Nesta odrabia straty (VIDEO)
Gra do końca przynosi efekty. Udowodnili to dzisiaj hokeiści z Torunia, którzy mimo fatalnego początku spotkania wygrali pojedynek z sosnowieckim Zagłębiem 7:5.
Mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla miejscowych, którzy w 8 minucie prowadzili już 3:0. W drugiej minucie wynik pojedynku strzałem z bliska otworzył Łukasz Zachariasz, a chwilę później po indywidualnej akcji Michała Plaskiewicza pokonał Maciej Szewczyk. Gdy w ósmej minucie po dwójkowej akcji do bramki trafił Jiri Zdenek nic nie wskazywało, że dzisiejszy mecz będzie miał taką dramaturgię.
- Mecz zaczął się dla nas fatalnie, gdyż szybko straciliśmy trzy bramki. Udało nam się jeszcze w pierwszej tercji odrobić większość strat. Taki przebieg spotkania podbudował nas, a później gra ułożyła się po naszej myśli – komentował początek spotkania trener Nesty, Jaroslav Lehocky.
Mimo trzybramkowego prowadzenia sosnowiczanie do szatni schodzili tylko z minimalną przewagą, gdyż w 9 minucie Zbigniewa Szydłowskiego pokonał Toms Bluks, a dziesięć minut później z niebieskiej linii do siatki trafił Aivars Gaisins.
- Prowadząc trzema bramkami mieliśmy zacząć grać z tyłu. Niektórzy mogli myśleć, że kolejne gole to kwestia czasu, lecz brak koncentracji i konsekwencji odmienił scenariusz tego meczu – mówił po meczu szkoleniowiec Zagłębia, Mariusz Kieca.
W drugiej tercji ponad tysięczna publiczność zobaczyła trzy trafienia. W 27 minucie do bramki Plaskiewicza trafił Jarosław Kuc, zaś goście dwukrotnie z niebieskiej pokonali Zbigniewa Szydłowskiego, którego postawa według kibiców była dzisiaj daleka od optymalnej(Szydłowskiego w trzeciej tercji zastąpił Bartłomiej Nowak – przyp).
- Jeżeli bramki padają z niebieskiej, to można zgonić na bramkarza. Nie można jednak obwiniać Zbyszka za porażkę, większe pretensje możemy mieć do Bartka, który mimo świeżości przepuścił strzał spod bandy – dodał Kieca.
Opisywany przez trenera gol padł w 51 minucie spotkania, gdy sprytnym strzałem po raz pierwszy na prowadzenie gości wyprowadził Tomasz Ziółkowski. Chwilę później na tablicy wyników ponownie widniał remis, gdyż strzałem z najazdu Plaskiewicza pokonał Rafał Cychowski. Radującą się publiczność szybko uciszył Milan Baranyk, który po indywidualnej akcji pokonał Nowaka. Wynik spotkania strzałem do pustej bramki ustalił w ostatniej minucie ponownie Ziółkowski, dla którego było to drugie trafienie w tym meczu.
- Przyspaliśmy początek pierwszej tercji, gdzie dwie kontry zakończyły się bramkami. Trudno powiedzieć co było przyczyną takiej postawy. Być może długa podróż autokarem wpłynęła na to, lecz udało nam się podnieść i nawiązać równorzędną walkę – podsumował mecz zdobywca dwóch golu dla Nesty.
W rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 2:2. Kolejny mecz już jutro w Sosnowcu.
Komentarze