Startuje hokejowy play-off. O przesądach słów kilka
Play-off to nie tylko twarda i zacięta rywalizacja. To także przesądy, rytuały i przyzwyczajenia zawodników. Jedne wydają się oczywiste, inne wręcz absurdalne.
Ewald Grabowski, legendarny trener Podhala i reprezentacji Polski, przed ważnymi meczami nie wpuszczał do autokaru z hokeistami... kobiet. Wyjątku nie robił nawet dla własnej żony, która na mecze musiała jeździć z kibicami. Dopiero po wygranym spotkaniu żona pana Ewalda mogła wracać do Nowego Targu u boku męża. Kobiety nie są także mile widziane w szatni.
Zarost musi być
Przyjęło się, że podczas fazy play-off nie wolno farbować ani obcinać włosów. Zawodnicy często ustalają między sobą, że do zakończenia rywalizacji nie będą się też golić. Ten zwyczaj jest kultywowany praktycznie we wszystkich ligach świata. Hokeiści wierzą, że zarost przynosi szczęście, ale też wzbudza respekt wśród rywali.
– To chyba najczęściej spotykany hokejowy przesąd, choć w Finlandii jest to raczej nawykiem – mówi Jesse Rohtla, środkowy JKH GKS-u Jastrzębie.
W niektórych przypadkach obfity zarost maskuje też braki w… uzębieniu. A ta dolegliwość jest wręcz „chorobą zawodową” hokeistów.
Wstrzemięźliwość?
Ale to nie wszystko. Zdarzają się inne, a czasami dość dziwne rytuały. Niektórzy gracze w fazie play-off unikają stosunków seksualnych, tylko po to, aby zachować wyższy poziom testosteronu. Tak radykalni są zwłaszcza zawodnicy z Kanady i ze Stanów Zjednoczonych.
– Przyznam szczerze, że mam swoje rytuały, ale nie są one aż tak fanatyczne. Zarost na play-offy musi być. To podstawa– uśmiecha się Michael Cichy, reprezentant Polski, który w hokeja uczył się grać w Ameryce. Na mecze fazy play-off ubiera sprawdzoną parę skarpet.
Prawdę mówiąc każdy zawodnik ma swój rytuał dotyczący ubierania sprzętu, sposobu owijania kija i wchodzenia na lód odpowiednią nogą.
Co ciekawe starsze pokolenie polskich hokeistów, by poprawić swoją skuteczność moczyło łopatki kijów... w klozecie. Unikało też gwizdania w szatni, bo mogło to grozić pogorszeniem sytuacji finansowej klubu, a co za tym idzie również brakiem wypłat.
Swoje indywidualne rytuały mają też bramkarze. Większość golkiperów przed meczem i przed każdą tercją uderza kijem o słupki i poprzeczkę. W ten sposób proszą hokejowego Boga, by krążki lądowały metalowych „rurkach”, a nie w siatce.
Komentarze