Wronka: Kibic zawsze wymaga
W piątek GKS Tychy poradził sobie z niżej notowanym Zagłębiem Sosnowiec, a Patryk Wronka wreszcie przełamał strzelecką niemoc. Napastnik trójkolorowych zaliczył pierwsze ligowe trafienia od początku października.
Strzelecka indolencja „Wronesa” trwała od 4 października, czyli od meczu GKS-u Tychy z… Zagłębiem Sosnowiec z pierwszej rundy.
– To na pewno. Bramki czy asysty dają pewność siebie i w znacznym stopniu tego potrzebowałem. Mam nadzieję, że ta nieskuteczność jest już za mną i będzie tylko lepiej – mówi nam Patryk Wronka.
Czego zatem zabrakło?
– Skuteczności przed wszystkim. Potrafiłem stworzyć sobie sytuacje pod bramką, ale brakowało mi głównie zimnej głowy. Późniejsza kontuzja też wybiła mnie z rytmu i znów trzeba było budować wszystko od nowa. Myślę, że teraz jestem na dobrej drodze i ta forma zwyżkuje – odpowiada.
Z pięciu bramek zdobytych w tym sezonie Wronka aż trzy zaaplikował Michałowi Czernikowi.
– Michał przyjeżdżał, gdy mi wchodziło i tyle. Jednak trzeba klepnąć się mocno w pierś i powiedzieć sobie szczerze, że póki co, to jest bardzo mało tych bramek z mojej strony i czas najwyższy się obudzić – wyjaśnia.
Tyszanie po wygranej z Zagłębiem zechcą zapewne powrócić na zwycięską ścieżkę. Presja kibiców jest coraz większa.
– Kibic wymaga i tak będzie zawsze. Nie możemy się obrażać, tylko z każdą negatywną wypowiedzią ciężej pracować i pokazać, że mimo iż ten sezon jest strasznie nierówny w naszym wykonaniu, to wyciągniemy z niego jeszcze wiele pozytywnych rzeczy dla kibiców i nas samych – zapewnia.
GKS Tychy nie próżnował na rynku transferowym, od grudnia kontraktując aż pięciu zawodników. Formacje ofensywne wzmocnili Alexander Tonge i Paul Szczechura.
– Czas pokaże! Trener będzie miał duży ból głowy w wyborze składu, ale myślę, że rywalizacja nikomu jeszcze nie zaszkodziła, a wręcz przeciwnie – mówi z przekonaniem.
Przed sezonem zakładano, że Patryk Wronka wejdzie w buty lidera tyskiej ekipy, co mu się nie udało. Oczekiwania względem wychowanka Podhala Nowy Targ były przecież większe.
– No to jasne, że były większe! Sam nad tym ubolewam, bo chcę dobrze, ale nie zawsze wychodzi. Myślę, że w najważniejszej części sezonu pokaże dobra formę – przekonuje.
Tyszanie nie są jedynym zespołem, który dokonał pokaźnych wzmocnień. Głośne nazwiska zaangażowano także w Oświęcimiu, Krakowie czy Katowicach.
– Uważam, że nasza liga korzysta z pandemii i wykorzystuje okres, gdzie inne ligi nie grają. Patrząc jakie problemy przed sezonem miały kluby, to chyba marketing i finanse idą w dobrą stronę, skoro przychodzą gracze takiego kalibru. Jeżeli chodzi o ligę, to jest to super sprawa i na pewno kibiców też to zadowala. Jeżeli chodzi jednak o reprezentację, to ciężko żeby ten poziom szedł w górę, skoro ciężko o to, by Polacy grali wiele minut w klubach i byli pierwszoplanowymi postaciami. To na pewno potem odbija się na reprezentacji – tłumaczy.
Komentarze