Kilka wniosków po sześciu kolejkach
KH Energa Toruń dalej na szczycie, w czołówce bez zmian i coraz lepiej radzi sobie Comarch Cracovia. Pozostaje zapytać, czego jeszcze dowiedzieliśmy się po tych meczach?
Zacznijmy od tego, że w czołówce nie ma wielkich niespodzianek. Zespoły powoli zgrywają się i nadrabiają stracony czas. Klaruje się ligowa czołówka i niemal wiadomo już, że o ósme miejsce powalczy Ciarko STS Sanok, Zagłębie Sosnowiec i GKH Stoczniowiec Gdańsk.
Najlepszą ekipą Polskiej Hokej Ligi pozostaje KH Energa Toruń. „Stalowe Pierniki” mają na swoim koncie sześć zwycięstw z rzędu i znakomity bilans bramkowy 20-5. Jest on zasługą ciężkiej pracy, jaką wykonał toruński zespół oraz dobrej dyspozycji Antona Svenssona, który przewodzi we wszystkich statystykach poświęconych bramkarzom. Trzy czyste konta na tak wczesnym etapie sezonu, to świetny wynik!
Dodajmy też, że podopieczni Juryja Czucha trzykrotnie wygrali na własnym lodzie i trzykrotnie na wyjazdach. Są jedynym zespołem w lidze z kompletem punktów.
Za torunianami w pościg ruszyli tyszanie i jastrzębianie mający na swoim koncie o trzy oczka mniej, ale z meczu na mecz prezentujący się coraz lepiej. Obie ekipy mają jeszcze przed sobą starcie z zespołem z grodu Kopernika i jasny cel: zrzucenie ich z ligowego szczytu.
Czwarte miejsce w tabeli należy do Re-Plast Unii Oświęcim, która zdecydowanie lepiej czuje się na własnym lodzie. Dość powiedzieć, że we własnej hali zbudowali twierdzę, o czym świadczy 18 zwycięstw z rzędu! Biało-niebiescy na razie znacznie słabiej spisują się na wyjazdach. Do tej po to na wyjazdach zdobyli na razie tylko jeden punkt. Ponieśli na nich dwie porażki z GKS-em Tychy (2:3) i GKS-em Katowice (1:2 d.), choć gdyby lepiej rozgrywali przewagi, to ich dorobek byłby bardziej pokaźny.
Stałe fragmenty
Skoro wywołaliśmy temat gry w „power playu”, to spójrzmy na statystyki dotyczące skuteczności w tym elemencie. Najlepiej w tym elemencie radzą sobie hokeiści Comarch Cracovii, a wypracowane przez nich 36,4 procent to fantastyczny wynik. Niezłą skuteczność mają też tyszanie i jastrzębianie.
1) Comarch Cracovia – 36,4 %
2) GKS Tychy – 25,7 %
3) JKH GKS Jastrzębie – 20 %
4) KH Energa Toruń – 18,2 %
5) Re-Plast Unia Oświęcim, GKS Katowice – 14,7 %
7) Ciarko STS Sanok – 12,5 %
8)Zagłębie Sosnowiec – 11,5 %
9) Stoczniowiec Gdańsk – 10,3 %
10) Tauron Podhale Nowy Targ 9,7 %
A jak wygląda to w osłabieniach? Tu liderami są podopieczni Nika Zupančiča i Róberta Kalábera ze świetnym wynikiem 95,8 procent i tylko jedną straconą bramką w tym elemencie.
1) Re-Plast Unia Oświęcim, JKH GKS Jastrzębie – 95,8 %
3) KH Energa Toruń – 91,7 %
4) Ciarko STS Sanok – 87,5 %
5) Comarch Cracovia – 85,4 %
6)GKS Tychy – 81,3 %
7) Zagłębie Sosnowiec – 79,3 %
8) Tauron Podhale Nowy Targ – 78,1
9) Stoczniowiec Gdańsk – 72,4 %
10) GKS Katowice – 70,6 %
Statystyki są niezwykle ważne w hokeju, ale w Polskiej Hokej Lidze traktowane są one po macoszemu. Obserwujemy je wnikliwie, oglądamy zapisy wideo i poprawiamy. A jest naprawdę tego sporo.
Trzy błędne gole
Złe zapisanie asyst jesteśmy w stanie sędziom wybaczyć, ale błędy w strzelcach bramek już nie. Tym bardziej, że zawodnicy sami apelują o zmiany w protokołach... Ale do sedna.
W meczu Tauronu Podhala Nowy Targ z GKS-em Tychy (4:5) sędziowie Tomasz Radzik i Paweł Kosidło zapisali bramkę na konto Filipa Komorskiego. 28-letni napastnik zachował się w zgodzie z zasadą fair-play i poinformował o tym fakcie arbitrów, stosowną wiadomość wysłał też do nas. My zmiany wprowadziliśmy, sędziowie już niekoniecznie.
W meczu Comarch Cracovii ze Stoczniowcem Gdańsk (5:0) z gola został „okradziony” Jakub Šaur. Zapis wideo rozwiewa wszelkie wątpliwości, który gracz zdobył gola w przewadze. Ba, Dawid Musioł nie jest do nich wyznaczany przez treneraRudolfa Roháčka.
Z kolei w starciu Re-Plast Unii Oświęcim z Tauronem Podhalem Nowy Targ (4:3) bramki został pozbawiony Luka Kalan.
Sędziowie Wojciech Wrycza i Krzysztof Kozłowski najpierw zapisali gola na 2:2 na konto Klemena Pretnara, a później w protokole znalazło się nazwisko Gregora Koblara. Naprawdę tak trudno jest zapytać zawodników o to, kto ostatecznie posłał krążek do siatki?
Potem wszyscy dziwimy się, gdy zagraniczni menadżerowie wprost mówią, że statystyki z polskiej ligi nie są zbyt wiele warte, co podkreślał choćby Michael Kolarz.
- Nie spotkałem żadnego generalnego menedżera, dyrektora sportowego czy skauta, który miałby zaufanie do oficjalnych polskich statystyk. Dlatego też Polacy mają trudniej dostać się do silniejszych lig - zaznaczył były zawodnik GKS-u Tychy i Comarch Cracovii, a obecnie menedżer.
Komentarze