Zabójcze trzynaście minut (WIDEO)
Po raz drugi na przestrzeni tygodnia, hokeiści MMKS Podhale ograli na swoim lodowisku drużynę HC GKS Katowice. Tym razem jednak wygrana nowotarżan – wbrew temu co może sugerować wynik końcowy – rodziła się w ogromnych bólach. Dość powiedzieć, że jeszcze 13 minut przed końcową syreną, to goście mieli zaliczkę jednego gola.
Pierwsza tercja to gra błędów z obu stron. „Szarotki" po 14 minutach przegrywały 0:2, a przy obu trafieniach nie bez winy był bramkarz Bartłomiej Niesłuchowski, który dał się zaskoczyć z pozoru łatwym mogłoby się wydawać uderzeniom Adama Jaskólskiego i Roberta Mikesa. Trener Marek Ziętara szybko zareagował i od 14 minuty bramki Podhala strzegł już Błażej Kapica. Kilkanaście sekund później gospodarze zdobyli gola kontaktowego. Tym razem nie popisał się golkiper Katowic, który przepuścił lekki i niezbyt precyzyjny strzał Piotra Kmiecika.
Druga tercja, mimo że toczyła się pod znakiem przewagi i to momentami dosyć wyraźniej, gospodarzy, zakończyła się remisowo. To skutek dużej nieporadności „Szarotek" zarówno w ofensywie jak i defensywie. Podhalanom zdobywanie goli przychodziło z ogromnym trudem, za to tracili je w dziecinny wręcz sposób. W 33 min do remisu 2:2 doprowadził w momencie gry w liczebnej przewadze Górali Daniel Kapica, po dograniu zza bramki od Filipa Wielkiewicza. Potem jednak w ciągu 59 sekund to goście zdobyli dwa gole (Mikes, Kacper Różycki), choć więcej w nich było „zasług" defensorów i bramkarza Podhala. Jeszcze przed drugą w meczu przerwą, Podhale zmniejszyło dystans do rywala. Do bramki Malinowskiego wreszcie trafił, bardzo nieskutecznych we wcześniejszych fragmentach spotkania, Dariusz Gruszka.
Ostatnie 20 minut gry to mocny i co najważniejsze skuteczny napór Podhala. W 47 min po szybkim kontrataku wyrównał Damian Zarotyński, a w 52 min na prowadzenie „Szarotki" wyprowadził ich kapitan Kasper Bryniczka, który dobił odbity od bandy strzał Sebastiana Łabuza (Podhale grało w przewadze). Katowiczanie próbowali zareagować, przeszli do chwilowej ofensywy, ale tym razem ze świetnej strony pokazał się bramkarza Podhala. W ostatnich dwóch minutach gospodarze rozstrzelali się na dobre. W odstępie 78 sekund kolejno Zarotyński, D. Kapica i Filip Wielkiewicz trafili do bramki Malinowskiego.
- Przez dwie tercje nie mogliśmy się wstrzelić. Brakowało szczęścia. Trafialiśmy w słupki, poprzeczki a rywal bezlitośnie wykorzystał każdy nasz błąd. Wiedzieliśmy, że jednak cały mecz możemy ten mecz „złamać". W trzeciej tercji wreszcie zaczęła nam dopisywać i skuteczność, ale i szczęście. Świetnie spisywał się też i Błażej Kapica w bramce. Bardzo nam pomógł w kilku istotnych fragmentach tej części gry. Cieszę się, że i mi wreszcie udało się trafić do bramki i to w dosyć ważnym momencie. We wcześniejszych meczach miałem sporo sytuacji, ale krążek jakoś nie chciał mnie słuchać. Teraz wreszcie wpadło. Liczy się jednak przede wszystkim sukces zespołu – powiedział po spotkaniu, kapitan „Szarotek" Kasper Bryniczka.
Zdaniem trenerów:
Marek Ziętara (Podhale): - Tempo meczu nie było porywające, ale tego można było się spodziewać. Dla nas był to szósty mecz w ciągu 10 dni. To ogromna dawka hokeja. Przez długi okres czasu nie mogliśmy się wstrzelić. Posiadaliśmy optyczną przewagę, ale brakowało klarownych sytuacji, a w dodatku traciliśmy dosyć feralne bramki. Na szczęście sprawdziły się rotacje w poszczególnych formacjach. Ta trzecia tercja, a szczególnie ostatnie jej minuty były, że tak powiem mocno wybuchowe w naszym wykonaniu. Wygraliśmy dosyć wysoko, ale to był szalenie trudny dla nas mecz. Zupełnie inny niż ten przed tygodniem. Najważniejsze, że mamy trzy punkty i zmniejszyliśmy dystans do Polonii. Teraz w piątek gramy w Krynicy i najważniejsze na ten moment to regeneracja sił.
Mariusz Kieca (Katowice): - Na pewno bardzo dobre widowisko. Przede wszystkim emocjonujące. Nam dobrze się to spotkanie układało. Wykorzystaliśmy błędy bramkarza. Niestety im dłużej trwało spotkanie, tym zaczęło brakować nam sił. To jest główny powód naszej przegranej. Gramy praktycznie 13 zawodnikami. W dodatku sporo graliśmy w liczebnym osłabieniu co jeszcze zabierało nam dodatkową energię. Ten kto się zna na hokeju, ten wie, ze tak się nie da. Coraz gorzej też i z atmosferą w zespole. Kontuzje, braki sprzętu i wiele innych rzeczy tylko pogarszają i tak złą naszą sytuację.
MMKS Podhale Nowy Targ – HC GKS Katowice 8:4 (1:2, 2:2, 5:0)
0:1 – Jaskólski – Zukal, Szewczyk (11:41)
0:2 – Mikesz (13:20)
1:2 – Kmiecik – Wronka (14:03)
2:2 – D. Kapica – Wielkiewicz (32:58, 5/4)
2:3 – Mikesz – Drzewiecki (34:13, 5/4)
2:4 – Różycki – Kostromitin, Frączek (35:55)
3:4 – Gruszka – Wronka, Kmiecik (38:13)
4:4 - Zarotyński – Bryniczka (46:47)
5:4 – Bryniczka – Łabuz, P. Kmiecik (51:21, 5/4)
6:4 – Zarotyński – P. Kmiecik - Bryniczka (58:15)
7:4 – D. Kapica - Landowski (58:27)
8:4 – Wielkiewicz – Wronka (59:33)
Sędziowali: Zbigniew Wolas (główny) – Dariusz Pobożniak, Robert Długi (liniowi).
Kary: Podhale - 10 minut, HC GKS - 12 minut.
Widzów:ok. 650.
Podhale: Niesłuchowski (13:21 B. Kapica) - K. Kapica, Landowski; Gruszka, Wronka, P. Kmiecik - Łabuz, Barajew (2); Zarotyński (2), Bryniczka, M. Michalski - Dziehciarou, Tomasik; Wielkiewicz (6), D. Kapica, Stypuła oraz Olchawski.
Trener: Marek Ziętara.
Katowice: Malinowski - Podsiadło, Zukal; Mikesz (2), Frączek (2), Drzewiecki - Bigos (2), Danko (4); Szewczyk, Szymański, Musiał - Krokosz, Kostromitin; Jaskólski, Domagała, Różycki (2).
Trener Mariusz Kieca.
Komentarze