Pluszaki szczęścia nie przyniosły
W 27. kolejce spotkań Polskiej Hokej Ligi hokeiści MMKS Podhale po zaciętym boju ulegli na swoim lodowisku liderowi z Tychów. Emocje towarzyszyły temu spotkaniu do ostatnich jego sekund.
- Wiedziałem, że lekko nie będzie. Ostatni wynik Podhala w Sanoku , gdzie zazwyczaj większość drużyn przegrywa bardzo wyraźnie, pokazywał że „Szarotki" są w dobrej dyspozycji. I to się potwierdziło - przyznał nowotarżanin w barwach GKS Tychy Marcin Kolusz.
Gole w tym spotkaniu zaczęły padać od drugiej tercji. W tej części zdobywali je jednak jedynie tyszanie. Obie bramki zresztą bardzo do siebie podobne. Po uderzeniach Bartłomieja Pociechy (29. min.) i Łukasza Sokoła (36. min.) spod niebieskiej linii, krążek lądował w „okienku" bramki Ondreja Raszki.
Nowotarżanie powinni sobie „pluć w brodę" bo jeszcze przy wyniku 0:0 nie wykorzystali m.in. 42 sekund gry w podwójnej przewadze. W 43. min „Szarotki" wreszcie trafiły do bramki Stefana Zigardego. Gospodarze grali wówczas z przewagą jednego zawodnika, a na listę strzelców popisał się mocnym strzałem Piotr Kmiecik. Po tej bramce na taflę poleciało z trybun – w myśl charytatywnej akcji „Teddy Bears Toos" – setki kolorowych pluszaków, które trafią do rąk małych pacjentów nowotarskiego szpitala.
Po krótkiej przerwie na uporządkowanie lodu, Podhale ruszyło do ofensywy i za moment znów grało w liczebnej przewadze. Tym razem jednak bez efektu w postaci bramki. Za to w 50. minucie to goście mieli na lodzie jednego zawodnika więcej i po kolejnym, mocnym i precyzyjnym strzale – tym razem Maksima Kartoszkina – odzyskali dwubramkowe prowadzenie. To wcale nie był jeszcze jednak koniec emocji. W 59. minucie na ławkę kar powędrował bowiem obrońca Tychów Nicolas Besch i po ledwie 23 sekundach gola na 2:3 zdobył Damian Kapica. Do dogrywki mógł doprowadzić Jarosław Różański, ale sekundy przed syreną końcową nie wykorzystał on znakomitej sytuacji.
- W ostatnim momencie krążek zszedł mi z kija i nie uderzyłem tak jak chciałem. Szkoda. Kolejny raz „ładnie" przegrywamy. Pokazaliśmy jednak charakter i za to całej drużynie należą się gratulacje. Przespaliśmy drugą tercję. Grając z tej klasy zespołem jakim są Tychy, przewagi zwłaszcza podwójne wykorzystać po prostu trzeba - przyznał kapitan „Szarotek".
- Bardzo chcieliśmy urwać przynajmniej punkt w tym meczu. Byliśmy bardzo bojowo nastawieni. Nie udało się, a zadecydowała o tym druga tercja, gdzie w głupi sposób traciliśmy gole. W trzeciej tercji udało się nam złapać kontakt. Próbowaliśmy atakować. Niestety sędzia główny swoimi decyzjami nam w tym przeszkodził. Szkoda meczu, szkoda punktów - ocenił drugi trener Podhala, Marek Rączka.
- Zdobyliśmy bardzo ważne punkty na trudnym terenie. Generalnie udawało się nam kontrolować to spotkanie, wyłączając momenty gry w osłabieniu. Zresztą to był największy nasz mankament. Myślę, że losy meczu rozstrzygnęły się w chwili zdobycia przez nas trzeciej bramki - przyznał drugi trener Tychów, Krzysztof Majkowski.
W trakcie konferencji prasowej szkoleniowiec „Szarotek" zdementował pogłoski jakoby Podhale było zainteresowane sprowadzeniem byłego gracza Polonii Bytom, Branislava Fabrego. - Nie wiem skąd to się wzięło. Ani przez moment nie było takiego tematu. Na chwilę obecną nie mamy zamiar nikogo więcej sprowadza- podkreślił Rączka.
MMKS Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 2:3 (0:0, 0:2, 2:1)
0:1 - Pociecha - Woźnica, Bagiński (28:55),
0:2 - Sokół - Kolusz, Galant (35:51)
1:2 - Kmiecik - Tomasik (42:06, 5/4),
1:3 - Kartoszkin - Besch, Mojzis (49:04, 4/3),
2:3 - Damian Kapica - Havarinen, Sulka (58:25, 6/4)
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) - Piotr Madeksza, Wiktor Zień (liniowi).
Minuty karne: 8-14.
Strzały: 31-36.
Widzów: 2500.
Podhale: Raszka – Haverinen, Sulka, Damian Kapica, Dziubiński, Michalski – Tomasik, Lucka, Różański, Bryniczka, Zarotyński – Imrich, Łabuz, P. Kmiecik, Olchawski, Wielkiewicz.
GKS: Zigardy – Pociecha, Kotlorz, Woźnica, Bagiński, Vitek – Besch, Sokół, Galant, Kartoszkin, Kolusz – Ferenc, Mojzis, Guzik, Parzyszek, Kuzin - Majoch, Rzeszutko Różycki.
Komentarze