Grzegorz Pasiut: Cracovii było na rękę nas prowokować
GKS Katowice z dorobkiem czterech zwycięstw prowadzi w tabeli Polskiej Hokej Ligi. W ostatnim spotkaniu podopieczni Risto Dufvy pokonali po rzutach karnych Comarch Cracovię 3:2. – To niezły początek sezonu, bo wygraliśmy z dwoma faworytami tych rozgrywek – powiedział Grzegorz Pasiut, kapitan GieKSy.
HOKEJ.NET: – Wyjechaliście z Krakowa z dwoma punktami, wygrywając po rzutach karnych. Jesteście zadowoleni?
– Ciężko na gorąco coś powiedzieć. Myślę, że mecz był bardzo wyrównany, bo zarówno jedna, jak i druga drużyna stworzyły sobie sytuacje do tego, aby wygrać w regulaminowym czasie gry. Myślę, że warunki na tej tafli nie sprzyjały do tego, aby grać kombinacyjny hokej. Powinniśmy być zadowoleni z tych dwóch punktów. Były to pierwsze rzuty karne w sezonie, wygrywamy i przedłużamy naszą serię zwycięstw. To niezły początek sezonu, bo wygraliśmy z dwoma faworytami tych rozgrywek.
Jak skutecznie wykonywać rzuty karne? Oprócz techniki zawodnika i szczęścia niezwykle ważne jest podjęcie właściwej decyzji we właściwym momencie.
– Dokładnie. Jak popatrzymy na te najazdy, to każdy próbował czegoś innego. Można powiedzieć, że najprostsze sposoby wychodziły najlepiej, bo trzy bramki wpadły po strzałach bez żadnego kiwania. My cieszymy się z tego, że wygrywamy, bo był to ciężki mecz.
Czego zabrakło do zdobycia pełnej puli?
– Trudno powiedzieć. Wiemy na pewno nad czym musimy pracować. Mało strzelamy bramek w przewadze. Owszem to początek sezonu, ale my ten element cały czas trenujemy. Myślę, że jak zacznie to przynosić efekty, to będziemy przewagami wygrywać mecze. Bo tak to wygląda na całym świecie. Jeżeli poprawimy ten element, to będzie nam się lepiej grało i będziemy groźni w każdym aspekcie gry.
Sędziowie nałożyli sporo kar. Przepychanek nie brakowało i co najważniejsze – straciliście bramki w osłabieniu.
– Cracovii było na rękę, aby nas prowokować. Niepotrzebnie wdawaliśmy się z nimi w te dyskusje, szarpaniny, bo pięciu na pięciu byliśmy drużyną lepszą. Taki jest sport, emocje są cały czas. Tracimy bramki w osłabieniach. Ta druga to była kuriozalna, zawodnik wjeżdża nogami, liczy się to bo nie zrobił żadnego ruchu. Niemniej my nie możemy pozwolić na to, aby zawodnik sam wjechał do pola bramkowego.
Wasza drużyna jest praktycznie nowa. Zmienił się też system gry.
– Wiemy, ilu zawodników jest nowych w tej drużynie. Ale masz rację – największą zmianą jest system gry. Gołym okiem widać, że w tamtym sezonie prezentowaliśmy całkiem inny styl. Powoli docieramy się, począwszy od systemu po zawodników, ataki i obrony. To jeszcze nie jest to, co chcemy prezentować i czego oczekuje od nas trener. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
Komentarze