"Jak cię widzą, tak cię piszą" czyli o organizacji meczów CHL w hali przy Siedleckiego 7
Jak się okazało tegoroczne dwa pierwsze mecze w roli gospodarza Comarch Cracovia zorganizuje w hali przy ul. Siedleckiego 7, gdzie na co dzień rozgrywa swe ligowe mecze. Czy aby na pewno jest to dobry pomysł?
Środowisko hokejowe w Polsce ze zdumieniem przyjęło wiadomość, że mecze Hokejowej Ligi Mistrzów odbędą się na Lodowisku im. Adama Rocha Kowalskiego w Krakowie. Tym większe było zdziwienie, że przecież rok temu w debiutanckim sezonie w tych rozgrywkach Comarch Cracovia podejmowała rywali w nowoczesnej Tauron Arenie Kraków. Teraz z powodu siatkarskich Mistrzostw Europy obiekt będzie niedostępny aż do 3 września, kiedy to odbędzie się finałowy mecz europejskiego czempionatu.
Krakowscy hokeiści pierwsze dwa spotkania w roli gospodarza rozegrają 1 września z Red Bull Monachium, a dwa dni później podejmą Brynäs. Istnieje jeszcze szansa, że Tauron Arena będzie dostępna na ostatnie spotkanie z IFK Helsinki 10 października, ale i tutaj padają pytania czy przygotowanie obiektu na jeden mecz będzie opłacalne. Również niewiadomą pozostaje to czy – wzorem roku ubiegłego – miasto sfinansuje wynajęcie hali.
Obiekt przy Siedleckiego 7 przy arenach w Monachium i Gävle wydaje się być kopciuszkiem. Red Bull rozgrywa swe mecze w kompleksie Olympia-Eissportzentrum, składającego się z hali do łyżwiarstwa figurowego, hali treningowej oraz głównej areny mogącej pomieścić ponad 6000 widzów. Natomiast Gavlerinken Arena w Szwecji posiada trybuny na blisko 8000 kibiców.I choć nie są to najnowsze i najbardziej okazałe obiekty pośród drużyn w CHL, to jednak hala krakowskiego klubu w niczym nie może się z nimi równać.
Nie jest to jednak w żadnym wypadku wina włodarzy Comarch Cracovii. Wręcz przeciwnie. To właśnie główny sponsor Comarch po przejęciu hali dokonał gruntownego remontu rozsypującego się obiektu i – co należy podkreślić – uczynił to głównie z własnych środków finansowych. Wcześniej hala popadała w ruinę, brakowało trybun, zaplecza sanitarnego dla kibiców, a hokeiści przebierali się w barakach na zewnątrz obiektu. Teraz wewnątrz funkcjonują profesjonalne szatnie, zamontowano zegar nad taflą, a także postawiono trybuny na 2500 miejsc. Całość wygląda przyzwoicie i w pełni wystarcza na organizację meczów PHL. Wciąż jednak pozostało wiele do zrobienia, a hala wraz z zapleczem wizualnie nie prezentuje się najlepiej.
Czy wobec tego nie należy poszukać alternatywnego miejsca, w którym można ugościć dwie uznane europejskie firmy? Oczywiście, że każdy kibic marzy o tym, by takie spotkania rozegrać na własnym obiekcie, z którym się utożsamia i bez obaw może obnosić się z klubowymi barwami. Jednak w interesie zarówno kibiców, jak i wszystkich ludzi hokeja w Polsce, powinno leżeć to, by na arenie międzynarodowej godnie reprezentować Polskę, a klub biorący w nich udział był jej wizytówką. I o ile hokeiści Comarch Cracovii mogą z dumą reprezentować nasz kraj, tak krakowska hala taką wizytówką być nie może!
Zatem patrząc na alternatywne możliwości, w grę mogą wchodzić dwie lokalizacje: Oświęcim i Tychy. Wprawdzie lodowisko miejscowej Unii również najlepsze lata ma za sobą, a szatnie – kolokwialnie mówiąc – mogą pozostawiać wiele do życzenia, to jednak prezentuje się znacznie lepiej niż lodowisko Cracovii. Ponadto na korzyść Hali Lodowej MOSiR przemawia fakt, że krakowianie organizowali już tam turniej Pucharu Kontynentalnego przed dziesięcioma laty. Inaczej rzecz ma się zeStadionem Zimowym w Tychach. To obiekt, który kilka lat temu został wybudowany niemal od nowa i zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz prezentuje się znakomicie. Nie bez znaczenia pozostaje również to, że w zeszłym roku w trakcie finałów włodarze CHL wizytowali tyski obiekt i wyrazili się o nim entuzjastycznie, a kibice Tychów i Cracovii żyją ze sobą w zgodzie.
Biorąc wszystkie czynniki pod uwagę należy zastanowić się nad możliwością organizacji domowych spotkań na innym lodowisku, tak by godnie reprezentować polski hokej w myśl zasady „jak cię widzą, tak cię piszą”.
Komentarze