Ciarko KH Sanok zdobywa Puchar Polski!
Trzeci mecz i trzecia dogrywka. Finał Pucharu Polski był pięknym i emocjonującym spektaklem, który zapadł w pamięć niejednemu kibicowi. Do tych chwil z miłą chęcią będą wracać hokeiści Ciarko KH Sanok, którzy pokonali po dogrywce (6:5) gospodarza turnieju, Aksam Unię Oświęcim.
Walka na całego
W oświęcimsko-sanockim finale Pucharu Polski było wszystko to, co kibice lubią najbardziej: grad bramek, masa sytuacji strzeleckich i przede wszystkim świetna atmosfera na trybunach. - To był najlepiej obsadzony turniej finałowy w całej historii Pucharu Polski - twierdzili zgodnie obaj trenerzy.
Po ostatnim gwizdku sędziego większą satysfakcję miał jednak Milan Jancuska, który zdobył ze swoim nowym klubem - Ciarko KH Sanok pierwsze trofeum. - Dziękuję chłopakom za ambitną postawę. Pokazali, że mają ogromne serce do gry. Zasłużyli na to zwycięstwo - przyznał opiekun sanoczan.
Z waleczności swojego zespołu zadowolony był także Ladislav Spisiak. Jego podopieczni dwukrotnie podnosili się po poważnych ciosach. W dogrywce zostali już znokautowani.
Koszmarny początek
Po katastrofalnym początku wydawało się, że sanoczanie dosłownie rozstrzelają oświęcimian. Już po 11 minutach hokeiści z Grodu Grzegorza prowadzili 3:0. Bramki Kubata, Ivicica i Dziubińskiego kompletnie załamały Przemysława Witka, który zjechał do boksu i zwolnił miejsce Krzysztofowi Zborowskiemu.
- Mieliśmy świetny początek, przeprowadzaliśmy skuteczne kontry i prowadziliśmy 3:0. Jednak w pierwszej odsłonie "złapaliśmy" kilka niepotrzebnych kar. Gdy graliśmy w podwójnym osłabieniu, Unia zdołała strzelić pierwszą bramkę - skomentował trener Jancuska.
Krążek trafił do Marcina Jarosa, a ten pociągnął z nadgarstka i zaskoczył Michała Plaskiewicza. - Jeszcze jeden, jeszcze jeden - słychać było na trybunach, ale oświęcimianie zeszli na przerwę z dwubramkową stratą.
Katharsis
Po zmianie stron odważnie ruszyli do odrabiania strat. Sygnał do ataku dał w 28. minucie Paweł Dronia. 21-letni obrońca kontaktowym golem natchnął swoich kolegów, którzy uwierzyli, że jeszcze nie wszystko stracone. Do wyrównania strzałem z zerowego doprowadził Wojciech Wojtarowicz. Oświęcimska hala eksplodowała, a kumulacja radości nastąpiła w 33. minucie, gdy Jaros dojechał do odbitego krążka i bez zbędnych ceregieli "kropnął" pod poprzeczkę.
- W drugiej części spotkania Unia momentami grała lepiej od nas. Prowadziła 4:3, ale moi zawodnicy pokazali, że mają serce do walki - mówił wyraźnie zadowolony Milan Jancuska.
Znów dekoncentracja
Gospodarze pozwolili sobie na chwilę dekoncentracji i znów zapłacili najwyższą cenę. Po trafieniu Zapały na tablicy świetlnej widniał rezultat remisowy, a po precyzyjnym strzale Macieja Mermera sanoczanie wyszli na prowadzenie.
W końcówce podopieczni Ladislava Spisiaka przejęli inicjatywę. W 54. minucie do wyrównania doprowadził Patrik Flasar. 23-letni czeski defensor wjechał w oświęcimską tercję jak w masło i uderzeniem w długi róg zaskoczył Michała Plaskiewicza. Gospodarze mogli posłać rywali na łopatki, ale po uderzeniach Roberta Krajciego i Petra Valusiaka sanocki golkiper był bezbłędny. Pochwalić należy zwłaszcza Słowaka, który pomimo asysty dwóch defensorów, zdołał oddać groźny strzał.
