To nie było tak, jak ocenił to Wojtek Jankowski
Jarosław Różański na koniec piątkowego meczu między Stoczniowcem i Podhalem tak uderzył krążek, że ten o włos minął twarz Chmielewskiego i uderzył w kask siedzącego w boksie Kantora. – To wyglądało na celowe zagranie, rozmawiałem z sędzią, który chciał napisać to w protokole – komentował tuż po meczu kapitan Stoczniowców, Wojciech Jankowski. – To nie było tak, uderzyłem gumę, ale absolutnie w nikogo nie celowałem, sam byłem zaskoczony, że poleciała w kierunku ławki Stoczniowców – wyjaśnia Jarosław Różański.
- Przede wszystkim chcę przeprosić Krzysztofa Kantora, który przypadkowo został uderzony w kask uderzonym przeze mnie krążkiem – komentuje Jarosław Różański. – To absolutnie nie było tak, jak ocenił to Wojtek Jankowski, mój strzał nie miał na celu wyrządzić nikomu jakiejkolwiek krzywdy. Ja po prostu byłem zły, że nam się nie udało zdobyć bramki. Ale guma niestety poleciała w stronę ławki Stoczniowca, co absolutnie nie było moim zamiarem. Dziwię się, że Wojtek Jankowski tak to wszystko oceniał.
- Ponadto chcę sprostować, że nie rzuciłem się na Arona Chmielewskiego z pięściami, gdyż jego w ogóle nie widziałem później na lodzie, do mnie podjechał Marek Wróbel, i po tym jak dostałem od niego crossa, to się zrobiła przepychanka, ale takie rzeczy są w hokeju normalne – wyjaśniał Jarosław Różański. – I jeszcze raz podkreślam – absolutnie nie mierzyłem w nikogo celowo krążkiem.
Wojciech Jankowskipoprosił redakcję Hokej.Net o skorygowanie słów, które zostały niewłaściwie zinterpretowane podczas wywiadu. - Różański strzelił krążek w Arona, ale nie powiedziałem, że rzucił się na niego z pięściami, tylko na Marka Wróbla.Rozmawiałem z Jarkiem Różańskim telefonicznie, i twierdzi, że Marek pierwszy dał mu crossa, ale nie mogę tego potwierdzić, były duże emocje nalodzie.Co do pozostałych faktów, to koledzy z drużyny również potwierdzają moją wersję, jedynie ten fakt, że Różański rzucił się na Chmielewskiego z pięściami to jakaś pomyłka, którą proszę sprostować
Komentarze