Bychawski: Wierzymy w odwrócenie losów rywalizacji z Cracovią
Orlik Opole po dwóch porażkach z Comarch Cracovią jest bliski pożegnania się z tegorocznymi rozgrywkami. Obrońca ekipy z Opola Bartłomiej Bychawski jest jednak przekonany, że drużyna postawi się faworytom z Krakowa, a rywalizacja nie zakończy się na trzech spotkaniach. - Nie poddajemy się i wciąż wierzymy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy tego ćwierćfinału - mówi zawodnik.
Bartłomiej Bychawski, defensor pierwszej formacji Orlika Opole,nie będzie miło wspominał tegorocznych wizyt w Krakowie (Opolanie po pierwszym meczu wrócili do swojego miasta). Jego zespół gładko uległ Comarch Cracovii 1:12 i choć następnego dnia niebiesko - żółci spisali się już o wiele lepiej, to i tym razem nie uniknęli porażki i przegrali 1:4. Co gorsza zastępca kapitana drużyny z Opola otrzymał karę meczu za atak kijem na Artioma Bożko, który po tym zdarzeniu dość obficie krwawił.
- To nie tak, że w tej sytuacji dałem się ponieść emocjom. Po prostu gdy wykonywałem nawrót dość pechowo trafiłem kijem w twarz zawodnika Cracovii. Nie było w tym jednak żadnej celowości - tłumaczy Bartłomiej Bychawski.
Mimo niekorzystnych rezultatów, w grze Orlika można dostrzec jasne punkty. Są to przede wszystkim waleczność oraz dobra gra w obronie, dzięki której krakowscy hokeiści mieli sporo problemów ze sforsowaniem defensywy gości.
- Z pewnością postawiliśmy trudne warunki Cracovii. Ten pierwszy mecz nam troszkę nie wyszedł, ponieważ krakowianie zaskoczyli nas szybką grą. W następnej potyczce wyglądało to już nieco lepiej - analizuje obrońca i dodaje: - Na pewno na naszym lodowisku już nie będzie takiego wyniku i z całych sił będziemy walczyć o zwycięstwo.
Kolejny mecz odbędzie się 23 lutego w Opolu. Jeśli i tym razem podopieczni Jacka Szopińskiego zejdą z lodu pokonani, będzie to dla nich koniec sezonu, a do następnej rundy awansuje Cracovia. Bartłomiej Bychawski jednak nie przewiduje takiego scenariusza.
- Nie poddajemy się i wciąż wierzymy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy tego ćwierćfinału. Ze swej strony zrobimy wszystko, by przedłużyć tę rywalizację do czwartego, a nawet i piątego meczu - konkluduje 25-letni zawodnik.
Komentarze