Pełna pula została w Tychach. Zabójcze kontrataki trójkolorowych
W najciekawiej zapowiadającym się starciu 33. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 6:2. Wicemistrzowie Polski okazali się zespołem lepiej zorganizowanym i co najważniejsze skuteczniejszym.
Czwarta odsłona „Starcia Mistrzów” stała pod znakiem indywidualnych błędów. Mniej potknięć zaliczyli tyszanie i tym samym przełamali serię trzech porażek z rzędu.
– Cieszymy się, że udało nam się to w starciu z Cracovią. Strzeliliśmy sześć goli i możemy być zadowoleni z tego zwycięstwa– przyznał Jarosław Rzeszutko, środkowy tyszan.
Pechowe interwencje
Jako pierwsi na prowadzenie wyszli tyszanie. W 5. minucie Alex Szczechura dograł do wjeżdżającego lewą stroną Michaela Cichego, a ten błyskawicznie zdecydował się na strzał. Krążek odbił się jeszcze od łopatki kija Macieja Kruczka i wpadł do bramki obok kompletnie zdezorientowanego Rafała Radziszewskiego.
Chwilę później prowadzenie mógł podwyższyć Bartłomiej Pociecha, który po podaniu Kamila Kalinowskiego znalazł się przed golkiperem Cracovii. Wykonał zwód, przymierzył, ale „Radzik” nie dał się pokonać.
Tyszanie w pierwszej odsłonie byli stroną dominującą. Grali dokładniej, z większym polotem i znacznie częściej dochodzili do sytuacji strzeleckich. To musiało w końcu przynieść efekt. I tak też się stało. W 17. minucie drugiego gola dla GKS-u zdobył Ilja Kaznadziej, a pomógł mu w tym Rafał Radziszewski, który niezbyt pewnie interweniował.
Trzy gole w niespełna minutę!
Mecz nabrał rumieńców na początku drugiej tercji. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż gracze obu ekip zdobyli trzy bramki w ciągu zaledwie 47 sekund!
Najpierw kontaktowego dla „Pasów”, podczas gry w liczebnym osłabieniu, strzelił Maciej Urbanowicz. Skrzydłowy Cracovii wykorzystał fakt, iż tyszanie pozostawili mu sporo wolnego miejsca i ze stoickim spokojem pokonał Johna Murraya.
Na trafienie „Urbiego” w przewadze swojego zespołu odpowiedział Jarosław Rzeszutko, ale jedenaście sekund później straty gości zmniejszył Petr Šinágl. To mogło zwiastować emocje.
Ale w grze gości wyraźnie coś się zacięło. Dokonywali złych wyborów i nie potrafili znaleźć sposobu na tyskiego golkipera.
Wymiany krążka pierwsza klasa
Tyszanie zwycięstwo mogli przypieczętować już w drugiej odsłonie, ale Patryk Kogut nie trafił z bliskiej odległości do pustej bramki, a później rzutu karnego nie wykorzystał Krys Kolanos.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze. W trzeciej odsłonie wicemistrzowie Polski zdobyli trzy bramki po trzech naprawdę pięknych akcjach. W 43. minucie trójkolorowi wykorzystali okres gry w przewadze, a znakomite podanie wzdłuż bramki autorstwa Jakuba Witeckiego na gola zamienił Kamil Kalinowski.
Później tyszanie przeprowadzili dwie szybkie i skuteczne kontry, a w roli wieńczących te akcje wystąpili Mateusz Bepierszcz i Kamil Górny. Pełna pula została więc w piwnym mieście.
Liczby meczu:
33 – tyle strzałów oddali dziś zawodnicy GKS-u Tychy.
33 – tyle wznowień wygrali tyszanie.
12 – a tyle sam Jarosław Rzeszutko.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Cracovii: – Nie możemy zaliczyć tego spotkania do udanych. W starciu z GKS-em Tychy nie można popełnić tylu błędów. Bramki na 1:0 i 2:0 były kompletnie niepotrzebne. W drugiej odsłonie wróciliśmy do meczu, zdobywając gola na 2:3, ale później znów popełniliśmy kilka indywidualnych błędów, które odcisnęły piętno na dzisiejszym wyniku. Konkluzja z dzisiejszego meczu jest prosta – trzeba grać konsekwentnie przez sześćdziesiąt minut.
Andrej Husau, trener GKS-u: – To był dla nas mecz za sześć punktów i to powiedziałem moim zawodnikom w szatni. Liczyło się dla nas tylko zwycięstwo. Cieszę się, że zagraliśmy bardzo skutecznie, ale popełniliśmy też kilka dziecinnych błędów. Na szczęście rywale mylili się dzisiaj trzykrotnie więcej.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 6:2 (2:0, 1:2, 3:0)
1:0 – Michael Cichy – Alex Szczechura, Mateusz Bepierszcz (04:04),
2:0 – Ilja Kaznadziej – Krystofer Kolanos, Filip Komorski (16:11),
2:1 – Maciej Urbanowicz – Filip Drzewiecki (23:00, 4/5),
3:1 – Jarosław Rzeszutko – Michał Kotlorz, Krystofer Kolanos (23:36, 5/4)
3:2 – Petr Šinágl – Damian Słaboń, Damian Kapica (23:47),
4:2 – Kamil Kalinowski – Jakub Witecki, Radosław Galant (42:35, 5/4),
5:2 – Mateusz Bepierszcz – Alex Szczechura, Michael Cichy (52:29),
6:2 – Kamil Górny – Mateusz Gościński, Jarosław Rzeszutko (54:08).
Sędziowali: Michał Baca (główny) - Mateusz Bucki, Paweł Kosidło (liniowi).
Minuty karne: 12-10.
Strzały: 33-28.
Widzów: ok. 1500.
GKS Tychy: Murray (2) – Pociecha, Ciura; Galant, Kalinowski, Witecki – Bryk (2), Górny; Rzeszutko, Bagiński, Gościński – Kotlorz (2), Kaznadziej; Bepierszcz, Cichy, Szczechura oraz Gazda (2); Kolanos (4), Komorski, Kogut.
Trener: Andrej Husau.
Comarch Cracovia: Radziszewski – Zíb, Dąbkowski; Sykora, Dziubiński, Kalus – Rompkowski, Noworyta (4); Urbanowicz (2), Bryniczka, Drzewiecki – Kruczek (2), Wajda; Šinágl, Słaboń, Kapica (2) – Szurowski, Dutka; Paczkowski, Zygmunt, Sztwiertnia.
Trener: Rudolf Roháček
Komentarze