Tomáš Fučík: – Chciałbym, aby nasza waleczność przyciągnęła więcej kibiców na mecze
Z podporą w jastrzębskiej bramce, rozmawialiśmy po pełnym emocji niedzielnym meczu play-off z Podhalem.
Jak trafiłeś do Jastrzębia?
W Znojmie miałem jeszcze ważną umowę i latem normalnie się tam przygotowywałem do sezonu. W ub. roku nie byłem mocno wykorzystywany w bramce a z klubem byliśmy dogadani, że będę mógł spróbować gdzie indziej. Zadzwonił mi agent, że jest możliwość zagrania w Polsce. Zaciekawiło mnie, że grał tutaj Richard Král. Spakowałem się, „zatrenowałem” z drużyną i w ciągu tygodnia podpisaliśmy umowę.
Jak Ci się podoba w Jastrzębiu?
Jastrzębie to trochę takie ponure miasto, ale są tutaj wspaniali ludzie. Zwłaszcza w klubie, jest tu świetna grupa ludzi, z którymi nie ma problemów. Mam wrażenie, że Polacy są bardziej uprzejmi i zgodni od Czechów. Podobnie jest i w całej drużynie, choć czasami wydaje mi się, że jesteśmy na lodzie zbyt uprzejmi dla przeciwników.
Niedawno przedłużyłeś kontrakt, więc Ci się chyba tu podoba?
Nie byłem zadowolony z ubiegłego sezonu. Jestem młodym bramkarzem i potrzebuję dużo grać. Tutaj tą szansę dostałem i myślę, że granie w Polsce było dobrą decyzją. Przekonałem szefostwo klubu a zwłaszcza siebie, że potrafię dobrze bronić. Cieszę się, że klub postawił na mnie w najtrudniejszych meczach. Używam sobie tu hokeja.
A jak od strony kibiców wygląda Jastrzębie w porównaniu np. ze Znojmem?
W Znojmie hokej jest sportem nr 1, potem futbol, zresztą jak w całych Czechach. Tutaj mamy obok halę siatkarską i hierarchia sportów jest trochę na odwrót. Znojmo ma w ogóle burzliwą atmosferę i każdy występ, który tam miałem był przeżyciem. Ubiegły sezon w Znojmie był bardzo udany, więc kibice chętnie chodzili na „zimak”. Swoimi występami w Jastrzębiu chciałem też przyciągnąć więcej widzów na trybuny. Cała nasza drużyna gra dla kibiców, żeby zrobić im przyjemność.
Jak porównujesz EBEL i Polską Hokej Ligę?
Znajomi mnie, też kiedyś pytali o porównanie EBEL i czeskiej Tipsport extraligi. To są dwa różne światy hokejowe. EBEL jest pierwsza, jeśli chodzi o średnią ilość goli padających w meczu. To sprawia, że na hokej tam chodzi duża ilość widzów. EBEL jest szybsza, no i gracze papierowo są silniejsi.
Jak oceniasz dotychczasowe mecze play-off?
Od początku sezonu główny ciężar gry drużyny opiera się na doświadczonych zawodnikach jak Leszek Laszkiewicz, Tomáš Komínek czy Jan Látal. Młodsi zawodnicy mają za zadanie głównie nie tracić bramek. Dla młodych jest wielka szansa na zdobycie doświadczenia. Staramy się grać odpowiedzialnie w obronie i wykorzystywać szanse w ataku.
Jak doszło do zbiorowej bójki po drugiej tercji?
Przebiegło to wszystko dość szybko, ale tak to jest na meczach play-off, które są pełne emocji. Kiedy odjeżdżałem po 2 tercji do szatni, między zawodnikami padło kilka ostrych słów a ja zobaczyłem jak trzech graczy Podhala trzyma naszego jednego chłopaka. Nie wydało mi się to fair. Myślę, że sędziowie nie kontrolowali sytuacji. A już w ogóle nie rozumiem, jak nas sędziowie za tą zbiorową bójkę posłali do osłabienia na początku trzeciej tercji.
Z numerem 66 grałeś w Znojmie i wcześniej, dlaczego?
Nie wiem, jestem zaskoczony pytaniem. Mogę powiedzieć, że to dla przyjaciół, którzy są ze mną od początku mojej kariery. Kiedy zaczynałem grać w Karlowych Warach i była możliwość wybrania numeru, zrobiłem to dla nich właśnie.
Jak Ci się współpracuje z Dawidem Zabolotnym?
Z Dawidem współpracuje mi się dobrze. On jest bardzo skromnym a jednocześnie bardzo pracowitym chłopakiem. Każdy stara się koncentrować na własnej grze i jednocześnie wzajemnie wspiera.
Rozmawiały Daria Martsinovich i Irina Buszta
Komentarze