Otwarcie dla „Szarotek”. Kluczowe cztery minuty (WIDEO)
Od wygranej 5:2 na własnym lodowisku hokeiści TatrySki Podhala Nowy Targ rozpoczęli ćwierćfinałową rywalizację z KH Energą Toruń. Łatwo jednak nowotarżanie nie mieli. Do połowy meczu wynik był „stykowy”. Kluczowy dla końcowych losów spotkania okazał się okres gry między 34. a 38. minutą.
Pierwsza tercja zakończyła się prowadzeniem Podhala 1:0, choć wcale gospodarze nie dominowali w tej odsłonie. Gola w 8. minucie zdobył sprytnym strzałem po lodzie, wracający po kontuzji Krystian Dziubiński. Torunianie okazji na to, by zdobyć wyrównującą bramkę mieli sporo, głównie z tego powodu, że blisko połowę czasy gry w tej tercji grali w liczebnej przewadze. Zatrzymał ich jednak świetnie dysponowany w bramce Podhala Przemysław Odrobny.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Drugą tercję torunianie także rozpoczęli z przewagą jednego zawodnika i wtedy już do bramki Podhala trafił Denis Trachanow. Goście poczuli „krew” i przez kilka kolejnych minut to do nich należała inicjatywa. A gospodarze złapali kolejne wykluczenie (tym razem 2 min techniczne). Tym razem obyło się jednak dla nich bez konsekwencji, a po chwili świetną kontrę przeprowadził duet Eetu Koski – Filip Wielkiewicz i ten drugi przywrócił Podhalu prowadzenie. „Szarotki” poszły za ciosem i po kolejnych niespełna czterech minutach prowadziły już 4:1. Autorem obu goli był Bartłomiej Neupauer. Za pierwszym razem to Podhale grało z przewagą jednego zawodnika i Neupauer w dużym zamieszaniu z bliska wepchnął krążek za plecy Patrika Spěšný'ego, a w drugiej sytuacji środkowy trzeciej formacji efektownie trafił tuż pod poprzeczkę. 11 sekund przed końcem tej odsłony to goście cieszyli się ze swojej drugiej w meczu bramki, po tym jak Michał Kalinowski zmienił tor lotu krążka po strzaleTomáša Pařízka.
Wydawało się, że ten gol przywróci wiarę gościom, w to że nie wszystko jeszcze stracone i w trzeciej tercji to oni będą stroną atakującą. Tymczasem ostatnie 20 minut to pełna dominacja gospodarzy, udokumentowana golem numer pięć, zdobytym w efektowny sposób przez Eetu Koski w 52. minucie.
– Najważniejsze, że wygraliśmy, choć długo rywal stawiał zacięty opór. Ciężko nam było „wejść” w mecz. Potem też zdarzyło się nam kilka przestojów w grze. Sam nie wiem czym to było spowodowane. Być może za bardzo chcieliśmy. Na szczęście szybko zdobyte trzy gole, bardzo nam pomogły – przyznał jeden z bohaterów meczuBartłomiej Neupauer, strzelec dwóch bramek dla Podhala.
– Graliśmy dobrze do połowy meczu i straty drugiego gola, który był konsekwencją indywidualnego błędu jednego z naszych obrońców. Potem kolejne szybkie dwie bramki, zrobiło się 4:1 i już ciężko było coś zdziałać, zwłaszcza że w trzeciej tercji Podhale nie pozwoliło nam na nic. Ten mecz pokazał że nie potrafimy grać w przewadze. Nie mamy obrońców, którzy potrafili, by solidnie uderzyć z linii niebieskiej, a to w grze w przewadze jest bardzo istotne. Trudno, przegraliśmy, ale gramy dalej. Chciałbym tylko podkreślić, że dla większości moich zawodników był to pierwszy play-off w życiu. Jestem pewien że drugie spotkanie już będzie w ich wykonaniu lepsze, i w końcu uda się nam znaleźć sposób na Podhale – ocenił Juryj Czuch, trener Torunia.
– Zaczęliśmy bardzo nerwowo. Spodziewał się tego. Ta idiotyczna trzy tygodniowa przerwa, dała się we znaki i odbiła się na dyspozycji zawodników. Sędziowie też nie pomagali. W play-off gra musi być twarda, męska. A przy tych arbitrach to dzisiaj ten mecz przypominał grę w unihokeja a nie hokeja. Nie byli też konsekwentni w swoich decyzjach. Za faul na Filipie Wielkiewiczu należała się kara 5 minut, ale że mój zawodnik nie płakał i nie leżał na lodzie, jak wielu w tej lidze, to sędziowie orzekli tylko 2 minuty. Podsumowując, cieszy mnie wygrana, ale w następnym meczu musimy zagrać dużo lepiej. Cieszy mnie to, ze gole zdobywali zawodnicy z 3 i 4 formacji. To pokazuje jak wyrównany mamy zespół. Filip Wielkiewicz zagrał najlepszy mecz w sezonie, ale nie wzięło się to z przypadku. Ostatnie tygodnie bardzo ciężko pracował – przyznał Tomek Valtonen, trener Podhala.
W składzie Podhala zadebiutował Samu Suominen, jeden z dwójki pozyskanych tuż przed końcem "okienka transferowego" Finów. Drugi, Patrik Moisio, na jednym z treningów doznał kontuzji, która na razie wyklucza go z gry.
TatrySki Podhale Nowy Targ – KH Energa Toruń 5:2 (1:0, 3:2, 1:0)
1:0 - Krystian Dziubiński - Filip Wielkiewicz (07:38),
1:1 - Dienis Trachanow - Tomáš Pařízek, Daniił Oriechin (20:31, 5/4),
2:1 - Filip Wielkiewicz - Eetu Koski (33:50),
3:1 - Bartłomiej Neupauer - Jarosław Różański, Kacper Guzik (36:39, 5/4)
4:1 - Bartłomiej Neupauer - Krzysztof Zapała, Joonas Sammalmaa (37:56),
4:2 - Michał Kalinowski - Tomáš Pařízek, Jarosław Dołęga (39:49)
5:2 - Eetu Koski - Krystian Dziubiński, Miro Hovinen (51:06, 5/4)
Sędziowali: Michał Baca, Zbigniew Wolas (główni) – Mateusz Bucki, Paweł Kosidło (liniowi).
Minuty karne: 10 (w tym 2 minuty kary technicznej) – 6.
Strzały: 38-31.
Widzów: ok. 2500.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1:0 dla Podhala.
Kolejny mecz: we wtorek w Toruniu.
Podhale: Odrobny - Wajda, Tolvanen; Kolusz (2), Koski, Różański – Mrugała (4), Hovinen; Sammalmaa, Zapała (2), Michalski – Jaśkiewicz, Suominnen; Guzik, Neupauer, Siuty oraz Wielkiewicz, Dziubiński, Worwa.
Trener: Tomek Valtonen.
Toruń: Spěšný – Pařízek, Walter; Kalinowski, Mianciuk, Dołęga – Kamienkow (4), Trachanow; Garszyn (2), Karczocha, Oriechin – Zieliński, A. Jaworski; Demjaniuk, J. Jaworski, Minge – Skómlowski, Lidtke, Naparło, Wiśniewski, Olszewski.
Trener: Juryj Czuch.
Komentarze