Paweł Kucewicz: Sport polega na tym, by grać o najwyższe cele
32-letni napastnik Paweł Kucewicz to nowy nabytek Comarch Cracovii. Białoruski zawodnik, posiadający Kartę Polaka, płynną polszczyzną opowiedział nam o pierwszych wrażeniach z pobytu w Krakowie, debiucie w nowej drużynie oraz o swoich polskich korzeniach.
HOKEJ.NET: Jak ocenisz swój debiut w Comarch Cracovii?
Paweł Kucewicz: - Byłby to udany debiut, gdybym w 57. minucie wykorzystał dobrą okazję do zdobycia gola. Można powiedzieć, że był to krążek meczowy, ale no cóż stało się.Ogólnie jednak jestem zadowolony, ponieważ drużyna wygrała mecz. Było to niezwykle ciężkie spotkanie, ale graliśmy do końca.
Jakie są Twoje pierwsze wrażenia z polskiej ekstraklasy?
- W dzisiejszym spotkaniu poziom był naprawdę dobry. W drużynie Sanoka występuje sporo Kanadyjczyków, co miało wpływ na to, że spotkanie było bardzo szybkie. Zresztą po meczu nasz trener chwalił nas za grę oraz styl, jaki zaprezentowaliśmy. Podobało mi się niemal wszystko, no może oprócz tej sytuacji w końcówce, kiedy zmarnowałem szansę na gola. Wtedy byłby to wprost wymarzony debiut.
Wraz z Artiomem Bożko graliście wcześniej w Niomanie Grodno. Jakie były okoliczności waszego rozstania z tym klubem?
- Wraz z Artiomem chcieliśmy rozstać się z klubem i udaliśmy się na rozmowę z trenerem, który jednak stwierdził, że nigdzie nas nie puści. Mieliśmy ważne umowy z klubem. W końcu po rozmowach udało się jednak rozstać w zgodzie i dostaliśmy pozwolenie na opuszczenie drużyny.
Ale obyło się bez żadnego strajku czy zawieszenia ze strony Niomana?
- Nie mam pojęcia, jakie pojawiały się informacje w mediach i nie chciałem ich czytać. Dla mnie klub z Grodna jest szczególny, bo tam się wychowałem, a opuściłem go przed dziesięcioma laty. Później występowałem m.in. w Żłobinie, a przed tym sezonem dostałem propozycję powrotu. Pierwszy raz w historii białoruska drużyna miała okazje grać w Hokejowej Lidze Mistrzów. Miało to dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ chciałem się sprawdzić w tych rozgrywkach. Grają tam naprawdę mocne drużyny i poziom jest o wiele wyższy. Poza tym mam dwóch małych synów i żonę, która pracuje w Grodnie. Nie była więc w stanie sama pogodzić pracy i opieki nad nimi. Niestety nie powiodło mi się w Niomanie. Nie wiem czemu tak się stało, ale nie grałem zbyt wielu meczy. Gdy tylko pojawiła się oferta z Krakowa to wraz z Artiomem długo się nie zastanawialiśmy. Wiedzieliśmy, że Cracovia to dobra drużyna, która gra o mistrzostwo. Sport polega przecież na tym, by grać o najwyższe cele.
Wspomniałeś o Artiomie Bożko, z którym przyszedłeś do Cracovii. Czy wcześniej dobrze się znaliście i jesteście ze sobą zgrani na lodzie?
- Szczerze mówiąc to, oprócz kilku meczy, nigdy nie graliśmy ze sobą. W klubie z Homel tych spotkań było naprawdę niewiele, a i tak byliśmy w różnych formacjach. Z kolei w Grodnie wystąpiliśmy raptem w czterech potyczkach. Nie można zatem stwierdzić, że jesteśmy ze sobą zgrani.
Kilka lat temu byleś testowany przez Unię Oświęcim, ale do transferu ostatecznie nie doszło. Czy był to Twój jedyny kontakt z polskim hokejem?
- Oprócz tego jedyny raz zetknąłem się z polskim hokejem, kiedy byłem młody i występowałem w młodzieżowej reprezentacji Białorusi. Wtedy dość często mierzyliśmy się z polską kadrą. Pamiętam zacięte spotkania na lodowisku w Krynicy. W Oświęcimiu zagrałem jeden towarzyski mecz przeciwko drużynie z Katowic, ale później dostałem angaż w Żłobinie. Był to mój jedyny kontakt z polskimi drużynami.
Bardzo dobrze mówisz w polskim języku, masz Kartę Polaka. Mógłbyś coś więcej powiedzieć o swoich polskich korzeniach?
- Mam sporąrodzinę w Polsce. Babcia, kiedy jeszcze żyła to bardzo dbała, byśmy trzymali kontakt z krewnymi. Teraz te więzy nieco się rozluźniły. Wcześniej dość często odwiedzałem Polskę. Mam rodzinę w Białymstoku czy Zielonej Gorze. Nie jestem w stanie spamiętać nazw wszystkich miejscowości w Polsce, gdzie mieszkają moi krewni.
Na koniec zdradź nam jakie są Twoje mocne strony jako zawodnika?
- Oj nie mam pojęcia. Bardzo ciężko odpowiedzieć na takie pytanie. Nigdy nie strzelałem dużo goli, natomiast bardzo często pomagałem kolegom w ich zdobywaniu i miałem na koncie sporą liczbę asyst. Poza tym dobrze radziłem sobie na buliku i wygrywałem wiele wznowień. Sądzę jednak, że należy o to zapytać przede wszystkim trenera.
Rozmawiał: Łukasz Sikora
Komentarze