: Bagiś out, Matczak out, Obcokrajowcy out (za wyjątkiem Kaskinena i Viitanena)
  • Luque: Jaśkiewicz jak chce grać taką padakę to też out
  • Luque: Grać mają Sobecki, Ubowski, Krzyżek, Kucharski... na co my czekamy? Aż przepłacony obco skończy im kariery?
  • narut: dokładnie - niech Tychy dadzą dobry przykład teraz dla całej ligi, na to liczę, niech nasza młodzież się rozwija, a obco. poza mającymi pozytywny wkład, pakują manatki
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe