Bracia Radwańscy podsumowują VI rundę w PHL
Szósta runda zmagań w Polskiej Hokej Lidze, kończąca sezon zasadniczy, za nami. Braci Radwańskich, Macieja i Michała, wychowanków KH Sanok, poprosiliśmy o podsumowanie tej części rozgrywek o mistrzostwo kraju.
Szósta runda, doliczając do niej również zaległe mecze, bez wątpienia należała do dwóch drużyn z czoła tabeli - GKS-u Tychy oraz Ciarko PBS-u Banku Sanok. Obie ekipy wskazują w tej części rozgrywek wysoką formę (zanotowały tylko po jednej porażce). W bezpośredniej potyczce lepsi byli sanoczanie, aczkolwiek i oni znaleźli pogromcę. Przypomnijmy, iż ulegli minimalnie na wyjeździe jastrzębianom.
Maciej Radwański w 2004 roku
- GKS Tychy wygląda obecnie na najbardziej poukładaną drużynę w lidze, posiadającą najstabilniejszy skład. Patrząc na ich ostatnie mecze widać, że jest dobrze przygotowana do zbliżającego się play off - mówi Maciej Radwański. - Jeżeli utrzymają ten poziom, to jest to najpoważniejszy kandydat do zdobycia złota. Za postawę w ostatnich meczach muszę jednak pochwalić również sanoczan, którzy pokonali właśnie wspomnianych tyszan. Na to, co się stało w Sanoku, po tak drastycznej zmianie kadry, bo prawie cały zespół został wymieniony, to ta drużyna gra naprawdę dobry hokej. Może nie jest to ten sam kaliber, może ta drużyna nie jest tak poukładana, ale widać, że jest waleczna.
- Moim zdaniem obydwie ekipy to przyszli finaliści rozgrywek Polskiej Hokej Ligi - dodaje Michał Radwański. - Tychy mają bardzo mocny zespół, ale jak widać nie są zespołem, którego nie można pokonać.
Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie w styczniu i lutym mogli z kolei pochwalić się trzecim najlepszym bilansem meczów, biorąc pod uwagę każdą z ekstraligowych drużyn. Zespół Mojmira Trliczika uległ jednak w trzech meczach każdemu z wyżej sklasyfikowanymi rywali (Tychom, Sanokowi w zaległym meczu oraz hokeistom z Krakowa).
- Jestem nieco rozczarowany postawą jastrzębian - mówi Maciej. - Moim zdaniem ten zespół powinien prezentować się zdecydowanie lepiej, aczkolwiek teraz nadchodzi play off i wyniki wcześniejszych meczów już się nie liczą.
- To mocny zespół. Ma kilku bardzo mocnych liderów. To także przeciwnik, przeciwko któremu gra się bardzo trudno, gdyż wyznaje bardzo fizyczny hokej - dodaje Michał.
"Rudy" ze złotym medalem za Mistrzostwo Polski 2012 (pierwszy z prawej)
Dodatni bilans w ostatnich ośmiu meczach zanotowali również mistrzowie Polski - hokeiści Comarch Cracovii. Co ciekawe, każdą z trzech niedawnych porażek notowali jednak w meczach przed własną publicznością (z Sanokiem, Tychami i w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego z oświęcimską Unią). - Cracovia na własne życzenie będzie startować w play-off z czwartej pozycji - mówi starszy z braci Radwańskich. - Nie uważam, że tego właśnie chcieli, ale wpływ na to miała wspomniana porażka z Oświęcimiem. Właśnie z tą drużyną przyjdzie krakowianom zmierzyć się w play off i nie będzie do dla nich łatwa przeprawa.
Wspomniani oświęcimianie w ostatniej rundzie rozgrywek regularnych tymczasem zawodzili. Z dziewięciu ostatnich meczów przegrali cztery, z czego dwa z niżej notowanymi ekipami z Katowic i Nowego Targu.
- Pomimo wszystko jest to wciąż mocniejszy kadrowo zespół, od wspomnianych drużyn. Być może hokeiści Unii są w mocniejszym treningu, a szczyt formy pojawi się nie niebawem - sugeruje młodszy z braci Radwańskich.
W ambitną pogoń za uzyskaniem prawa gry w play-off w V rundzie rozgrywek Polskiej Hokej Ligi rzucili się natomiast gracze Podhala. Nowotarżanie wygrali pięć z ostatnich dziesięciu meczów, lecz nie pomogło to w odrobieniu wszystkich strat.
- Nowotarżanie zostali wzmocnieni kilkoma zawodnikami i ten zespół w końcówce sezonu zasadniczego wyglądał już na taki, który mógł powalczyć o coś więcej - mówi Maciej Radwański. - Na tym przykładzie widać, że czasami nie trzeba wiele, aby takie zespoły mogły napsuć nieco krwi faworytom.
- Nowy Targ to drużyna, która na początku rozgrywek złożona była z wychowanków, ale i z półamatorów, którzy grę łączyli z pracą. Wielu też było młodych gracz - zauważa Michał Radwański. - Nie można było więc spodziewać się, że ten zespół wniesie coś do tej ligi. Po wzmocnieniach drużyna stała się jednak groźniejsza dla rywali. Porażki z wyżej sklasyfikowanymi zespołami nie były już tak wysokie, a w starciach z ekipami, z którymi bezpośrednio walczyła o play off, potrafiła wyrywać. To jednak okazało się za mało.
Ujemne bilanse ostatnich spotkań, oprócz wspomnianych wcześniej hokeistów Unii Oświęcim, notowały natomiast trzy pozostałe ekipy - Polonia Bytom (3 wygrane w 9 meczach), HC GKS-u Katowice (2 w 11 spotkaniach) oraz 1928 KTH Krynica (bez zwycięstwa w ostatnich 12 potyczkach ligowych)
- Powiem szczerze, że bytomska Polonia mile zaskoczyła mnie na początku rozgrywek - dodaje Michał. - Im dalej w sezon grała jednak przeciętnie i to widzieliśmy też w końcowej części sezonu. Bytomianie poczynili kilku wzmocnień, ale nadal nie grali stabilnie.
- Gdyby z kolei w Katowicach były pieniądze, to ten zespół mógłby osiągnąć coś więcej - stwierdził Maciej. - Ten zespół potrafił niejednokrotnie zaskoczyć, jednak kadra coraz szybciej się kurczyła. Odchodzili kolejni zawodnicy. Zdaje się, że każdy z tych graczy, którzy zostali w tym klubie, ma już w głowie zupełnie inne sprawy, niż granie.
- Cóż można natomiast powiedzieć o klubie z Krynicy? - pyta Michał Radwański. - Gdy okazało się, że nie ma pieniędzy na ambitny projekt Dream Teamu, to wszyscy najlepsi zawodnicy odeszli i wyniki tego widzimy teraz. Ta drużyna to w zasadzie pierwszoligowiec, trudno więcej oczekiwać on niej zwycięstw.
Komentarze