Kamila Wieczorek: Zawsze chciałam grać w najlepszej lidze świata
Kamila Wieczorek to zawodniczka wyjściowej formacji polskiej reprezentacji. Pierwsza piątka jak na razie spisuje się w Pekinie na Mistrzostwach Świata Dywizji I Grupy B bez zarzutu, dokładając kolejne punkty. Wieczorek w spotkaniu z Kazachstanem zaliczyła asystę przy bramce zamykającej popisy strzeleckie biało-czerwonych.
HOKEJ.NET: Hokej na lodzie był takim pierwszym twoim wyborem spośród wszystkich dyscyplin sportu?
Ja od zawsze chciałam grać w piłkę nożną, ale był problemem ze znalezieniem gdzieś w pobliżu Oświęcimia drużyny dla małych dziewczynek. W końcu rodzice mnie zapisali na naukę jazdy na łyżwach i dalej już wszystko poszło tą ścieżką.
Wyjechałaś za granicę już w sezonie 2015/16. Dość długo występowałaś w Popradzie, ale w trakcie rozgrywek 2017/18 przeniosłaś się do duńskiego Hvidovre, a ten sezon spędziłaś w szwedzkim Malmö Redhawks. Cały czas idziesz w górę. Ambicja do pozazdroszczenia.
Generalnie zawsze chciałam grać w najlepszej lidze na świecie. Myślę, że mam duże szanse na grę w szwedzkiej ekstraklasie, choć muszę przyznać, że Polska to wciąż hokejowy „trzeci świat” dla tych czołowych państw. Podam taki przykład… jeden z moich klubowych trenerów w Malmö nie wiedział, że u nas w kraju jest w ogóle reprezentacja.
Naprawdę chciałaś spróbować swoich sił za Oceanem?
Chciałam pojechać do Ameryki, ale niestety tam trzeba dysponować sporymi funduszami, żeby w ogóle zacząć przygodę, dlatego skupiam się na SDHL, gdzie gra cała plejada Finek, Szwedek. Wszystkie te zawodniczki, które grają na olimpiadach oraz mistrzostwach świata.
Dlaczego zdecydowałaś się przed tym sezonem na przenosiny z duńskiego Hvidovre do szwedzkiego Malmö Redhawks? Przecież obie ekipy występują w tej samej lidze, a do tego duński klub grał w europejskich pucharach.
Powód był ściśle związany z tym, co powiedziałam wcześniej. Po prostu w Szwecji są takie przepisy, że klub z innego kraju, który gra w ich rozgrywkach, nie może awansować do najwyższej klasy, czyli SDHL.
Czy „Czerwone Jastrzębie” z Malmö znane przecież z posiadania bardzo silnej męskiej drużyny, są równie mocne w żeńskim hokeju?
To nie był wcześniej jakiś mocny klub w tamtejszej hierarchii. Zrobili dobre transfery przed sezonem i zaczęli wygrywać. Po raz pierwszy w historii bili się o awans do ekstraklasy. W decydującym momencie coś się posypało. Nie stanowiłyśmy drużyny, nie było współpracy między nami. Z tego co wiem to nastawienie w klubie jest takie, żeby rozwijać ten zespół. Chcą dalej walczyć o awans. Takich rzeczy często nie osiąga się po jednym sezonie. Trzeba dobrze wyselekcjonować skład, ustawić formacje, no i zainwestować sporo pieniędzy.
Czy dało się odczuć jakieś różnice w traktowaniu w klubie męskiej drużyny walczącej w SHL, a waszej, która biła się o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej?
Sprawdzałam wyniki i widziałam, że panowie dostali się do play-offów w SHL (odpadli w ćwierćfinale z Frölundą Göteborg – przyp.red.). Oni mieli lepsze warunki od nas. W Redhawks jest bardzo dużo drużyn różnych roczników, co później stwarza problemy z bazą treningową. Trzeba korzystać z różnych obiektów rozsianych w wielu miejscach. Zespół męski ma wszystko pod ręką. Treningi na tym samym lodowisku, dostęp do regeneracji. Jeszcze dodatkowo jedno z lodowisk, na którym miałyśmy treningi było remontowane i dopiero oddali je do użytku w styczniu.
Czy można jakoś porównać warunki i poziom treningów w Szwecji i w Polsce?
