Jeździli z wywieszonymi językami
– W takich sytuacjach zawsze ręka drży – uśmiechnął się Bartłomiej Jeziorski, który strzałem do pustej bramki przypieczętował zwycięstwo GKS-u Tychy nad HC Bolzano Foxes 5:3.
– Owszem pojawiła się myśl: „a co stanie się wówczas, jak nie trafię?”. Ale na szczęście się udało. Gol w Hokejowej Lidze Mistrzów i to historyczne zwycięstwo smakują lepiej niż mistrzostwo Polski – stwierdził 20-letni napastnik.
Trójkolorowi stoczyli z „Lisami” prawdziwą bitwę. Nie odpuszczali, grali twardo i starali się popełnić jak najmniej błędów, a także wykorzystać każde potknięcie rywala.
– To był bardzo trudny mecz. Obie drużyny tak bardzo chciały wygrać, ale na szczęście to my przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę. Każdy zawodnik walczył o każdy centymetr lodu. Wszystko po to, żeby odnieść to historyczne zwycięstwo w Hokejowej Lidze Mistrzów – wyjaśniał Jeziorski.
Ekipa z „piwnego miasta” trzykrotnie wychodzili na prowadzenie. Jednak na trafienia Andrija Michnowa, Michaela Cichego i Gleba Klimienki odpowiadali kolejno Anton Bernar, Marco Insam i Andrew Crescenzi.
– Dzisiaj było wszystko. Ich bramkarz podawał nam, a nasz bramkarz podawał im. Bramki padały jedna po drugiej – relacjonował przebieg spotkania wychowanek GKS-u.
Trójkolorowi milowy krok do zwycięstwa zdobyli w 54. minucie, gdy okres gry w przewadze na gola zamienił Michael Cichy. Mistrzowie Polski prowadzili więc 4:3, a kibice ze ściśniętym kciukami czekali na syrenę obwieszczającą koniec tego spotkania.
– Co czuje się w takim momencie? Zadowolenie, nagle myślisz tylko o zwycięstwie. Ale od tego mamy starszych zawodników: kazali nam się uspokoić i pociągnąć do końca to, co graliśmy – zaznaczył „Jezior”.
Sztab szkoleniowy „Lisów” rzucił wszystkie siły do ataku, a w 59. minucie zdecydował się na manewr z wycofaniem golkipera. Ten fakt wykorzystał Bartłomiej Jeziorski, który sprytnie przechwycił krążek i umieścił go w pustej bramce.
– Włosi tak nas przycisnęli, że jeździliśmy z wywieszonymi językami. Już niemal stykały się z taflą, bo zmiany się przeciągały, a nie mieliśmy, kiedy zjechać do boksu. Na szczęście mieliśmy w bramce Johnny’ego, który bardzo nam pomagał. Stanęliśmy na wysokości zadania i możemy cieszyć się z tego historycznego sukcesu – zakończył 20-letni skrzydłowy.
Komentarze