Jednak sytuacja z 33. sekundy dogrywki będzie mu się śnić po nocach. Krajci stracił kask i zbyt wolno zjeżdżał do boksu, za co został ukarany dwuminutowym wykluczeniem. Sanoczanie stanęli przed nie lada okazją. Długo obstrzeliwali bramkę Zborowskiego, aż w końcu w 130 sekundzie dogrywki, po uderzeniu Martina Vozdecky'ego krążek znalazł się w siatce. Sanoczanie mogli zatem rozpocząć świętowanie sukcesu.
Pozostał niedosyt
Na pewno drugie miejsce w Pucharze Polski nas nie satysfakcjonuje. Po tym, jak w półfinale pokonaliśmy Cracovię, bardzo liczyliśmy na końcowy sukces. Niestety nie udało się Naprawdę nie wiem. Może poczuliśmy się przed meczem zbyt pewnie, może troszkę zlekceważyliśmy rywala. Ciężko mi to teraz ocenić.
Co oczywiste, w dużo lepszych nastrojach byli sanoczanie. - Bardzo się cieszę! Zarówno ze zwycięstwa, z pucharu i z całej postawy naszego zespołu. Muszę jednak przyznać, że oświęcimianie zagrali dzisiaj bardzo dobrze - ocenił Michał Plaskiewicz, który został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju. Wśród obrońców zwyciężył Miroslav Zatko, a wśród napastników Marcin Jaros.
- To coś niesamowitego. Po raz pierwszy zdobyłem Puchar Polski, po raz pierwszy zdobył go także mój obecny klub - stwierdził uśmiechnięty Tomasz Malasiński, którego występ do ostatniej minuty stał pod wielkim znakiem zapytania.
Aksam Unia Oświęcim - Ciarko KH Sanok 5:6 d.(1:3, 3:2, 1:0, d. 0:1)
0:1 Kubat - Zapała, Vozdecky (5:16)
0:2 Ivicic - Vozdecky (6:50)
0:3 Dziubiński - Gurican (10:14, 4/5)
1:3 Jaros - Zatko, Krajci (17:08, 5/3)
2:3 Dronia - Piekarski, Wojtarowicz (27:42)
3:3 Wojtarowicz - Krajci (29:46)
4:3 Jaros - Krajci, Piekarski (32:02, 4/4)
4:4 Zapała - Gurican (33:52)
4:5 Mermer - Kubat (36:06, 4/5)
5:5 Flasar - Tabacek (53:42 4/4)
5:6 Vozdecky - Zapała (62:10, 4/3)
Aksam Unia: Witek (od 10:14 Zborowski) - A. Kowalówka, Zatko (2); Jaros, Tabacek (2), Krajci (2+10) - Gabryś, Flasar; Riha, Jakubik, Valusiak - Dronia, Piekarski; Wojtarowicz, Modrzejewski, Klisiak - Połącarz, Cinalski; Piotrowicz, Stachura, Sękowski.
Trener: Ladislav Spisiak
Ciarko KH: Plaskiewicz - Ivicic (2), Kubat (2); Vozdecky, Zapała (2), Radwański - Suur (2) , Rąpała (6); Gruszka, Dziubiński (2), Malasiński - Owczarek (4), Gurican; Słowakiewicz, Milan, Mermer.
Trener: Milan Jancuska
Sędziowali: Przemysław Kępa, Paweł Meszyński (jako główni) - Tomasz Przyborowski Mariusz Smura (jako liniowi)
Kary: 20 (w tym 4 minuty techniczne, i 10 minut za niesportowe zachowanie dla Roberta Krajciego) - 20
Widzów: 3000
Radosław Kozłowski
Komentarze