Drzewiecki: Zabrakło chłodnej głowy
W pierwszym meczu finału play-off GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 2:1 po dogrywce. – Był to mecz walki. Nikt tego spotkania nie chciał przegrać. Oba zespoły prezentowały podobny poziom, o czym mogła świadczyć tak długa dogrywka – ocenił Filip Drzewiecki, skrzydłowy „Pasów”.
Jego zespół znakomicie rozpoczął spotkanie z tyszanami i już w 16. sekundzie objął prowadzenie. O krążek pod bandą powalczył Damian Kapica i gdy go opanował, od razu zagrał przed bramkę. Guma odbiła się od źle ustawionego Johna Murraya i znalazła się w siatce.
Tyszanie odpowiedzieli dopiero w drugiej odsłonie. Podczas gry w przewadze trafił Filip Komorski, a później byliśmy świadkami wielu niewykorzystanych szans i genialnych interwencji bramkarskich. Rozstrzygnięcia nie przyniosły dwie dogrywki. Gorąco było zwłaszcza w trzeciej odsłonie dodatkowego czasu gry.
W 112. minucie gry zakotłowało się pod bramką Johna Murraya. Mateusz Bepierszcz oddał strzał w kierunku bramki, ale w ostatniej chwili tuż sprzed linii bramkowej ręką wyjął go Michał Kotlorz.
– Zabrakło kilku milimetrów, ale szkoda też skutecznego wykończenia wszystkich szans, które stworzyliśmy sobie przez cały mecz. Gdybyśmy jedną wykorzystali, to byłoby inaczej. Teraz nie można gdybać. Trzeba się skupić na następnym meczu w czwartek – stwierdził 34-latek.
Za zagranie kapitana tyszan sędziowie podyktowali rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli podjechał właśnie Drzewiecki, ale nie zdołał znaleźć sposobu na Johna Murraya.
– Szkoda, że mi zabrakło tej chłodnej głowy przy wykonywaniu rzutu karnego. Pokazałem nie raz, że te karne potrafię strzelać. Dziś zabrakło tej kropki nad „i”. Było miejsce, można było zrobić coś innego, ale bramkarz ma więcej procent szans na obronę rzutu karnego. Tak czy inaczej jestem zły na siebie, bo mogłem to zakończyć. Ten finał na pewno będzie bardzo wyrównany – stwierdził „Drzewko”.
Warto zadać sobie pytanie, czy następne mecze również będą tak wyrównane? Jeśli tak, to będzie to najdłuższa i najbardziej wymagająca seria play-off ostatnich lat.
– W play-offach często wynik oscyluje koło remisu. W finale znalazły się dwie wyrównane ekipy i wiadomo, że te spotkania będą zacięte. Nie można myśleć o tym czy będzie dogrywka, czy nie. Trzeba oddawać całe serce na lodzie – powiedział zawodnik pochodzący z Gdańska.
Po tak zaciętych i długich spotkaniach trudno nie być zmęczonym. Zawodnicy obu drużyn robili wszystko, aby wygrać to spotkanie.
– Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Dzisiaj było to widać bo graliśmy prawie dwie godziny. Jedna i druga drużyna chciała to jak najszybciej zakończyć. Taki jest sport. Jeśli nie strzelisz gola, to zapewne strzelą tobie – stwierdził popularny „Drzewko”.
Kolejny mecz finałowej serii już jutro w Krakowie. Początek o godzinie 20:00.
Komentarze