Pozostawili po sobie dobre wrażenie
W sobotę ekipa Mistrza Polski Ciarko PBS Bank KH Sanok zakończyła na trzecim miejscu swój udział w 14. Memoriále Pavla Zábojníka rozgrywanym w słowackim Zvoleniu. - Uważam, że zagraliśmy dobre spotkania, podobała nam się twarda gra rywali. W naszej lidze też tak powinno wyglądać. Na pewno musimy unikać niepotrzebnych kar, a takich mieliśmy kilka – podsumował Marcin Ćwikła, drugi trener Sanoka.
W pierwszym meczu sanoczanie zagrali z mającą coraz większe aspiracje drużyną HC Berkut Kijów. Po wyrównanych dwóch tercjach i twardej grze to oni w trzeciej tercji zachowali więcej sił i cały mecz wygrali 5-3. W piątkowym spotkaniu mistrz Polski mógł skrzyżować kije z beniaminkiem KHL-u Donobassem Donieck. Po połowie spotkania na tablicy świetlnej widniał wynik bezbramkowy, co z pewnością ucieszyło ponad 50 osobową grupkę sanockich kibiców, zgromadzonych na arenie w Zvoleniu. Jednak z upływem czasu Donobass wykorzystał błędy przeciwnika. Sanoczanie odpowiedzieli zaledwie jedną bramką.
W trzecim - ostatnim spotkaniu padł grad bramek, w obu ekipach szwankowała formacje defensywne. W ostatniej odsłonie sanoczanie podkręcili tempo wychodząc na prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. Warto odnotować, że po każdym meczu wykonywane były rzuty karne – mistrz Polski dwukrotnie je wygrywał, a za trzecim razem padł wynik remisowy. Wszystkie trzy turniejowe rzuty karne wykorzystał Peter Bartoš i Krzysztof Zapała.
- Turniej uważam za udany, zajęliśmy trzecie miejsce po spotkaniach z mocnymi drużynami. Zasłużonym zwycięzcą był Donbass Donieck. Popełniliśmy kilka błędów, straciliśmy 15 bramek w trzech spotkaniach, ale nie przywiązywałbym uwagi do tego elementu. Cały czas trener szuka optymalnych ustawień, dlatego w lidze na pewno będzie inaczej - zapewnia Josef Vitek.
- Na pewno szkoda tego pierwszego meczu, bo mogliśmy się pokusić o lepszy rezultat. Gra prosto z autobusu i kary w pierwszej tercji zdecydowały o tym, że w trzeciej tercji to rywal lepiej się prezentował i wygrał cały mecz. Z drużyną z KHL-u też zagraliśmy dobre spotkanie, bo do połowy meczu był wynik bezbramkowy. Trochę sędzia się pogubił przy jednym golu, a ostatni padł głupio - bo na sekundę przed końcową syreną. Ale i tak uważam, że prezentowaliśmy się na tle takiego rywala całkiem dobrze. W ostatnim meczu padło sporo bramek. Graliśmy do końca i zasłużenie wygraliśmy – ocenia turniejowe spotkania czeski snajper Ciarko PBS Bank.
- Ten turniej który pokazał nam, że nie można się rozluźnić nawet na moment i trzeba cały czas jeździć. Osobiście dla mnie najcięższy mecz był z Berkutem, który utrzymywał dobre tempo i grał bardzo agresywnie - twierdzi Krystian Dziubiński. Sanoczanie jednak zawracają uwagę na to, że straciliśmy 15 bramek w trzech spotkaniach. - Na pewno popełniliśmy sporo błędów, ale wnioski zostaną wyciągnięte i chodzi tu o to, żeby w lidze tych potknięć było jak najmniej – dodaje popularny „Dziubek”.
- Wynik meczu z Donieckiem był zbyt wysoki, jedna bramka padła po tym jak sędzia ukarał nas karą za późniejsze wyjście po przerwie, choć zawodnicy byli już w boksie, ale to wzięliśmy na siebie. No i ta ostatnia bramka na równi z syreną, która pokazała że zawsze się gra do ostatniej sekundy meczu. Zawodnicy muszą uwierzyć, że mamy dobry zespół, który potrafi walczyć jak równy z równym nawet z wyżej notowanym rywalem -zapewnia Marcin Ćwikła, drugi trener Ciarko PBS Bank.
- Na pewno było widać nawyki z naszej ligi, bo połowę kar popełniliśmy przez hakowanie, podcinanie czy spowodowanie upadku przeciwnika, można było tego uniknąć. Szkoda, że w naszej lidze jest tak mało ostrych starć przy bandzie, co preferowały drużyny w turnieju. U nas jak ktoś się nawet czasem pobije, to robią z niego bandytę i karzą, a przecież to jest esencja hokeja. Nie raz to powtarzałem, kiedy komentowałem spotkania w TVP Sport. Naprawdę gdy raz na jakiś czas ktoś da sobie po razie, to się nic nie stanie – szczerze wyjawia Ćwikła.
Dobry występ sanoczan w prestiżowym turnieju docenili też przeciwnicy. - Już dostaliśmy propozycję współpracy z ekipą Kijowa. Po dwóch tercjach podszedł do mnie prezes Berkuta, który ma ambicję grać w najbliższym czasie w KHL-u i pogratulował nam dobrej postawy. Myślę, że w przyszłości będziemy współpracowali z takimi właśnie drużynami. My też mamy swoje ambicje i w składzie wielu reprezentantów Polski, dlatego zawsze stawiamy sobie wysokie cele – opowiada prezes Ciarko PBS Bank KH Sanok Piotr Krysiak.
W czwartek i piątek sanoczanie rozegrają wyjazdowe spotkania z HC '05 Banská Bystrica i HKm Zvolen. W obu meczach nie zagra aż jedenastu zawodników. Z pierwszą reprezentacją trenują Przemysław Odrobny, Patryk Wajda, Paweł Dronia, Bartłomiej Pociecha, Marcin Kolusz, Krzysztof Zapała, Krystian Dziubiński, Tomasz Malasiński i Dariusz Gruszka. Z kolei na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 20 przebywa Łukasz Bułanowski. - Wszystkie zgrypowania zbiegły się w czasie, bo również do kadry U-18 zostało powołanych naszych kilku juniorów, którzy mogli dostać szansę w tym dwumeczu - wyjaśnia Krysiak. - Z drugiej strony ci, co walczą o miejsce w składzie będą mieli więcej czasu do pokazania się trenerowi. Możliwe, że dołączy na testy 2-3 zawodników z zagranicy. Zbliża się czas krystalizacji składu, bo pod koniec sierpnia mija termin zgłoszenia zawodników do Pucharu Kontynentalnego – kończy.
- Gramy bez kadrowiczów, ale nic nie możemy na to poradzić, bo jakbyśmy odwołali te spotkania to następnym razem te drużyny nie chciałyby z nami grać. Szkoda, że tak późno dowiedzieliśmy się o terminach meczów z Francją. Dwa mecze będzie bronił Daniel Kachniarz, na rezerwie będzie junior. Do tego dzisiaj dojechał ukraiński napastnik a już w Bańskiej Bystrzycy dołączyć ma do nas czeski obrońca- wylicza Marcin Ćwikła.
Komentarze