Wiktoria Sikorska: Trzeba mieć marzenia i iść za nimi
Wiktoria Sikorska to jedna z czołowych polskich hokeistek młodego pokolenia. O skali jej talentu świadczy chociażby niedawno zdobyty srebrny medal mistrzostw Czech, czy też powołanie do „dorosłej” kadry Polski w wieku 16 lat. Jutro zaczyna się dla niej kolejny etap hokejowej kariery, czyli pierwsze Mistrzostwa Świata seniorek.
HOKEJ.NET: W wieku 16 lat dostałaś się do seniorskiej kadry narodowej i pojechałaś z reprezentacją na mistrzostwa świata. Masz świadomość, że to spore osiągnięcia jak na twój młody wiek?
Mam świadomość, że to już jest jakiś sukces, ale moje marzenia wykraczają jeszcze dalej. Ich spełnieniem byłaby gra w USA lub Szwecji. Gram już w klubie zagranicznym, ale rywalizacja w Czechach jest czymś co już znam, a ja chcę ciągle się rozwijać.
Szwecja, USA… to najwyższa półka kobiecego hokeja. Myślisz, że to realny plan, żeby tam się dostać?
Nie oceniam tego w kategoriach realności, bardziej kieruję się marzeniami, które trzeba mieć i iść za nimi. W moim słowniku nie ma stwierdzeń typu „nie dam rady”, „odpuszczam”. Jeżeli usłyszałabym w jakimś renomowanym klubie, że to jeszcze za wcześnie, że jeszcze nie teraz, to na pewno zaczęłabym pracować mocniej. Byłaby to dla mnie tylko motywacja do tego, żeby jak najszybciej zmienili zdanie.
Przekonałaś mnie. Czy zatem już przed kolejnym sezonem wyruszasz na podbój świata?
Tak. Jestem zdecydowana na zmianę otoczenia i pójście jeszcze wyżej. Trzeba w życiu osiągać coraz wyższe cele i nie pozwolić sobie na to, żeby dni przelatywały między palcami jeden za drugim. Oczywiście chciałabym działać etapami, czyli najpierw Szwecja, a dopiero później rzucić się na szerokie wody, jakimi są Kanada i USA.
Opowiedz proszę jak wyglądają te pierwsze chwile w seniorskiej kadrze. Nie tylko ty weszłaś do niej z tego naszego młodego, zdolnego pokolenia. Jak zostałyście przyjęte przez starsze, bardziej doświadczone dziewczyny?
Przyjęcie było bardzo dobre. Nie odczuwam jakichś podziałów na starsze i młodsze. Rozmawiamy ze sobą razem, nie ma z tym problemów. Dziewczyny nawzajem starają się pomagać sobie.
Przyzwyczaiłaś już, że tam gdzie się pojawiasz, tam o razu pachnie jakimś ciekawych osiągnięciem indywidualnym. W seniorskiej lidze czeskiej tylko 4 zawodniczki strzeliły więcej bramek w tym sezonie niż ty, w twojej kategorii wiekowej byłaś bezkonkurencyjna. Na styczniowych Mistrzostwach Świata Juniorek Dywizji I Grupy B wybrano cię najlepszą napastniczką imprezy, wygrałaś klasyfikację strzelecką i miałaś najwięcej asyst. Przed tobą debiut w czempionacie seniorskim. Masz chrapkę na jakieś indywidualne osiągniecie?
Na pewno zrobię wszystko, żeby wypaść jak najlepiej, ale nie mam takiego nastawienia, że za wszelką cenę muszę się pokazać. Tak jak powiedziałam skupiam się na pracy i robieniu tego, co umiem najlepiej. Jeżeli czegoś jeszcze nie potrafię, to po prostu przykładam się do tego jeszcze mocniej. Nie jestem osobą, która lubi być w centrum uwagi. Robię to co lubię i nawet nieźle mi to wychodzi. Staram się swoją grą odpłacić rodzicom, którzy zawsze ogromnie mnie wspierają i są dumni z każdego mojego osiągnięcia.
Wskaż proszę swoje mocne strony w rywalizacji na lodzie.
Nie wiem, może to, że dość szybko jeżdżę na łyżwach? Wydaje mi się, że nie mam jakiejś takiej jednej wybijającej się cechy. Raczej wszystko równo się u mnie rozwija.
Rozumiem równomierny rozwój, ale na pewno masz jakieś takie swoje patenty na rywalki, coś czym wiesz, że jesteś w stanie zaskoczyć. Co to takiego?
