O krok od pierwszych punktów
Niespodzianka była blisko. Hokeiści HC GKS-u Katowice ulegli Naprzodowi Janów 2:3. Dobre spotkanie rozegrał golkiper gospodarzy Mateusz Domogała.
Pierwsza odsłona spotkania mimo naporu gości zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem Naprzodu. Podanie zza bramki od Łukasza Sękowskiego wykorzystał w 17. minucie Wojciech Stachura. Mimo to, janowianie mieli wiele sytuacji, których nie byli w stanie wykorzystać. Groźne strzały Łukasza Podsiadły, Adriana Kurza czy Mariusza Jakubika pewnie bronił Mateusz Domogała. Gospodarze swoją idealną okazję zmarnowali w 11. minucie, kiedy to po błędzie golkipera gości praktycznie przed pustą bramką znalazł się Jehor Bezuhłyj.
W 24. minucie po raz drugi na listę strzelców wpisał się Wojciech Stachura, a ataki gości były coraz agresywniejsze. Wydawać się mogło, że kwestią czasu pozostanie, kiedy worek z bramkami na dobre się rozwiąże. Nic bardziej mylnego. Już pięć minut później kontaktową bramkę zdobył Lukas Pijak. Napór przyjezdnych jednak nie zmalał, ale dobrze w bramce spisywał się Domogała. Po raz trzeci do kapitulacji zmusił go w 37. minucie Patryk Kogut, który wykorzystał podanie Patrika Vrany i strzałem z nadgarstka wpisał się na listę strzelców.
W ostatniej odsłonie jedynie trafienie zdobyli gospodarze w 45. minucie. Jehor Bezuhłyj podał wzdłuż bramki do Michała Krokosza, który umieścił krążek w bramce nad leżącym już Jewhenem Napnenko. Na 70 sekund przed końcem regulaminowego gospodarze zdjęli bramkarza i mimo ciągłego atakowania bramki gości nie zdołali wyrównać i doprowadzić do dogrywki.
Jak na derby przystało, nie mogło zabraknąć pięściarskiego pojedynku. Po końcowej syrenie rękawice skrzyżowali ze sobą Vrana i Pijak, jednak sędziowie dość szybko przerwali walkę.
Powiedzieli po meczu:
Waldemar Klisiak, trener Naprzodu Janów: - Zagraliśmy fatalne spotkanie. Jeszcze tak słabej gry w wykonaniu naszych zawodników nie widziałem. Nie wiem czym to było spowodowane, ale na pewno nie tym, że przeciwnik był od nas dzisiaj lepszy. Myślę, że poniekąd w głowach zawodników był wtorkowy łatwo wygrany mecz i w podświadomości zawodników, było to, że dziś będzie podobnie.
Róbert Spišák, trener GKS Katowice: - W dzisiejszym spotkaniu zagraliśmy bardziej agresywnie i waleczniej niż w ostatnim meczu. Uważam, że zagraliśmy dobrze taktycznie, zdyscyplinowanie i popełnialiśmy mało błędów, ale niestety przez nie wpadały bramki. W końcówce mieliśmy szansę na wyrównanie, ale niestety nie udało się.
HC GKS Katowice – MUKS Naprzód Janów 2:3 (0:1, 1:2, 1:0)
0:1 – Stachura – Sękowski, Jakubik (16:30)
0:2 – Stachura – Jakubik (23:05, 5/4)
1:2 – Pijak – Goga, Lacheta (28:23, 5/4)
1:3 – Kogut – Vrana, Stachura (36:06)
2:3 – Krokosz – Bezuhłyj, Ćićala (44:20)
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny), Grzegorz Cudek i Robert Długi (liniowi)
Minuty karne: 16-22 (w tym 2 min kary technicznej)
Widzów: ok. 300
HC GKS Katowice: Domogała – Žitňansky, Krokosz (2), Čičala, Pijak (2), Goga – Lacheta (2), Cyganek, Kafan (2), Komarczew, Bezuhłyj – Slota (6), Kret (2), Swiderski.
Trener: Róbert Spišák
MUKS Naprzód Janów: Napnenko – Kurz, Działo, Sękowski (4), Jakubik (2), Stachura – Klemientjew, Vrana (4), Gryc (2), Frączek, Kogut – Kosakowski, Podsiadło(2), Elżbieciak, Pohl (4), Bernat (2) – Rasikoń, Sarna, Holy, Piper, Radwan.
Trener: Waldemar Klisiak.
Komentarze