Mariusz Czerkawski w „Kulisach Sławy”
Telewizja TVN postanowiła przyjrzeć się osobie Mariusza Czerkawskiego. Krótki reportaż o jego sportowym i obecnym życiu został wyemitowany w niedzielę.
Poważna przygoda Czerkawskiego z hokejem rozpoczęła się w sezonie 1990/1991, w barwach GKS Tychy. Wówczas rozegrał 24 spotkania i zdobył w nich 40 punktów za 25 bramek oraz 15 asyst. Dzięki takiemu dorobkowi został najmłodszym laureatem „Złotego kija”, który jest przyznawany najlepszemu hokeiście ekstraligi polskiej.
Znakomite występy w ekstralidze polskiej w sezonie 1990/1991 spowodowały, że talent Mariusza Czerkawskiego zauważyli działacze klubu ligi NHL - Boston Bruins, którzy 22 lipca 1991 roku wybrali go w 5. rundzie draftu NHL (106. numer). W najlepszej hokejowej lidze świata zadebiutował w sezonie 1993/1994.
Zdecydowanie najlepiej radził sobie w drużynie New York Islanders. W 470 meczach zdobył 145 bramek i zanotował 150 asyst. W swoim najlepszym sezonie 1999/2000 skompletował 70 punktów w 79 meczach.
Sekretów kilka
Czerkawski nie miał większych problemów z ujawnieniem kwot, które zarabiał na grze w hokeja. – Były takie dwa lata, że otrzymałem nieco ponad dwa miliony dolarów rocznie – przyznał „Marre”. – Można łatwo wyliczyć, że za grę w NHL w sumie dorobiłem się około 10 milionów.
Teraz zarobki hokejowych gwiazd są znacznie większe. Dla porównania liderzy Chicago Blackhawks: Jonathan Toews i Patrick Kane inkasują po 10,5 miliona dolarów rocznie.
Krótki reportaż ukazał kilka tajemnic, o których wielu kibiców z pewnością nie wie.
– Gdy mama przyprowadziła go na lodowisko, to żaden z trenerów grup młodzieżowych nie chciał zająć się szlifowaniem jego talentu. Miał wtedy bodaj 9 lat – opowiadał Józef Zagórski, pierwszy szkoleniowiec Czerkawskiego.
Jakie inne wady posiadał Mariusz? – Miał tendencję do nabierania wagi – podkreślił Zagórski.
– Trenerze, to była zasługa babci, która robiła dobrego drożdżowca – uśmiechnął się Mariusz. – Rzeczywiście w tamtych czasach, po wakacjach spędzonych u babci, kilogramów przybywało.
W reportażu nie zabrakło także tematów związanych z rodziną. Niewykluczone, że w ślady Czerkawskiego seniora pójdzie syn Iwo, który coraz bardziej ochoczo stawia kolejne kroki na lodzie. – Na razie najtrudniejsza jest przekładanka w tył – zaznaczył Czerkawski junior.
Cały reportaż można obejrzeć tutaj
Komentarze