Nie zwątpili ani przez moment
– Cieszymy się z wygranej nad Tauronem KH GKS-em Katowice, ale jesteśmy dopiero w połowie drogi. Najważniejszy mecz w tym sezonie dopiero przed nami. Dawno nie zdobyliśmy żadnego trofeum i nie ukrywam, że miło byłoby przywieźć puchar do Jastrzębia – powiedział Radosław Nalewajka, kapitan JKH GKS-u Jastrzębie.
Ekipa znad czeskiej granicy po 33 minutach przegrywała 0:3, ale nie poddała się i dzielnie powstała z kolan.
– Ani przez moment nie zwątpiliśmy w zwycięstwo. Staraliśmy się konsekwentnie realizować założenia taktyczne: dobrze bronić i grać z kontry. Owszem w pierwszej tercji pojawiło się kilka błędów. Zaczęliśmy bojaźliwie, ale z minuty na minutę rozkręcaliśmy się – przyznał Nalewajka.
Momentem zwrotnym była bramka Tomáša Komínka, która została zdobyta jeszcze w drugiej odsłonie, podczas gry w podwójnej przewadze. Nadzieję jastrzębian odżyły.
– Trzecia tercja była już nasza – przyznał kapitan JKH. – Trener zareagował i nakazał nam grę na trzy formację, a my szybko złapaliśmy odpowiedni rytm gry. Zresztą trzecie odsłony są naszym asem w rękawie, bo jesteśmy świetnie przygotowani pod względem kondycyjnym.
Przed końcem regulaminowego czasu gry, podopieczni Roberta Kalabera zdołali odrobić straty. Kontaktowego gola zdobył Tomáš Komínek, a wyrównał Peter Fabuš. Byliśmy więc świadkami dziesięciominutowej dogrywki, ale w niej rozstrzygnięcie nie padło.
– Cieszymy się, że wygraliśmy w karnych 4:3. Ondřej Raszka świetnie obronił każdy najazd – zaznaczył wychowanek jastrzębskiego klubu.
Zapytany oto, z którym rywalem chciałby zmierzyć się w finale, odpowiedział: – Podhale, bo z nim zawsze są fajne mecze. Ostre i na styku.
Komentarze