Hmm, tego chyba się jednak nie da porównać. Już same przygotowania przedsezonowe są zupełnie inne. Wszystkie zadania wykonuje się na czas. Wyniki są porównywane. Stały monitoring. W samej drużynie klimat też był wtedy bardzo fajny. Nawet te, które miały najsłabsze wyniki przy biegach wytrzymałościowych mogły liczyć na wsparcie lepszych koleżanek. Były cały czas dopingowane. Nikt nikogo nie wyśmiewał. Cały czas czuło się ogromne wsparcie całej grupy. W Szwecji do treningów podchodzi się bardziej profesjonalnie. Dziewczyny są skoncentrowane, a w Polsce niektóre z zawodniczek traktują to typowo jako zabawę. Tam to co powie trener jest absolutnie święte. Wszystkie zawodniczki wykonują bez szemrania wytyczne szkoleniowców. U nas spotkałam się z tym, że niekoniecznie tak zawsze było.
Czy zarobki w SDHL pozwalają na to, aby nie myśleć już o niczym innym, jak tylko o hokeju?
Słyszałam, że w Luleå dziewczyny mają normalne pensje, ale w innych klubach też jest całkiem nieźle. Zapewniają mieszkania, wyżywienie i pomagają znaleźć pracę. To już tylko od zawodniczki zależy, czy chce skorzystać z takiej opcji, czy też nie.
Czy uważasz, że Malmö Redhawks są w stanie w najbliższym czasie wywalczyć ten upragniony awans do ekstraklasy?
Jeżeli działacze chcą naprawdę ten awans wywalczyć, to konieczna jest mocna modyfikacja składu. Z tego co słyszałam taka rotacja jest zresztą zapowiadana. Połowa drużyny nie dysponuje warunkami fizycznymi, które na tym poziomie są już wręcz koniecznością, żeby skutecznie walczyć. Nie wiem też, czy wszystkie dziewczyny są mentalnie przygotowane na walkę w SDHL.
Powalczysz jeszcze raz z „Czerwonymi Jastrzębiami” o najwyższą klasę rozgrywkową w Szwecji?
Nie. Ja podjęłam już decyzję i będę starała się o angaż, w którejś z drużyn SDHL lub w ekstraklasie fińskiej.
Występujesz w reprezentacji od 2012 roku, czyli jesteś jedną z bardziej doświadczonych zawodniczek. Do tego na co dzień grasz w dość silnej lidze. Czy to wszystko sprawia, że czujesz się jedną z liderek polskiej kadry?
Nie czuję czegoś takiego. Myślę, że każda z nas ma jakieś jedno zadanie do wykonania i na tym trzeba się skupić. To działa na zasadzie wzajemnego uzupełniania się.
No to powiedz jakie zadanie spoczywa konkretnie na tobie?
Ja jestem odpowiedzialna za to, żeby przy moich zmianach nie tracić goli. Od tego zaczyna się sukces. Jak tył dobrze funkcjonuje, to zawsze jest szansa, że dziewczyny z ataku coś strzelą, a wtedy wygrywa się mecz.
Zostańmy teraz w klimatach wschodniej części świata, czyli tej, w której rozgrywany jest tegoroczny czempionat. Kwiecień 2013 roku. Auckland, Nowa Zelandia. Dywizja IIA. Miałaś tylko 16 lat i w pierwszym meczu strzeliłaś dwie bramki, a w kolejnym zaliczyłaś zwycięskie trafienie. Chyba służy ci ten kierunek świata?
Myślę, że wtedy tak mi poszło, bo byłam bardzo młoda i szalona, więc energia mnie rozpierała. Wspierałam wtedy zespół tą swoją niepohamowaną werwą, teraz daję drużynie doświadczenie. Na szczęście w naszych szeregach nie brakuje młodych zawodniczek, które zamęczą rywalki swoimi niespożytymi siłami. Zadaniem tych bardziej doświadczonych jest zdobywanie goli, a młodsze na pewno dołożą ważną cegiełkę do obrony korzystnego wyniku, przede wszystkim „zajeżdżając” przeciwniczki. Generalnie chodzi o to, żeby ta współpraca pomiędzy młodszymi i starszymi wygląda dobrze, żeby pomóc im zafunkcjonować w tej kadrze i przygotować je do przejęcia schedy po tych dziewczynach, które powoli będą już kończyć kariery.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Komentarze