210 dni Jarosława Rzeszutki
Dzisiaj, po ponad półrocznej przerwie, Jarosław Rzeszutko wreszcie założył łyżwy i wyjechał na taflę tyskiego lodowiska.
Przypomnijmy, że napastnik GKS Tychy doznał poważnej kontuzji prawego kolana 1 kwietnia, w meczu finałowym nr 6 z Ciarko PBS Bank KH Sanok. Następnie w Sport-Klinice w Żorach poddał się dwóm operacjom: najpierw zszycia łękotki i więzadła pobocznego kolana, a następnie rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego.
Mimo to Jarosław Rzeszutko nie załamał się. - To nie jest moja pierwsza poważna kontuzja. Miałem już złamaną szczękę, dwa razy nadgarstek i cztery palce. Można więc powiedzieć, że jestem już zahartowany, a po każdej kontuzji wracałem silniejszy. Wierzę, że podobnie będzie i tym razem - mówił jeszcze w połowie kwietnia. Przede wszystkim jednak zakasał rękawy i oddał się ciężkiej pracy podczas długotrwałej rehabilitacji.
Aż wreszcie dzisiaj, po dokładnie 210 dniach od pechowego meczu z Sanokiem, "Rzeszut" założył w końcu łyżwy i pojawił się na tafli Stadionu Zimowego w Tychach. - Fantastyczne uczucie! Wprawdzie to nie był jeszcze normalny trening, ale frajda była niesamowita. Póki co muszę się trochę "rozjeździć". Do tego nie mogę jeszcze zapominać o siłowni, rowerkach. Tak jak zawsze, jestem dobrej myśli - przekonuje zawodnik.
Tym samym powrót Rzeszutki do składu GKS na ligowe mecze to już kwestia czasu. - Nie chcę podawać żadnego pewnego terminu, ale jestem przekonany, że to nastąpi jeszcze w tym roku - uśmiecha się.
Komentarze