Polacy przegrywają z Bratankami. Skuteczność do poprawy
Na zakończenie turnieju EIHC o Puchar Niepodległości reprezentacja Polski przegrała z Węgrami 0:2. Tym samym podopieczni Tomka Valtonena zajęli w Gdańsku trzecie miejsce. Madziarzy wobec porażki Włochów z Japonią 1:4 zostali zwycięzcami całego turnieju.
Skuteczność – to słowo odmieniano w hali „Olivia” przez wszystkie przypadki. Nic w tym dziwnego, bo biało-czerwoni ostatniego gola zdobyli w 36. minucie pierwszego meczu z Japonią. Od tamtej pory - przez prawie 2,5 godziny - nie potrafili znaleźć sposobu na bramkarzy rywali.
Selekcjoner Bratanków Jarmo Tolvanen zabrał do Gdańska zespół złożony głównie z młodszych graczy, którzy dopiero zbierają reprezentacyjne szlify. Z drużyny, która uczestniczyła w ostatnich Mistrzostwach Świata Dywizji IA zagrało dziś tylko trzech zawodników. Byli to napastnicy: Krisztián Nagy, István Terbócs i Csanad Erdely.
Choć Polacy w pierwszej odsłonie częściej byli przy krążku i oddali więcej strzałów, to na przerwę zeszli przegrywając 0:1. Sposób na Ondřej Raszkę znalazł Krisztián Nagy, który po sprawnej akcji Tamása Sárpátkiego i Istvána Terbócsa, uderzył z bekhendu. Guma przemknęła między parkanami naszego golkipera i znalazła się w siatce.
Podopieczni Tomka Valtonena musieli odrabiać straty, ale w drugiej odsłonie lepiej prezentowali się Węgrzy, którzy dobrze rozbijali nasze ataki i trzykrotnie grali w przewadze.
Biało-czerwoni groźniej zaatakowali dopiero w 32. minucie. Po świetnym dograniu Bartłomieja Neupauera dobrą okazję miał Aron Chmielewski, ale jego strzał z bekhendu dobrze obronił Attila Adorján. Nasz skrzydłowy chwilę później wypracował sobie kolejną sytuację, ale tym razem uderzył niecelnie.
W ostatniej odsłonie biało-czerwoni zagrali odważniej. Choć mieli kilka dobrych okazji, to nie potrafili znaleźć sposobu na 22-letniego golkipera Węgrów. W 49. minucie czystą sytuację strzelecką miał Dziubiński, lecz minimalnie przestrzelił. Trzy minuty później oko w oko z węgierskim bramkarzem stanął Szymon Marzec, ale Adorjan wybił mu krążek kijem.
W 55. minucie w sytuacji sam na sam znalazł się z kolei Tamás Sárpátki, ale fantastyczną interwencją popisał się Ondřej Raszka.
Niespełna dwie minuty przed końcem Tomek Valtonen postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął bramkarza i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Ale błąd przy zmianie pozbawił nas możliwości doprowadzenia do wyrównania. Na dodatek na 38 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry István Terbócs umieścił gumę w pustej bramce, tym samym pieczętując zwycięstwo Madziarów.
Polska - Węgry 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)
0:1 - Krisztián Nagy – Tamás Sárpátki, István Terbócs (18:06),
0:2 - István Terbócs (59:22, 5/5, do pustej bramki).
Sędziowali: Przemysław Kępa, Gabor Juhasz (główni) – Andrzej Nenko, Paweł Kosidło (liniowi).
Minuty karne: 12 (w tym 2 minuty kary technicznej) – 6.
Strzały: 25-23 (8-6, 8-10, 9-7).
Wznowienia: 24-27 (6-9, 7-15, 11-3).
Widzów: ok. 300.
Polska: Raszka – Ciura, Bryk (2); Przygodzki, Starzyński (2), Michalski – Kolusz (2), Wajda (2); Dziubiński, Kapica, Chmielewski – Michałowski, Jaśkiewicz; Brynkus, Neupauer, Gościński – Wanat, Zygmunt, Marzec.
Trener: Tomek Valtonen
Węgry: Adorján – Garát, Vojtko (2); Sárpátki, Nagy, Terbócs – Kiss (2), Fejes; Erdely, Horváth, Szita – G. Toth (2), Szabo; R. Toth, Reisz, Mihaly – Miskolczi, Majoross, Szigeti.
Trener: Jarmo Tolvanen.
Komentarze