Udany rewanż Podhala
Udał się rewanż hokeistom TatrySki Podhale Nowy Targ za porażkę w finale Pucharu Polski z Comarch Cracovią. Nowotarżanie wygrali w Krakowie 4:1, mimo, że po pierwszych trzydziestu minutach nic tego nie zapowiadało.
Od początku spotkania inicjatywa należała do gospodarzy, jednak zamiast premierowego gola, kibice obejrzeli najpierw bójkę między Bryanem McGregorem, a Krystianem Dziubińskim. Bo tym bokserskim początku w dalszym ciągu napierali krakowianie, a goście skutecznie bronili się tylko do 8. minuty. Wtedy to strzał Dąbkowskiego z dystansu złapał Raszka, ale nie zdołał go do końca opanować, ten wypadł prosto na kija Kucewicza, który otworzył wynik spotkania.
Cracovia w dalszym ciągu zdecydowanie przeważała i chwilę później dobrą okazję na podwyższenie wyniku miał Kapica, który nie trafił jednak w odbity przez Raszkę krążek po uderzeniu Urbanowicza. Podhale rzadko zapędzało się do przodu, lecz w 14. minucie wreszcie zagrozili bramce Radziszewskiego, ale ten poradził sobie z uderzeniami Różańskiego i Jokili. Zwłaszcza ten drugi może żałować zmarnowanej sytuacji po ładnym ograniu obrońcy.
W samej końcówce świetną okazję miał jeszcze Damian Słaboń po przytomnym podaniu Urbanowicza, jednak zamiast uderzać od razu, to zdecydował się na przyjęcie krążka i oddanie niezbyt silnego strzału, czym zdecydowanie ułatwił interwencję Raszce.
Na początku drugiej tercji obraz gry nie uległ zmianie. Nadal inicjatywa była zdecydowanie po stronie Cracovii, jednak podopieczni Rudolfa Rohaczka nie stwarzali sobie zbyt klarownych sytuacji do zdobycia bramki, a wszystkie strzały bronił Raszka. Goście, jeśli chodzi o ofensywę, w tej części gry praktycznie nie istnieli, poza jedną akcją Sulki podczas gry w osłabieniu, która mogła zakończyć się golem, jednak obrońcy Podhala zabrakło miejsca na oddanie strzału.
Po szarży Sulki fantastyczną okazję na zdobycie drugiego gola miał Adam Domogała, lecz Raszka fantastyczną paradą jakimś cudem zatrzymał krążek zmierzający do bramki. Około 35. minuty odważniej zaatakowali goście, co przyniosło dwie kary dla krakowian w niedużym odstępie czasu, co oznaczało, że Podhale przez ponad 90 sekund grali w podwójnej przewadze.
Najpierw bardzo dobrą okazję miał Haverinen, lecz jego bomba z bulika trafiła w kask trafiła Radziszewskiego, który od siły uderzenia aż spadł mu z głowy. Chwilę później w końcu udało im się wykorzystać przewagę za sprawą mocnego uderzenia przy słupku Krzysztofa Zapały i po drugiej tercji było 1:1, mimo, że przez zdecydowaną większość spotkania przewagę mieli gospodarze, jednak nie potrafili jej udokumentować bramkami.
Pięć minut po rozpoczęciu trzeciej tercji goście niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Z dystansu po lodzie uderzał Haverinen, Radziszewski odbił krążek, a pierwszy dopadł do niego Zapała i popisał się skuteczną dobitką. Z Cracovii jakby uszło powietrze i zapał, z którym grali przez pierwsze pół godziny i to goście zaczęli dyktować tempo gry.
W 50. minucie trzeciego gola dla gości zdobył Jarmo Jokila strzałem spod bandy, przy którym nie popisał się Rafał Radziszewski, przepuszczając krążek pod parkanem. Podhale nabrało wiatru w żagle i niecałe trzy minuty później dołożyło czwartą bramkę, a ponownie nie popisał się Radziszewski, przepuszczając strzał McGregora między parkanami i krążek powoli wtoczył się do krakowskiej bramki.
Podopieczni Marka Ziętary spokojnie kontrolowali przebieg meczu do końcowej syreny, nie pozwalając na zbyt wiele gospodarzom, czym udanie zrewanżowali się Cracovii za porażkę w finale Pucharu Polski.
- Cieszy to zwycięstwo. Był ono nam potrzebne po tym nieudanym dla nas okresie, po którym wielu już gdzieś zaczęło nas skreślać. Dowiedliśmy, że mimo tych problemów jednak jesteśmy w stanie grać do dobrym poziomie. Byliśmy w tym meczu zdyscyplinowani, cierpliwi i w tych kluczowych momentach skuteczni. Na pewno ta wygrana podnosi nasze morale, co powinno pomóc nam już w niedzielnym spotkaniu z Sanokiem – podkreślił dla podhaleregion.pl autor dwóch goli dla Podhala, Krzysztof Zapała.
- Kluczem do zwycięstwa była skrupulatna realizacja założeń taktycznych przez zespół. Wyciągnęliśmy pewne wnioski z pucharowej przegranej i zagraliśmy już bardziej defensywny hokej, oparty na uważnej grze w tyłach i czyhaniu na kontratakach. To okazało się dobrym wyborem. Zwycięstwo nad tak mocnym przeciwnikiem jak Cracovia, w dodatku w tak trudnym momencie w jakim się znaleźliśmy jest na pewno budujące – ocenił Marek Ziętara szkoleniowiec „Szarotek”.
Comarch Cracovia - TatrySki Podhale Nowy Targ 1:4 (1:0; 0:1; 0:3)
1:0 - Paweł Kucewicz - Rafał Dutka, Bartosz Dąbkowski (07:52) 5/4
1:1 - Krzysztof Zapała - Patryk Wronka (38:31) 5/3
1:2 - Krzysztof Zapała - Joni Haverinen, Patryk Wronka (44:36)
1:3 - Jarmo Jokila - Sebastian Łabuz (49:54)
1:4 - Bryan McGregor - Patryk Wronka, Dariusz Gruszka (52:41)
Comarch Cracovia: Radziszewski - Rompkowski, Grman; Svitana, Dziubiński, Sinagl - Novajovsky, Noworyta; Urbanowicz, Słaboń, Kapica - Wajda, Kruczek; Drzewiecki, Wróbel, Guzik - Dutka, Dąbkowski, Bożko, Kucewicz, Domogała.
TatrySki Podhale Nowy Targ: Raszka – Haverinen, Wojdyła; Jokila, Zapała, Różański - Tomasik, Sulka; Gruszka, McGregor, Wronka - Łabuz, Jaśkiewicz; Michalski, Kapica, Tapio - Stypuła, Olchawski, Zarotyński.
Sędziowali: Janusz Strzempek (główny) – Marcin Polak, Mariusz Smura (asystenci)
Kary: Cracovia - 10 min., Podhale - 24 min.
Komentarze