O pełną pulę z "GieKSą"
Wtorkowa porażka Aksam Unii Oświęcim z Comarch Cracovią (2:6) skomplikowała jej sytuację w ligowej tabeli. Oświęcimianie tracą do krakowian już 10 punktów, ale wierzą, że jest to różnica, którą można jeszcze odrobić. Najbliższa okazja do tego już jutro, w meczu przeciwko beniaminkowi z Katowic. – Musimy sięgnąć po trzy punkty – deklarują.
Po niedzielnej wygranej nad mistrzem Polski wydawało się, że biało-niebiescy złapali w końcu właściwy rytm. Liczyli zarazem, że uda im się powtórzyć podobny rezultat w Krakowie.
Podopieczni Tomasza Piątka i Waldemara Klisiaka przez dwie tercje walczyli z gospodarzami jak równy z równym, ale w ostatnich dwudziestu minutach popełnili zbyt dużo indywidualnych błędów i złapali kilka niepotrzebnych kar. – To właśnie te elementy złożyły się na to, że krakowianie postawili kropkę nad "i" – nie ukrywał trener Klisiak, który miał pretensje do swoich zawodników o to, że popełniali nieodpowiedzialne faule w tercji ataku.
Nie zasłużyli na tak wysoką porażkę?
Obie bramki dla biało-niebieskich zdobył Jarosław Rzeszutko, który był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w szeregach biało-niebieskich. – Najpierw dostałem świetne podanie od Jarka Różańskiego, a później udało mi się zbić krążek do bramki po uderzeniu spod linii niebieskiej Angela Nikolova. Jednak przyznam, że oddałbym oba trafienia za zwycięstwo mojego zespołu – przyznał "Rzeszut".
Środkowy Aksam Unii dodał także, że wynik nie oddaje przebiegu spotkania: – Na pewno nie zasłużyliśmy na taki wymiar kar. W mojej opinii przez dwie tercje byliśmy lepsi od krakowian i mieliśmy więcej z gry – zaznaczył. – W drugiej odsłonie straciliśmy dwie bramki po kontrach, ale jeszcze przed przerwą udało nam się zdobyć kontaktowego gola. W trzeciej tercji rywale wykorzystali nasze błędy i zadali decydujące ciosy.
Prym w ataku wiódł Leszek Laszkiewicz, który strzelił dla Cracovii trzy bramki i niemal przez całe spotkanie był zmorą dla oświęcimskich defensorów. – Leszek to prawdziwy hokejowy wyga. W sytuacjach podbramkowych zachowuje zimną krew, potrafi zagrać też niekonwencjonalnie. We wtorek dał nam się szczególnie we znaki – stwierdził Waldemar Klisiak.
Okiełznać beniaminka
W piątek hokeiści Aksam Unii będą mieli okazję do rewanżu. Zmierzą się bowiem z beniaminkiem Polskiej Ligi Hokejowej, HC GKS-em Katowice. – Nie widzę innego scenariusza, jak zwycięstwo. Nie mamy z Katowicami najlepszego bilansu (dwie porażki 2:8 i 2:3 k. – przyp. red.) i pora to zmienić – powiedział drugi trener.
Co trzeba zrobić, by po raz pierwszy w tym sezonie pokonać zespół ze stolicy Śląska? – Zagrać konsekwentnie od pierwszej do ostatniej minuty, dokładnie tak, jak w ostatnim meczu z Sanokiem – podkreślił Jarosław Rzeszutko. – Wiemy, że zawodnicy zza oceanu będą starali się nas prowokować, ale nie możemy dać im się wyprowadzić z równowagi – dodał.
Katowiczanie przyjadą do Oświęcimia w niemal najmocniejszym składzie. Trener Jacek Płachta z pewnością cieszy się, że do pełnej dyspozycji po urazach barku wrócili już Nick Sucharski i Bobby Preece. Martwi go za to kontuzja pachwiny jednego z najnowszych nabytków, Byrona Elliotta. Na Chemików 4 zameldują się za to dwaj zawodnicy, którzy sezon zaczynali w biało-niebieskich barwach. O kim mowa? O Jakubie Radwanie i Szymonie Urbańczyku.
– Przed przerwą chcemy zdobyć komplet punktów– zadeklarował Rzeszutko.
Jego zespół jak na razie zajmuje piąte miejsce i ma na swoim koncie 23 punkty, dziesięć oczek więcej zgromadziła czwarta Comarch Cracovia. Do końca sezonu zasadniczego obie drużyny rozegrają jeszcze po 22 spotkania.
Komentarze