Co się dzieje w Tychach?
Specyficzna atmosfera towarzyszyła niedzielnemu starciu GKS-u Tychy z Lotosem PKH Gdańsk. Kibice mistrzów Polski nie szczędzili krytycznych uwag pod adresem zawodników. Głośnymi okrzykami wyrazili za to poparcie dla trenera.
„Walczyć, jeździć i się starać. W Tychach trzeba zapier******” – ten okrzyk roznosił się po trybunach Stadionu Zimowego.
Fani trójkolorowych byli wściekli na swój zespół za porażkę 0:1 z KH Energą Toruń, która plasuje się na ósmym miejscu. Po niej trener Andrej Husau nie szczędził zespołowi mocnych słów.
– Nie chcę nikogo z moich chłopaków obrażać. Moje zdanie jest takie, że drużyna nie dała z siebie nic. Ani zdrowia, ani charakteru, aby zdobyć te trzy punkty. A jak się z siebie nic nie daje, to nie wygrasz meczu. Chcę przeprosić kibiców za ten wynik, bo to moja wina – zaznaczył 50-letni Białorusin. – Wiem, że to jest głupota ze strony moich chłopaków i to się może potem bardzo brzydko odwrócić.
Te słowa pogłębiły konflikt między drużyną a szkoleniowcem. W kuluarach huczało, że obie strony mają do siebie sporo pretensji. Trener zarzucał zawodnikom brak zaangażowania, z kolei hokeiści mistrza Polski przekonywali, że białoruski szkoleniowiec inne oblicze prezentował w szatni, a inne, gdy z niej wychodził. Mieli do niego też żal, że w swoich wypowiedziach do mediów często „grał pod publikę”.
Konflikt przybrał na sile jeszcze po porażce z Lotosem PKH Gdańsk (1:2), która była drugą z rzędu na własnym lodzie. A to nie rokuje zbyt dobrze przed najważniejszą fazą sezonu i niezwykle istotnym wyjazdowym meczem z Re-Plast Unią Oświęcim.
Z powagi sytuacji zdaje sobie sprawę zarząd spółki Tyski Sport, który zaprosił obie strony na rozmowy. W mediacjach uczestniczył sam Andrzej Dziuba, prezydent Tychów i wielki dobrodziej GKS-u. Zobaczymy, jaki efekt one przyniosą.
Komentarze