Valtonen, Dziubiński i Walczak podsumowują EIHC w Gdańsku
Polacy, w zakończonym turnieju EIHC, w Gdańsku, zajęli 3. miejsce. Po ostatnim spotkaniu z Węgrami odbyła się specjalna konferencja prasowa, która była podsumowaniem całego turnieju.
Na konferencji, która wieńczyła trzydniowy turniej EIHC pojawili się trener Tomasz Valtonen, kapitan reprezentacji Polski - Krystian Dziubiński i wiceprezes PZHL - Robert Walczak.
Polacy zakończyli turniej z dwoma porażkami i jedną wygraną z Japonią, czyli naszym rywalem na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Katowicach. Należy podkreślić, że zarówno Włosi, jak i Węgrzy do Gdańska zabrali odmłodzone reprezentacje, a szkoleniowcy dokonali przeglądu swoich armii.
- Jestem bardzo zadowolony. Wyglądało to bardzo dobrze. Świetnie się pracowało z chłopakami, bo znają już moje wymagania i wiedzą czego oczekuję. W dwóch przegranych meczach mieliśmy swoje szanse, ale nie chciało nic wpaść. Walczyliśmy jednak i jestem dobrej myśli przed turniejem w Kazachstanie i czempionatem, w Katowicach - podsumował Valtonen.
Po ostatnim spotkaniu z Węgrami, trener polskiej reprezentacji, uciął dłuższą pogawędkę z Mariuszem Czerkawskim. Zapytany o możliwą współpracę z byłym hokeistą, podkreślił, że nawet najlepszy trener nie pomoże, jeśli zawodnicy sami nie strzelą bramki.
- Oczywiście Mariusz byłby wspaniałym wzmocnieniem, jeśli chodzi o trenera napastników. Były zawodnik z takim doświadczeniem, który strzelał bramki w NHl to wartość dodana. Tylko, że jeśli zawodnicy jadą 2 na 1, 1 na 1 i nie strzelają bramki, to co może za nich zrobić trener? Przecież Mariusz nie strzeli za "Dziubka" - uśmiechnął się Fin z polskim paszportem.
O podsumowanie trzech meczów został poproszony także Krystian Dziubiński, który przed turniejem został wybrany nowym kapitanem reprezentacji.
- Możemy być zadowoleni, bo realizowaliśmy, to czego chcieli od nas trenerzy. Walczyliśmy w każdym z tych meczów i wynik do końca był sprawą otwartą. Zabrakło nam trochę skuteczności, teraz w meczu z Węgrami mogłem doprowadzić do remisu, ale krążek odbił się od słupka. Przed nami najważniejsze imprezy i na nich się skupiamy - powiedział nowotarżanin.
Kolejne zgrupowanie reprezentacji Polski w grudniu, Polacy nie zagrają jednak żadnych meczów kontrolnych.
- Niepotrzebne są nam w tym okresie sparingi. W PHL chłopacy grają dużo, mają jeszcze Puchar Polski, także przyda im się trochę odpoczynku. Będzie to krótkie zgrupowanie, a później w lutym jedziemy do Kazachstanu - powiedział Valtonen.
Tomasz Valtonen, od tego sezonu, jest trenerem Ravensburg Towenstars z niemieckiej DEL 2. Selekcjoner naszej reprezentacji jest zadowolony z pracy u naszych zachodnich sąsiadów. Kibice mają jednak wątpliwości, czy Fin ogląda i śledzi PHL i na jakiej podstawie wysyłane są powołania.
- Przez platformę polskihokej oglądam mecze i jestem w stałym kontakcie z zawodnikami, z "Dziubkiem" rozmawiamy co dwa dni. Oprócz tego mam też asystentów, którzy niemal codziennie informują mnie, jak wygląda sytuacja. Cieszy mnie to, że liga jest mocniejsza niż rok temu. Polacy powinni tylko odgrywać kluczowe role w zespole i wtedy ich poziom też będzie rósł - opisał sytuację Valtonen.
- Skład przed mistrzostwami mamy już prawie wybrany i większość zawodników, która grała tutaj, pojedzie na MŚ. Brakowało nam tylko Patryka Wronki, Grzegorza Pasiuta i Noureddine'a Bettahara. Oczywiście przed nikim nie zamykamy drogi do kadry, ale trzeba prezentować odpowiedni poziom, żeby w niej grać - zaznaczył opiekun reprezentacji Polski.
Turniej w Gdańsku okazał się jednak organizacyjną porażką. Trybuny "Olivii" świeciły pustkami, a ceny biletów były, dla większości, zbyt wysokie. Na zarzuty odpowiadał wiceprezes PZHL Robert Walczak.
- Cieszymy się, że udało się wyeliminować problemy z lodem. To jest dla nas duży sukces. Bardzo lubimy Gdańsk i trener Valtonen także go lubi, dlatego nie wykluczamy, ze wrócimy tutaj za rok. Jeszcze raz powtórzę, że za bilet na reprezentację Polski w piłce nożnej trzeba zapłacić 160 zł i to za miejsca ze słabym widokiem. Tutaj mamy 20 zł za reprezentację, która walczy, która "gryzie" lód i taką właśnie chcemy oglądać. Za 20 zł to można kupić paczkę papierosów. Byłoby mi wstyd powiedzieć trenerowi i zawodnikom, że żeby ich oglądać trzeba zapłacić 5 lub 10 złotych. Jedyne do czego się przyznajemy, że nie było biletów rodzinnych. Obiecuję, że na MŚ w Katowicach wprowadzimy takie rozwiązanie - obiecał Walczak.
Wiceprezes PZHL odniósł się także do nadchodzącego Pucharu Polski, który odbędzie się pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a sylwestrem.
- Oficjalną lokalizację ogłosimy w przyszłym tygodniu. Jesteśmy blisko podpisania umowy z jednym, z najbardziej hokejowych miast w Polsce. Prawdopodobnie uda nam się też pozyskać solidnego sponsora na to wydarzenie. Nie będzie to milionowa kwota, ale solidna, jak na nasze warunki. Proszę mi wierzyć, że ta firma zrobiła dokładne rozeznanie rynku i wie na ile może nas wesprzeć - oznajmił Walczak.
Związany przed wiele lat z TVP, wiceprezes hokejowej centrali przekazał także informacje dotyczące działania platformy polskihokej.tv.
- Jest to pierwszy raz, a związany z mediami jestem 30 lat, kiedy kibice mogą oglądać każdy mecz naszej ligi. Po 10 kolejkach, jeden z klubów, którego mecze kibice najchętniej oglądali, otrzymał kilka tysięcy złotych. Nie mówię tu o jednym, czy dwóch. Za taką kwotę można zatrudnić dobrego trenera do grup młodzieżowych na kilka miesięcy, albo kupić kilka kijów. Proszę pamiętać, że kluby nie musiały włożyć ani jednej złotówki w powstanie tej platformy. Dodatkowo kluby otrzymały możliwość wyświetlania reklam pomiędzy tercjami. Platforma jest sukcesem i będziemy ją dalej rozwijać - zakończył wiceprezes.
Komentarze