Daneček: Na bramki pracuje cały zespół
Unia Oświęcim zrobiła milowy krok w kierunku awansu do grupy mocniejszej, pokonując na wyjeździe bezpośrednich rywali, czyli Polonię Bytom i Orlika Opole. Spora w tym zasługa Jana Danečka, który w ostatnim czasie jest w dobrej formie.
HOKEJ.NET: - Dobrze zaczęliście drugą rundę zmagań. Wygraliście z Orlikiem Opole, Naprzodem Janów i Polonią Bytom. Nic tylko się cieszyć.
Jan Daneček, napastnik Unii Oświęcim: - Rzeczywiście, na razie nie możemy narzekać.
Zwłaszcza niezwykle cenne są dla Was wygrane z Orlikiem Opole i Polonią Bytom, gdyż dzięki nim wypracowaliście sobie lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co przypadku równej ilości punktów będzie Waszym atutem.
- Masz rację... Orlik i Polonia są na podobnym poziomie i zapewne do samego końca będą liczyć się w wyścigu o miejsce w grupie silniejszej. Z tego miejsca mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, by znaleźć się w „szóstce”. To właśnie dlatego w ostatnich meczach gramy tylko na trzy formacje.
W ostatnim czasie poprawie uległa także Twoja gra. W trzech meczach strzeliłeś 4 bramki i zanotowałeś 3 asysty.
- Nie przywiązuje szczególnej uwagi do statystyk. Na bramki pracują zawodnicy całej formacji, ba, nawet całego zespołu. To kto, strzela jest sprawą drugorzędną.
Jak układa Wam się współpraca w formacji?
- Ostatnio wygląda to naprawdę nieźle, ale każdy z nas chce grać jeszcze lepiej.
Pytam dlatego, bo można powiedzieć, że Twoim stałym partnerem w ataku jest Sebastian Kowalówka. Wasz trener Josef Dobošw ostatnim czasie często zmieniał lewoskrzydłowego.
- To prawda, choć muszę od razu zaznaczyć, że sezon rozpocząłem na skrzydle w formacji z Maćkiem Szewczykiem i Radimem Haasem. Szło nam całkiem nieźle, potem jednak kontuzji nabawił się Peter Tabaček i zabrało środkowych. Z uwagi na fakt, iż w poprzednim sezonie grałem właśnie na tej pozycji, zostałem ustawiony pomiędzy Sebastianem Kowalówką i Arturem Budzowskim. Później miejsce tego drugiego zajął Damian Piotrowicz, a ostatnio Wojciech Wojtarowicz.
Jutro zmierzycie się z Zagłębiem Sosnowiec. Pierwszy mecz między Wami był bardzo ciężki i wygraliście go tylko 3:2.
- Zgadza się. To było ciężkie spotkanie, w którym wynik spotkania ważył się do samego końca. Ostatecznie zainkasowaliśmy trzy punkty.
Mocne strony Zagłębia?
- Na pewno to dobry zespół, który ma naprawdę dobrych napastników. Mam tu na myśli zwłaszcza Marcina Jarosa i braci Kozłowskich. Musimy skoncentrować się wyłącznie na sobie. Jeśli zagramy swój hokej, czyli taki jak w kilku poprzednich meczach, to wtedy naprawdę wygramy. Liczymy, że naszym szóstym zawodnikiem będą kibice.
Z kolei w niedzielę czeka Was najdłuższy wyjazd w tym sezonie i pojedynek z Nestą Miresem Toruń.
- Jeżeli chcemy wejść do najlepszej szóstki, to musimy wygrać zarówno w piątek, jak i w niedzielę. Jesteśmy dobrze przygotowani do tych spotkań i wierzę, że to nam się uda.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Komentarze