Kolusz: Zasuwam mocno, by nie zawieść zaufania
Marcin Kolusz opowiedział o pierwszych tygodniach w Finlandii oraz o zaufaniu, jakim obdarzył go trener Risto Dufva, Fin rzucił "Kolosa" na głęboką wodę i ustawił w pierwszej formacji. – Zasuwam jednak mocno by nie zawieść zaufania trenera i dowieść że należy mi się to miejsce – powiedział reprezentant Polski.
Jak pierwsze odczucia?
- Bardzo pozytywne. Powoli się aklimatyzuje. Pomagają mi w tym koledzy z zespołu, którzy bardzo fajnie mnie przyjęli. Jest o tyle łatwiej, że nie jestem jedyną nową twarzą w drużynie. Poznajemy się wszyscy nawzajem. Atmosfera z treningu na trening jest coraz lepsza.
Treningi są wymagające?
- Tak. Nawet bardzo. I nie mówię tutaj tylko o zajęciach na lodzie. Tutaj bardzo dużą wagę przywiązuje się do tego co robi się przed i po treningu. Szalenie istotna jest regeneracja. Jest dużo biegania, sporo zajęć na siłowni. Na lodzie od tego tygodnia trenujemy dwa razy dziennie. Jest jeszcze trochę czasu do ligi. Ta ma ruszyć 1 października. Generalnie teraz cały dzień spędzam w klubie.
Macie za sobą już też pierwsze mecze kontrolne. Jeden w pełnym wymiarze i cztery w dosyć nietypowej formule…
- Zgadza się. Braliśmy udział w corocznym turnieju Pitsiturnaus w Raumie. Występuje tam 6 drużyn. Pierwsze są mecze grupowe, a potem faza pucharowa. Gra się dwa razy po 15 min. Przerwa wynosi jedynie dwie minuty. Wszystko trwa jeden dzień. Sprawiliśmy sporą niespodziankę. Doszliśmy aż do finału, po drodze w półfinale grywając m.in. 2:0 IFK Helsinki. W finale przegraliśmy jednak w karnych z Lukko. Bardzo fajny turniej.
Trener Risto Dufva rzucił Cię od razu na głęboką wodę, posyłając się do pierwszej formacji…
- No tak. Z jednej strony to dodało mi wiary w siebie, ale z drugiej też troszkę presja wzrosła. Wiadomo jak w Europie postrzega się polski hokej. Pewnie byłoby łatwiej gdybym był Finem czy Szwedem. Zasuwam jednak mocno by nie zawieść zaufania trenera i dowieść że należy mi się to miejsce.
Hokej z jakim się spotkałeś w Finlandii czymś Cię zaskoczył?
- Nie, raczej nie. Ja już miałem jego namiastkę w Katowicach, kiedy trenerem był właśnie trener Dufa. Tutaj wszystko wygląda podobnie, tyle że … wszystko robione jest szybciej. Właśnie na dynamikę, szybkość podejmowanych decyzji kładzie się duży nacisk. Z tym mam trochę problem, ale szybko się uczę i jest z tym coraz lepiej.
Gra się twardo?
- Trzeba się mieć na baczności, to na pewno. Co prawda preferuje się techniczny hokej, ale momentami bandy trzeszczą.
Jesteś zadowolony z swojej dotychczasowej postawy?
- Myślę, że tak. Mam swoje zadania na lodzie i staram się realizować. W turnieju w klasyfikacji +/- wyszedłem na +, a to w przypadku obrońcy jest najważniejsze.
Jak Twój język fiński?
- (śmiech) Złapałem podstawy: cześć, do widzenia, dziękuję i parę hokejowych zwrotów. Generalnie jednak w drużynie posługujemy się językiem angielskim.
A jak Ci się żyje w Vaasa?
- Urokliwe miejsce. Fajne jest to że leży nad Zatoką Botonicką. Z mieszkania mam 15 minut do portu i często tam sobie spaceruję. Generalnie spokojnie miasto z bardzo przyjaźnie nastawionymi ludźmi.
Miałeś okazję posmakować fińskiej kuchni?
- Coś tam spróbowałem, ale generalnie tutaj dużo jest kuchni włoskiej. W sklepie można nawet spotkać… kotlet schabowy w panierce, zapakowany i gotowy do spożycia.
Rozmawiał: Maciej Zubek
Komentarze