Staram się je przejechać… czyli skorzystać z mojej szybkości. Są duże szanse, że już mnie nie dogonią. Czasami to działa.
A co musisz poprawić w pierwszej kolejności jeżeli mówimy o twoim hokejowym rzemiośle?
Na pewno strzały, no i może sytuacje jeden na jeden. Co do strzałów nie mam żadnych wątpliwości, bo są po prostu słabe jak na razie.
To mówi dziewczyna, która w wieku 16 lat w Extralidze Czech w 15 spotkaniach zdobyła 12 bramek i jeszcze dorzuciła 5 asyst, a w swoim klubie ustąpiła tylko jednej zawodniczce, nie wspominając już o tytule królowej strzelczyń w juniorskim czempionacie w szkockim Dumfries.
(śmiech)
Czy mogłabyś porównać rozgrywki czeskiej Extraligi i polskiej PLHK oraz opowiedzieć coś więcej o tym jak wygląda rywalizacja za naszą południową granicą?
Te rozgrywki są o wiele bardziej profesjonalne niż u nas. W końcu to Czechy. Reprezentacja gra w elicie, hokeistki prezentują naprawdę wysokie umiejętności i nie ma słabych drużyn. Każda ekipa ma jakiś swój mocny punkt, który nie pozwala jej lekceważyć. W Extralidze nie ma łatwych spotkań. Tam nie zdarza się coś takiego jak wygrana różnicą 20 bramek. Z każdą rywalką jest twarda walka. Wystarczy gdzieś się na chwilę zatrzymać i już krążka nie masz. Trzeba uważać. W czasie meczów czuć presję przeciwniczek. Staramy się w Karwinie o dobre relacje w drużynie. Wiemy, że to nas wzmacnia. Nie ma czegoś takiego, żebyśmy się kłóciły między sobą. Dbamy o to, żebt nie wprowadzać do szatni „kwasu”. Później tylko źle się gra i ma żadnego „funu” z tego.
Pora zatem żebyśmy się dowiedzieli jak wygląda taki standardowy dzień z życia Wiktorii Sikorskiej. Słucham.
Wstaję o 5:59…
Zszokowałaś mnie, działasz z taką dokładnością… co do minuty?
To nie chodzi o to. Po prostu rozpoczynając dzień o tej godzinie mam jeszcze piątkę z przodu na zegarku, więc mogę zawsze mówić, że ja to muszę wstawać o 5 (śmiech).
Sprytne. No dobrze, w takim razie co dalej?
No cóż, później trzeba jechać do szkoły co zajmuje mi półtorej godziny. Chodzę do klasy o profilu masażysty – fizjoterapeuty. Po powrocie do domu regeneracja. Mam na to około dwóch godzin, po czym muszę się zbierać na trening. Kiedy wracam do domu wieczorem, to marzę już tylko o jednym. Do łóżka i spać.
Masz treningi każdego dnia?
Tak. Czasami zdarza się, że poniedziałki są wolne, ale jeżeli tak jest, to idę do mojego brata na zajęcia, które prowadzi z dziećmi i tam mu pomagam.
Czy twój brat prowadzi treningi hokejowe?
Tak. Ma swoją drużynę, którą prowadzi już trzy lata. Moja obecność na zajęciach u niego bardzo dobrze wpływa na te dzieciaki, ponieważ jeżeli widzą jakiegoś hokeistę z ich perspektywy już dorosłego, to bardziej się starają, chcą się pokazać.
Jesteś zawodniczką SK Karwina. Twój brat również pracuje w tym klubie?
To bardziej skomplikowana historia. Na co dzień chodzę na zajęcia z chłopakami w Trzyńcu. Mój brat trenuje dzieci w Czeskim Cieszynie, czyli w mieście, w którym mieszkamy, a w Extralidze występuję w drużynie z Karwiny.
Czy hokej to dla ciebie sposób na zarabianie pieniędzy? Chcesz się utrzymywać z gry?
Myślałam o tym dużo. Chcę spróbować profesjonalizmu w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam zamiar zarabiać na grze w hokeja. Jestem świadoma, że być może nie uda się zaspokoić wszystkich potrzeb życiowych w ten sposób, ale to mnie nie przeraża, bo przecież zawsze można jeszcze podjąć jakąś inną pracę i uzupełnić te braki finansowe. Dla mnie najważniejszą sprawą jest, żeby hokej sprawiał mi przyjemność, żeby była z tego zabawa, w takim pozytywnym sensie.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Komentarze