Tyszanie w półfinale
W czwartym meczu ćwierćfinału play-off GKS Tychy pokonał w Oświęcimiu miejscową Unię 3:2 i przypieczętował awans do półfinału. Wicemistrzowie Polski zmierzą się w nim z sanoczanami.
Oświęcimianie szans na przedłużenie rywalizacji z tyszanami upatrywali przede wszystkim w sumiennej grze w defensywie i szybkich kontratakach. Każda minuta bez straty gola miała przybliżać ich do tego celu.
Plan wziął w łeb już w 82. sekundzie, bo tyszanie wyszli na prowadzenie. Jurij Kuzin z Jakubem Witeckim tak rozklepali defensywę gospodarzy, że strzał Jarosława Rzeszutki okazał się formalnością. Jeszcze w tej tercji goście wypracowali sobie kilka okazji strzeleckich, ale nie zdołali znaleźć sposobu na Michala Fikrta, który do końca pierwszej tercji obronił w sumie 17 strzałów, w tym sytuację sam na sam z Maksimem Kartoszkinem.
W 32. minucie tyszanie zdobyli drugiego gola, wykorzystując pierwszy w tym meczu okres gry w przewadze (na ławce kar Jiří Zdeněk). Maksim Kartoszkin dograł do pozostawionego bez opieki Josefa Vitka, a ten nie miał większych problemów z umieszczeniem krążka w siatce. Wydawało się, że jest już po meczu, ale ekipa ze Śląska sama skomplikowała sobie życie, łapiąc zbyt dużo kar.
Gospodarze długo nie potrafili wykorzystać gry w przewadze. Nieporadnością razili zwłaszcza podczas 119 sekund gry pięciu na trzech.
Punktem zwrotnym okazało się wykluczenie Nicolasa Bescha z 38. minuty. To właśnie wtedy biało-niebiescy złapali kontakt z rywalem. Lubomir Vosatko zamarkował strzał i dograł do Jana Danečka, a ten przełożył sobie gumę na bekhend, by chwilę później umieścić ją w okienku tyskiej bramki. Oświęcimianie poszli za ciosem i 26 sekund później doprowadzili do wyrównania. Tym razem na listę wpisał się Filip Komorski, który z łatwością ograł Pavla Mojžíša, a następnie pokonał Štefana Žigárdy'ego.
– Bramka „Dandysa” przywróciła nam nadzieję. Szybko strzeliliśmy wyrównującego gola i morale poszło w górę – przyznał Komorski. – W trzeciej odsłonie toczyliśmy z tyszanami zacięty bój. Wiedzieliśmy, że o wszystkim może zdecydować jeden błąd.
I rzeczywiście tak się stało. Bierną postawę oświęcimian wykorzystał Patryk Kogut, który wymanewrował Michala Fikrta i trafił do siatki.
Oświęcimianie nie mieli już nic do stracenia i odważnie ruszyli do przodu, ale GKS mądrze się bronił. Na 96 sekund przed końcem trener Josef Doboš zagrał va banque. Wziął czas, a następnie zdjął z bramki Fikrta i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Niestety ten manewr nie przyniósł wyrównującego gola. Tyszanie ofiarnie się bronili, a najlepiej świadczy o tym fakt, iż na 17 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry krążek po potężnym strzale Matúša Vizváry'ego na ciało przyjął Michał Woźnica. Kapitan trójkolorowych długo nie podnosił się z lodu, a wiązało się to zapewne ze sporym bólem związanym ze złamaniem jednej z kości przedramienia.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS Tychy: - To zwycięstwo i ta seria kosztowały nas sporo sił i nerwów. W pierwszej tercji zagraliśmy bardzo dobrze i szybko otworzyliśmy wynik spotkania. Natomiast w drugiej sami zepsuliśmy sobie ten mecz. Doprowadziliśmy do tego, że Unia wyrównała. W trzeciej odsłonie walka trwała w najlepsze, strzeliliśmy gola i utrzymaliśmy ten wynik do samego końca. Gratulacje dla drużyny za zwycięstwo i awans do kolejnej rundy play-off.
Josef Doboš, trener Unii: - Jestem zadowolony z tych meczów, bo z tak silnym rywalem pokazaliśmy całkiem niezły hokej. Chylę czoła przed chłopakami, bowiem walczyli jak lwy, dając z siebie sto procent. Chciałbym, aby tak wyglądała gra Unii w sezonie zasadniczym, a nie tylko w fazie play-off.
Unia Oświęcim – GKS Tychy 2:3 (0:1, 2:1, 0:1)
0:1 – Jarosław Rzeszutko – Jurij Kuzin, Jakub Witecki (01:22),
0:2 – Josef Vítek – Maksim Kartoszkin (31:52, 5/4),
1:2 – Jan Daneček – Lubomir Vosatko, Peter Tabaček (37:36, 5/4),
2:2 – Filip Komorski – Wojciech Wojtarowicz (38:02),
2:3 – Patryk Kogut – Josef Vítek, Maksim Kartoszkin (53:03).
Sędziowali: Paweł Breske (główny) – Mariusz Smura, Marek Syniawa (liniowi).
Minuty karne: 6-16.
Strzały: 31-43.
Widzów: ok. 1800.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 3:1 dla GKS Tychy i jego awans do półfinału.
Unia: Fikrt – Vosatko, Vizváry (2); Adamus, Daneček (2), Tabaček – Gabryś, Ciura; Wojtarowicz, Kalinowski, Komorski – Piekarski, Šindelář; Piotrowicz, Zdeněk (2), Szewczyk – Bepierszcz, Paszek, Modrzejewski.
Trener: Josef Doboš.
GKS Tychy: Žigárdy – Kotlorz, Besch (2); Vitek (2), Kartoszkin, Kogut – Mojžíš, Ferenc (2); Kuzin, Rzeszutko, Witecki (2) – Sokół, Pociecha (4); Bagiński, Parzyszek, Woźnica – Hertl, Wanacki; Majoch (2), Galant (2).
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze