"Sanoccy Galacticos" po raz kolejny pokonani w Nowym Targu
Hokeiści Podhala Nowy Targ, po raz drugi na własnym lodzie pokonali Ciarko Sanok, tym razem w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2, a decydującą bramkę na dwadzieścia sekund przed końcową syreną zdobył Kelly Czuy...
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy to już w trzeciej minucie za sprawą Bartłomieja Neupauera objęli prowadzenie, nowotarski napastnik dokładnym strzałem z backhandu nie dał żadnych szans Markowi Rączce, strzegącego dzisiaj sanockiej bramki. Warto dodać, że dzisiaj sanoczanie musieli sobie radzić beż Martina Vozdeckiego, który to musiał odpoczywać po karze meczu, którą dostał w meczu w Toruniu. Kilka chwil po bramce Podhala, gdy na ławce kar miejsce zajmował Władysław Bryniczka, goście byli bliscy doprowadzenia do wyrównania, lecz strzały z najbliższej odległości Radwańskiego, oraz Zapały ze sporym szczęściem bronił Jarosław Furca, zastępujący dzisiaj Tomasza Rajskiego. W dziesiątej minucie goście z Sanoka stanęli przed dogodną okazją do zdobycia bramki, ale błędu nowotarskiego bramkarza nie zdołał wykorzystać Milan. Wyrównanie padło w piętnastej minucie, kiedy to Krystian Dziubiński, wraz z Dariuszem Gruszką wyjechali z kontrą dwa na jeden, po chwili ten pierwszy zamarkował podanie, po czym miał wolną drogę do bramki i mocnym strzałem z około pięciu metrów nie dał żądnych szans Jarosławowi Furcy. Nieco ponad minutę później na prowadzenie ponownie wyszli gospodarzę, a to za sprawą Łukasza Szumala – obsłużony podaniem przez Marka Puławskiego z problemami i przy wydatnej pomocy Rączki zdołał zdobyć drugą bramkę dla Podhala. W siedemnastej minucie, kiedy to sanoczanie grali w liczebnym osłabieniu z kontrą w swoim stylu wyjechał popularny ”Malaś” i po chwili bez problemów umieścił ”gumę” pod poprzeczką bramki gospodarzy.
Druga tercja nielicznie zgromadzonej publiczności w miejskiej hali lodowej, nie przyniosła żadnej bramki, a groźnych akcji było jak na lekarstwo. Można było sądzić, że trenerzy w szatni nakazali swoim zawodnikom obronę własnej bramki. Dopiero w dwudziestej siódmej minucie Marcin Kolusz, po dobrym nagraniu krążku przez Kelly`ego Czuya stanął ”oko w oko” z Markiem Rączką, lecz wykonał o jeden zwód za dużo i zabrakło mu miejsca, aby zmieścić krążek w sanockiej bramce. Kilka minut później dwie dogodne sytuację do zdobycia bramki zmarnował były zawodnik Podhala, Tomasz Malasiński, którego to strzały dwukrotnie z najwyższym trudem bronił Jarosław Furca. W ostatnich minutach drugiej odsłony bardzo aktywny był Krzysztof Zapała, lecz żadna z jego akcji nie zakończyła się bramką.
Ostatnie dwadzieścia minut nie różniły się wiele od drugiej tercji, akcję obu drużyn były chaotyczne, lecz jedna z nich mogła się zakończyć bramką dla gości, bowiem Zapała, znalazł się w dogodnej sytuacji, ale po raz kolejny obroną ręką z ciężkiej sytuacji wyszedł Furca. W odpowiedzi bliski pokonania golkipera przyjezdnych z Sanoka był Bartłomiej Bomba, lecz krążek po jego strzale otarł się o boczną siatkę. W pięćdziesiątej minucie swoich sił spróbował Kelly Czuy, ale jego mocny strzał minimalnie minął sanocką bramkę. Ten sam zawodnik ustalił wynik spotkania, kiedy to dwadzieścia sekund przed końcem meczu pokusił się o indywidualną akcję, minął wszystkich obrońców drużyny Ciarko i pokonał Rączke.
Komentarze