Sparingi? Jak grać, to z lepszymi od siebie
Patryk Kogut był jedną z jaśniejszych postaci GKS-u Tychy w sparingowym starciu z PGE Orlikem Opole. 25-letni skrzydłowy zdobył dwie wyjątkowej urody bramki.
HOKEJ.NET: - Czego zabrakło do skompletowania hat tricka?
Patryk Kogut, skrzydłowy GKS Tychy: - Odrobiny precyzji, spokoju i sportowego szczęścia.
W tym momencie chyba najmocniej wspominasz sytuację z drugiej odsłony, gdy po podaniu Filipa Komorskiego miałeś przed sobą już tylko bramkarza rywali. Krążek jednak zatrzymał się na poprzeczce.
- Szkoda tamtej sytuacji, ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że w końcu wpisałem się na listę strzelców, bo do tej pory moja gra w sparingach wyglądała po prostu kiepsko. W końcu pomogłem swojej drużynie na tyle, na ile bym chciał.
Wypada również zwrócić uwagę na Twoją świetną wymianę krążka z Mateuszem Bepierszczem, po której padł gol na 4:0 oraz olbrzymi luz w sytuacji sam na sam z Michałem Kielerem.
- Dziękuję. Fajnie, że udało nam się zagrać z Mateuszem nieco bardziej kombinacyjnie. Jeśli chodzi o sytuację sam na sam, to przetestowałem nowy zwód, którego do tej pory używałem tylko na treningach. Teraz uczyniłem to w warunkach bojowych (śmiech).
W czwartek udajecie się do Koszyc, gdzie rozegracie ostatni sparing przed sezonem. Trzeba przyznać, że rywal jest bardzo wymagający.
- Takie mecze dają nam bardzo dużo. Zacznijmy od tego, że gra z silnym przeciwnikiem pozwoli nam przede wszystkim poznać nasze słabsze strony, pokaże nad którymi elementami taktycznymi trzeba jeszcze popracować, a w których radzimy sobie całkiem nieźle. Od tego są właśnie mecze sparingowe.
Zresztą sporo dały nam też spotkania na Memoriale Pavel Zábojníka w Zwoleniu, który stał się stałym elementem naszych przygotowań. Każde ze spotkań było bardzo wyrównane, musieliśmy dać z siebie naprawdę wszystko.
To naprawdę świetne przetarcie przed zbliżającym się wielkimi krokami meczem o Superpuchar Polski z Comarch Cracovią. To spotkanie o pierwsze trofeum w tym sezonie, więc chcemy je wygrać i po części zrewanżować się za tę pechową porażkę w finale play-off poprzednich rozgrywek.
Zmiana szkoleniowca niesie za sobą nową filozofię budowania drużyny i nową taktykę. Sporo jest innowacji?
- Coś na pewno, ale nie chciałbym zdradzać szczegółów. Każdy na lodzie ma swoją rolę do odegrania. Akurat w stosunku do skrzydłowych trener ma podobne wymagania. Nowością jest fakt, że od razu zostały stworzone specjalne formacje do bronienia osłabień i rozgrywania przewag.
Sezon zbliża się wielkimi krokami, więc powoli można ocenić siłę rywali. Najgroźniejszy od kilku lat jest ten sam – Comarch Cracovia.
- Takie jest i moje zdanie na ten temat.
Na kogo jeszcze trzeba będzie uważać?
- Dobre drużyny mają też Podhale, Polonia Bytom i Tauron KH GKS Katowice. Nie podejmę się jednak dokładniejszych typów, bo średnio mi to wychodzi (śmiech).
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Komentarze