Pierwszy mecz dla Stoczniowca
- Chcieliśmy udowodnić, że w bezpośrednim pojedynku jesteśmy lepsi. Powiedział po wygranym meczu w Janowie trener Stoczniowca, Andrzej Słowakiewicz. W pierwszym z serii spotkań o miejsca 5-8 Naprzód Janów uległ gdańskiemu Stoczniowcowi 4-7.
Naprzód i Stoczniowiec odpadły z walki o medale już w I rundzie fazyplay-off. Obu drużynom pozostała walka o najwyższą możliwą w tejsytuacji lokatę - piątą. W drugiej parze, walczącej o tę samą stawkę,JKH zmaga się z Unią Oświęcim. Zwycięzcy w obuparach zostaną wyłonieniw dwumeczu. Przy wyniku 1-1 decydować będą punkty, stosunek bramkowy (wdwumeczu), a w ostateczności dogrywka i rzuty karne. W następnejkolejności zwycięzcy spotkają się (również w dwumeczu) w spotkaniu omiejsce piąte, przegranym pozostanie rywalizacja o siódmą lokatę.
- Wszyscy nasi potencjalni przeciwnicy walczą o lepsze miejsce wtabeli. My po zajęciu piątego musimy bronić tej pozycji – co z punktuwidzenia psychologii sportu jest dla nas niekorzystne. Powiedział nie tak dawno drugi szkoleniowiec Naprzodu, Janusz Imiołczyk. I rzeczywiście – jak pokazało dzisiejsze spotkanie - coś w tym jest.
Mimo, iż spotkanie rozpoczęło się dobrze dla miejscowych, z czasemzeszło z nich powietrze. Odwrotnie sprawa miała się w przypadkugdańszczan, którzy czując wyraźną niemoc gospodarzy, za wszelką cenędążyli do zwycięstwa.
Od pierwszego gwizdka Stoczniowcy ostro ruszyli na bramkę Piotra Jakubowskiego stwarzając kilka dogodnych sytuacji. Jednak Łukasz Kulik po wygranym w ósmej minucie wznowieniu jako pierwszy ostudził zapały gdańszczan. - Weszliśmy na lód krótko po przyjeździe, w pierwszej tercji czuliśmy jeszcze trudy podróży –mówił Sylwester Soliński. Kiedy Libor Pavlis podwyższył wynikwydawało się, że janowianie znaleźli sposób na gości i będzie już tylko lepiej.
Jeśli nawet było, to z pewnością nie dla gospodarzy, którymrozkręcający się z minuty na minutę goście w niespełnatrzynaście minutzaaplikowali aż pięć bramek, tracąc zaledwie dwie - Najwyraźniejzabrakło nam rozsądku. Na drugą tercję wyszliśmy kompletniezdekoncentrowani, zamiast kontrolować grę rzuciliśmy się na Stocznię –oni skontrowali raz, drugi i tak to się potoczyło - wyjaśniał po meczu strzelec pierwszej bramki.
Janowianie popełniali sporo błędów w obronie, co skrzętnie wykorzystywali przyjezdni. - Nie będziemy oceniani po tym ja zaczynamy ale jak kończymy. Przy stanie 3-1 trzeba było zdecydowanie zmienić sposób gry – mówił zniesmaczony występem swoich zawodników,Krzysztof Kulawik -W przerwie przeprowadziliśmy stanowczą (chyba również dość głośną -przyp. red.) rozmowę. Po prostu takiego hokeja nie można grać, pozasiłą, odpornością trzeba mieć również „głowę na karku" –grzmiał szkoleniowiec Naprzodu.
Ambitni gdańszczanie z każdą strzelaną bramką coraz bardziej czulismak nadciągającego zwycięstwa, za to gospodarze - często podejmującypróby samodzielnego przejścia gdańskiej obrony – wydawali się być corazbardziej bezradni. Nawet sytuacje oko w oko z Solińskim nie przynosiłyoczekiwanych rezultatów. – Będziemy walczyć, zależy nam na tych meczach, lepiej zakończyć sezon na piątym niż na ósmym miejscu. – mówił głośno gdański bramkarz. - Chcieliśmy udowodnić, że w bezpośrednim pojedynku jesteśmy lepsi - wtórował mu Andrzej Słowakiewicz –na to że nie graliśmy w szóstce złożyło się kilka czynników, zabrakłonam jednego punktu. Teraz zależy nam na jak najlepszym miejscu.Zaliczka jest spora i w Gdańsku będzie grało się na pewno łatwiej – podsumował gdański trener.
Akuna Naprzód Janów - Energa Stoczniowiec Gdańsk 4-7 (2-0, 2-5, 0-2) 1-0 - Kulik (Pavlis), 7:09 Naprzód: Jakubowski – Działo, Gwiżdż; Sowiński,Salamon, Gryc – Kulik, Pawlak; Pavlis, Kubenko, Jóźwik – Zatko, Kurz;Pohl, Słodczyk, Kacir – Gretka, Bernacki; Ł.Elżbieciak, Jastrzębski,Kogut; Stoczniowiec: Odrobny (od 27 min. Soliński) –B.Wróbel, Kostecki; Steber, Rzeszutko, Skutchan – Skrzypkowski,Rompkowski; Furo, Ziółkowski, Jankowski – Smeja, Maj; Vitek, M.Wróbel,Chmielewski – Rompkowski, Strużyk, Wróblewski; Kary: 10-8 Strzały: 40-36 Widzów: 600 Sędziowali: Zbigniew Wolas (Piotr Madeksza - Piotr Matlakiewicz) |
AndRzeJ |
Komentarze