Cracovia pierwsza po sezonie zasadniczym
Hokeiści Cracovii wygrali z GKS Tychy 5-1 i to oznacza, że już nikt nie może odebrać "Pasom" pozycji lidera po sezonie zasadniczym. Dzisiejsze spotkanie było w zasadzie wyłącznie prestiżowym, bowiem już wcześniej tyszanie zapewnili sobie tzw. bonus.
Cracovia - GKS Tychy 5-1 (1-0, 3-1, 1-0)
1-0 Biela - D. Laszkiewicz - L. Laszkiewicz 16:39
1-1 Proszkiewicz - Garbocz - Gonera 20:14 w przewadze
2-1 Bondarevs - D. Laszkiewicz - Biela 25:00
3-1 D. Laszkiewicz - L. Laszkiewicz - Csorich 33:07
4-1 L. Laszkiewicz - Bondarevs 33:44 w przewadze
5-1 Piotrowski - Drzewiecki - Witowski 58:18
CRACOVIA: Radziszewski– Csorich, Bondarevs; L. Laszkiewicz (2), Biela (2), D. Laszkiewicz (4)– Dudaš (2), Dulęba; Radwański, Musial (2), Łopuski – Noworyta, Wajda(2); Piotrowski (2), Witowski, Drzewiecki (4).
GKS TYCHY:Witek – Gonera (2), Śmiełowski; Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica –Kotlorz, Jakeš (2); Wołkowicz, Krzak (2), Witecki – Mejka (2), Sokół(2); Bacul, R. Galant, Bagiński – Banachewicz, Maćkowiak (2), Matczak.
Sędziowali:Przemysław Kępa (Nowy Targ) - Marcin Młynarski (Sosnowiec), GrzegorzKaczyński (Bytom). Kary: 20 - 12 min. Widzów 1700.
Od początku gra obu zespołom się nie kleiła, stąd mało składnych ipłynnych akcji, za to sporo chaosu. W 8 minucie tyszanie przez 21sekund grali w podwójnej przewadze (na karze bracia Laszkiewiczowie),ale niewiele zrobili, aby to wykorzystać. Za to w 10 minucie bliskiszczęścia - w przewadze - był Łopuski, jednak z bliska nie trafił dopustej bramki. Później niewiele działo się na tafli i dopiero w 17minucie ładna kacja pierwszego ataku Cracovii przyniosła prowadzenie.Biela z bliska posłał krążek ponad leżacym Witkiem i wpakował go podpoprzeczkę. W tej części gry kilka razy próbował zaskoczyćRadziszewskiego strzałami z dystansu Jakeš.
Już pierwsza akcjityszan w drugiej tercji przyniosła wyrównanie. Gonera prostopadłympodaniem uruchomił na lewej stronie Garbocza, ten przedłużył "gumę" doProszkiewicza, który po wyprzedzeniu Bondarevsa przymierzył w dłuższyróg. Goście śmielej zaatakowali i gorąco było pod krakowską bramką.Gola nie zdobyli, za to stracili go w najmniej oczekiwanym momencie. W26 minucie bulik wygrał Biela, D. Laszkiewicz wycofał krążek na linięniebieską i Bondarevs znalazł drogę do siatki w gąszczu nóg. Wodpowiedzi GKS powinien strzelić bramkę. Krzak trafił jednak z dwóchmetrów w poprzeczkę, a poprawka Jakeša poszybowała wysoko (przyjezdnimieli wówczas na lodzie o jednego gracza więcej). W 34 minucie "Pasy"wyprowadziły zabójczą kontrę. Leszek Laszkiewicz z prawego skrzydłaprzymierzył w poprzeczkę, a z dobitką zdążył jego brat. Upłynęłozaledwie 37 sekund i zrobiło się 4-1. Na karze przebywał Krzak, uderzałLeszek Laszkiewicz i "guma" odbita od łyżwy Kotlorza wpadła do bramkizaskoczonego Witka. W 36 minucie ponownie tyszanie zaprzepaścili golowąsytuację. Krążek po strzale Woźnicy znakomicie wybronił Radziszewski, aProszkiewicz zmarnował dobitkę. GKS znów nie wykorzystał podwójnejprzewagi (45 sekund), a w odpowiedzi Musial po zagraniu Łopuskiegoprzegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem. Ta tercja była znacznielepsza i choć wysoko wygrali ją gospodarze, to przyjezdnych wybitnieopuściło szczęście.
W ostatniej odsłonie ambitni tyszanie staralisię odrobić straty, ale nadal razili skutecznością. Najlepsze szansezaprzepaścili Woźnica i Krzak (poprzeczka). Co się nie udało GKS-owiuczyniła Cracovia. W 59 minucie Drzewiecki obsłużył Piotrowskiego, aten mając przed sobą Witka wpakował krążek pod poprzeczkę.
WCracovii grającej trzema formacjami zabrakło kontuzjowanych Kłysa iSłabonia oraz chorego Pasiuta. Z kolei u tyszan widoczny był brakParzyszka, Majkowskiego i Pacigi, a Sobecki przesiedział spotkanie wboksie. Krakowianie zasłużenie wygrali, choć w tym meczu zarobili sporoniepotrzebnych kar.
Andrzej Godny
Komentarze