Jedna bramka przesądziła. Siódma wygrana "GieKSy" z rzędu (WIDEO)
We wtorkowy wieczór zaledwie jedna bramka potrzebna była do wyłonienia zwycięzcy. Zdobył ją Mateusz Michalski, a czyste konto zaliczył Robin Rahm. Dla katowiczan była to siódma wygrana z rzędu, a gdańszczanie po raz pierwszy w tym sezonie przegrali we własnej hali.
Wtorkowy mecz był okazją dla obu drużyn do podtrzymania korzystnej passy. Gdańszczanie mieli cztery wygrane mecze z rzędu, w tym z mistrzem i wicemistrzem Polski. Katowiczanie zaś byli jedyną drużyną, która nie przegrała meczu.
Początek meczu był mało płynny. Oba zespoły popełniały błędy, co skutkowało uwolnieniami. Obraz gry poprawił się od połowy premierowej odsłony. Drużyny zaczęły grać intensywniej i dokładniej. Doskonałą okazję na otwarcie wyniku miał Marcin Kolusz, ale napastnik "GieKSy" posłał krążek wzdłuż linii bramkowej, zamiast do siatki. Przyjezdni zyskali optyczną przewagę, ale to po strzale defensora Lotosu, Ladislava Havlíka zadźwięczała poprzeczka, która uratowała Robina Rahma przed stratą bramki.
Druga tercja to nawałnica strzałów na bramkę strzeżoną przez Tomáša Fučíka. Zaskoczyć Czecha próbowali Makkonen, Uski, Franssilla, Paszek i Devečka, ale bramkarz Lotosu był świetnie dysponowany. Gospodarze odgryzali się szybkimi kontrami, ale mieli trudności z przedarciem się przez szczelny blok defensywy gości. Katowiczanom znów dopisało szczęście, gdyż po raz drugi krążek po strzale jednego z gdańszczan zatrzymał się na poprzeczce. W 30. minucie, podczas gry w osłabieniu, wyborną okazję miał Grzegorz Pasiut, ale kapitan "GieKSy" przegrał akcję sam na sam z Fučíkiem. Podopieczni Marka Ziętary mogli wykorzystać gry w liczebnej przewadze, ale na drodze stawał im świetnie dysponowany Rahm. Szwed wybronił próby Danieluka i Gołowina. Kiedy wydawało się, że druga tercja skończy się bezbramowym remisem, Mateusz Michalski wyjechał zza bramki i "od zakrystii" zaskoczył bramkarza Lotosu.
Gdańszczanie rzucili wszystko co mieli i próbowali możliwie jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Katowiczanie grali jednak uważnie w defensywie i nie pozwalali na zbyt wiele podopiecznym Marka Ziętary. Mimo tego, Jan Krasowskij znalazł się sam tuż przed bramkarzem katowickiej "GieKSy", ale z sytuacji, która powinna zakończyć się remisowym trafieniem, dzięki interwencji obrońcy nic nie wyszło. Wobec upływającego czasu, duet Ziętara-Rączka zdecydował się na wprowadzenie szóstego zawodnika do gry. Gospodarze przez ponad dwie minuty grali z pustą bramką, ale nie udało im się doprowadzić do wyrównania. Doskonałą okazję zaś zmarnował Patryk Krężołek, który z bliska nie umieścił krążka w pustej bramce i do ostatnich sekund ważyły się losy spotkania.
GKS Katowice pozostał jedyną niepokonaną drużyną w PHL i awansował na pozycję lidera. Podopieczni Risto Dufvy w piątek podejmą Re-Plast Unię Oświęcim. Gdańszczanie zaś pojadą na mecz do Nowego Targu.
Dwugłos trenerski:
Marek Ziętara, Lotos PKH Gdańsk: Oba zespoły zaprezentowały dzisiaj wyrafinowany hokej i zagrały niemal perfekcyjnie taktycznie. Mało było dogodnych szans z obu stron, ale mimo tego, że na niewiele nam pozwolili przeciwnicy to mieliśmy swoje okazje. Szkoda, taki jest sport. Uważam, że punkt wywalczony w tym meczu byłby sprawiedliwy, gdyż oni wykorzystali jeden moment naszej słabości, a my mieliśmy dwa razy poprzeczkę i raz słupek. Nie mamy się jednak czego wstydzić. Szykujemy się już do kolejnych meczów.
Risto Dufva, GKS Katowice: Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się wygrać. Gdańsk to bardzo ciężki przeciwnik. Druga tercja w naszym wykonaniu była perfekcyjna. Mieliśmy swoje okazje z przodu, a obronnie zagraliśmy doskonale. W trzeciej tercji mając tak skromne prowadzenie ważny był aspekt mentalny, ale dźwignęliśmy to i utrzymaliśmy wynik do końca, z czego bardzo się cieszę.
Lotos PKH Gdańsk - GKS Katowice 0:1 (0:0, 0:1, 0:0)
0:1 - Mateusz Michalski - Miika Franssilla (39:48)
Sędziowali: Paweł Breske, Krzysztof Kozłowski (główni) - Piotr Matlakiewicz, Marcin Młynarski.
Strzały: 30 - 33.
Minuty karne: 8 - 10 (w tym 2 min. kary technicznej)
Widzów: 1400.
Lotos PKH: Fučík - Bilčík, Havlík (4); Steber, Polodna, Vitek - Tieslukiewicz, Krasowskij; Jełakow, Rożkow, Gołowin - Pastryk, Lehmann; Danieluk, Popow, Marzec (2) - Naróg, Szurowski; Stasiewicz (2), Mocarski, Smal.
GKS Katowice (2): Rahm - Čakajík, Devečka; Krężołek, Pasiut, Kolusz - Franssila, Wajda; Lähde, Makkonen, Turtiainen (2) - Salmi (2), Jaśkiewicz (2); Paszek, Uski, Čimžar - Tomasik; Mularczyk, Starzyński (2), Michalski.
Komentarze